Weszłam do mojego pokoju ze łzami w oczach, nie zamykając drzwi na klucz. Szczerze mówiąc na ten moment miałam to w dupie, bo byłam zbyt wkurzona na takie czynności. Usiadłam w najdalszym kącie pokoju i zaczęłam cicho popłakiwać.
Myślałam w tym momencie nad wieloma rzeczami. Różne myśli chodziły mi po głowie. Próbowałam je uspokoić patrząc zapłakanymi oczami to na pierścionek który dostałam od Levi'a wczoraj to na naszyjnik który dał mi tydzień temu.Patrząc na nie płakałam co raz bardziej. Po prostu one przypominały mi ten długi czas przez który byliśmy z Leviem tylko współpracownikami i przyjaciółmi. Ale dlaczego niby jedna kłótnia miałaby popsuć naszą więź?
W pewnym momencie stwierdziłam że z tym kończę. Doprowadza mnie to do zbyt dużego płaczu i jednocześnie nalotu wspomnień. Wstałam, podeszłam do biurka i zdjęłam biżuterię. Zostawiłam ją na stole i wróciłam do kąta.
Wpatrywałam się bezcelowo w podłogę na której świeciły się moje łzy. Po jakimś czasie drzwi do pokoju się otworzyły. Kątem oka zobaczyłam że stoi w nich nie kto inny jak Kapitan Levi Ackermann. Nie reagowałam na to niczym specjalnym. Dlaczego? A bo ja wiem. Nie miałam ochoty na rozmowę z tym delikwentem. Nie po tym co powiedział
Levi podszedł do biurka i popatrzył ze smutkiem na leżącą na nim biżuterię. Dalej już nie widziałam co robi, bo schowałam głowę między nogi. Po chwili poczułam koło siebie obecność.
- Nie płacz- powiedział Levi ocierając moje łzy palcem
Szlag, czyli zauważył że się maże. No pięknie Hanji, pięknie.
Nie zareagowałam na to niczym. Po prostu podniosłam głowę i bezcelowo się w niego wpatrywałam moimi w tym momencie czerwonymi od płaczu oczami.
- Nie przepraszaj, to ja zawiniłem i to przeze mnie płaczesz - zaczął spokojnie - Nie potrzebnie objechałem cię tak za to że zapomniałaś o jednych urodzinach. Po prostu...emocje mną zawładnęły a nie powinny. Powiedziałem za dużo, a niektóre z tych rzeczy powinienem zachować dla siebie. Przepraszam - powiedział całując mnie w czoło.
- L-levi, n-nic się nie s-stało- odparłam ocierając łzy- uważam że to ja powinnam cię przepraszać, ale jak już tam sobie chcesz
- Chodź- powiedział podnosząc się i jednocześnie podając mi rękę
Nic nie odpowiadając, wstałam i złapałam Levi'a za rękę. Podeszliśmy do biurka.
Czułam jak się czerwienię, jednak nie chciałam żeby Levi zobaczył że je zdjęłam.
- Bierzesz to czy mam to sprzedać jako "nowe, nieużywane"?- zapytał patrząc na biżuterię, która na prawdę tak wyglądała
- Biorę- odpowiedziałam zwijając przedmioty z biurka
Założyłam pierścionek, a Levi pomógł zapiąć mi łańcuszek.
- Kocham cię- szepnął mi do ucha gdy już zapiął zapięcie
-Mhm...ja ciebie też- powiedziałam rozkoszując się tym przyjemnym ciepłem w uchu
***
Dobra, jest co jest. Ja nie wiem czy to wyszło dobrze czy nie, ale wiem że następny rozdział będzie zaczepisty.
Słów: 446
Edit:
Nie wiem dlaczego ale ta "kłótnia" strasznie kojarzy mi się z jakąś prefkową kłótnią z Galliardem prawdopodobnie napisaną przez ciotkę mikasę (;
![](https://img.wattpad.com/cover/260399144-288-k390708.jpg)
CZYTASZ
Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|
FanfictionHistoria miłosna shipu Levi x Hange :) Jeśli ktoś nie lubi wyżej wymienionego shipu to niech tego nie czyta ;) 03/03/2021- 5 #hange