Razem z bliźniakami pojechaliśmy do domu, aby zmyć z siebie resztę farby. Chłopaki ogarnęli się pierwsi, bo chcieli pilnować Scotta. Nie rozmawialiśmy o tym, co stało się w lofcie. W sumie to niczemu nie dowodziło. Nigdy oficjalnie ich nie przyjęłam jako swoje bety, więc nadal się starali wkupić w łaskę McCalla.
Kiedy bliźniacy wyszli, poszłam pod prysznic i pozbyłam się farby z brzucha i obojczyków. Trochę było mi szkoda, ale na szczęście miałam zdjęcie z wczoraj, które zrobiła mi autorka tego arcydzieła.
Wiedziałam, że byłam już spóźniona na pierwszą lekcję, więc nie miałam zamiaru się spieszyć. Wyszłam z apartamentu i pojechałam do szkoły. Ledwo do niej weszłam, a już dopadł mnie Scott, co było dla mnie dość dużym zaskoczeniem.
- Czemu twoje bety cały czas za mną chodzą?- zapytał zirytowany chłopak.
- Po pierwsze: oni nie są moimi betami. Z tego wynika punkt drugi: cały czas starają się być w twoim stadzie- odpowiedziałam spokojnie.
- Nie rozmawialiście o tym, ani nic?- spytał łagodnie.
- Daj sobie spokój z fałszywą uprzejmością, bo jej nie kupuję- przerwałam mu.- Co jest grane?- zapytałam rzeczowym tonem.
- Chodzi o Stilesa- zaczął.
- Co z nim?- spytałam zaniepokojona.
- Ostatnio mało sypia i w ogóle. Mówiłem mu, żeby wziął sobie trochę wolnego i odpoczął, ale uparł się, że chce pomóc- wyjaśnił.
- Zajmę się tym- oznajmiłam stanowczym tonem.- Wiem, kto mu przemówi do rozsądku- powiedziałam i poszłam szukać Stilesa.
Złapałam jego zapach i poszłam tym tropem aż do męskiej szatni. Bez chwili zawahania weszłam do środka. Był tam tylko Stilinski. Brunet siedział na jednej z ławek. Od razu zauważyłam, że trzęsły mu się ręce.
- Stiles... co się dzieje?- spytałam łagodnym głosem, a chłopak wstał gwałtownie z ławki, na której siedział.
- Nie wiem- odpowiedział, podchodząc do mnie, a pojedyncza łza spłynęła mu po policzku.
- Wszystko będzie dobrze- próbowałam go uspokoić i przytuliłam go.- Pojedziemy do szpitala, dobrze?- zapytałam, na co Stiles mruknął w moje ramię.- Uznam to za „tak"- stwierdziłam i zaśmiałam się słabo.
Wyszliśmy razem z szatni i poszliśmy prosto na parking, skutecznie omijając nauczycieli, którzy mogliby nas zatrzymać. Kiedy byliśmy już na zewnątrz, stanęłam obok Bestii, a Stiles popatrzył na mnie, jak na wariatkę.
- Nie wsiądę na to- oznajmił stanowczo.
- Nigdy nie jeździłeś ze Scottem?- spytałam zdziwiona.
- Nie lubię motorów- odparł, a ja dałam mu swój kask.- Serio?!
- No co? Będziesz czuł się bezpieczniej- powiedziałam.
- A co z tobą? Wiesz, że możesz dostać mandat?- zapytał. Wiedziałam, że szukał wymówki, aby nie jechać na motocyklu.
- Poradzę sobie- oznajmiłam i wsiadłam na maszynę.- Zakładaj kask i zaufaj mi- poprosiłam go. Po chwili Stiles siedział za mną.- Złap mnie w talii i postaraj się mnie nie udusić- poinstruowałam go i ruszyliśmy w stronę szpitala.
Na początku Stiles prawie mnie udusił, ale z czasem poluźnił uścisk i wydawał się być spokojniejszy. Zajęło nam to trochę dłużej, niż zakładałam. Wszystko dlatego, że jechałam o wiele wolniej, niż zazwyczaj, aby Stilinski mógł się trochę rozluźnić. Gdy zaparkowałam, zsiedliśmy z motocykla, a chłopak oddał mi kask.
![](https://img.wattpad.com/cover/228915187-288-k108400.jpg)
CZYTASZ
Miłość, Śmierć i Kłamstwo|| teen wolf
Fanfiction"Nie miałam innego wyjścia. Jedyna osoba, która mogła mi pomóc, to Deucalion. A żeby on mnie przyjął... po prostu musiałam. Nie mogłam łudzić się, że uwierzą w moją wersję wydarzeń. To było... konieczne. Albo ja, albo one. Przynajmniej tak sobie będ...