4. Długopis

133 13 4
                                    

- OBUDŹ SIĘ WRESZCIE PIEPRZONA OKULARNICO!- krzyknął Levi prawie nad moją głową tym samym budząc mnie ze snu. 

Nic nie odpowiadając, podniosłam głowę znad stołu, poprawiłam włosy, przetarłam okulary i przywitałam się z Leviem

- Dzień dobry, pedanciku- powiedziałam z uśmiechem na twarzy przeciągając się

-Brawo, z piętnaście minut tak się darłem jak ten idiota, wiesz?- zapytał od razu chłopak.

- No i? Nie musiałeś bo bardzo dobrze mi się spało- to drugie zdanie wypowiedziałam ciszej żeby mnie nie usłyszał.

- Masz piętnaście, góra dwadzieścia minut na przebranie się, zjedzenie i ogarnięcie tego czegoś co masz na biurku. Potem prowadzimy razem trening. - powiedział Levi wychodząc z mojego gabinetu.  

Zrobiłam dwie z trzech rzeczy o które zostałam poproszona, bo gabinet to ja se mogę posprzątać potem. 

Gdy już byłam najedzona i gotowa do treningu, pobiegłam na plac treningowy gdzie zastałam tego sadystę. 

- Hej- powiedział cicho na mój widok

Ja tylko mu pomachałam po czym rozkazałam kadetom biegać. Następnie zaplanowaliśmy cały trening od a do zet i wcieliliśmy plan w życie. 

*time skip*

Po skończonym treningu udałam się na stołówkę po jakąś herbatę do dokumentów, po czym wróciłam do gabinetu w ciszy. 

Otworzyłam drzwi i dopiero wtedy przypomniałam sobie że rano zostawiłam tam niezły rozgardiasz. Wzięłam się więc za sprzątanie.

Gdy już to względnie ogarnęłam, wzięłam długopis i zaczęłam wypełniać papiery. Miałam jeszcze dwa dni. 

- Szlag, co za szit- syknęłam rzucając wypisanym długopisem w kąt pokoju.

Ze względu na brak innych przyborów do pisania, musiałam udać się do Levia po jakiś zapas. 

Wyszłam z gabinetu, po czym podeszłam do drzwi gabinetu Kaprala. Jako iż dobre dwa lata jesteśmy ze sobą na "ty", to weszłam bez pukania.

"Może nić się nie stanie?"- pomyślałam po czym nacisnęłam na klamkę.

 Niestety pożałowałam tego gdy tylko otworzyłam drzwi. Mianowicie zobaczyłam Levia bez koszuli, z zamiarem ściągnięcia spodni. 

- Pukać się nie da?!- warknął wciągając z powrotem zdjęte do połowy spodnie.

- No, już już, nie denerwuj się, ja tylko po długopis i spadam- odpowiedziałam zaczynając grzebać w jego pudełku z przyborami do pisania. 

Wybrałam sobie jakieś pięć długopisów i uciekłam do mojego pokoju aby uniknąć nieprzyjemnych akcji.

-A! I przyjdę do ciebie koło 21!- krzyknęłam wychodząc z pokoju. 

- Sama do siebie przyjdź a nie dupę mi będziesz na ciemną noc zawracać- odpowiedział wyraźnie zirytowany chłopak.

- Zobaczysz, będzie fajnie- dodałam już z korytarza

Weszłam do gabinetu, po czym wzięłam się za wypełnianie papierów. 

***

Okej. Mamy ten rozdziałek.

słów: 401

Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz