9. Dlaczego ty?

123 11 3
                                    

Levi P.O.V

Wróciliśmy za mury. Nikt nie był zadowolony bo nie dowiedzieliśmy się nic. Kompletnie nic. Do tego jedna osoba została mocno ranna. Hanji jest nie przytomna od 7 godzin. Lekarze mówią że po za złamaniem ręki rozcięła sobie głowę i obiła całe plecy. Było mi jej cholernie szkoda. Z trudem namówiłem lekarzy na wejście do pokoju w którym leżała Hange. 

Usiadłem koło łóżka i patrzyłem w jej smutną a właściwie bezwyrazową twarz. Nie pasował jej smutek. Wolałem gdy się śmiała, była uśmiechnięta a nie taka smutna. Po chwili już nie wytrzymałem. Złapałem jej rękę i zacząłem gładzić ją kciukiem a łzy powoli spływały mi po policzkach.

- Błagam, błagam obudź się. Proszę...- mówiłem przez łzy

- L-Le-Levi?- usłyszałem słaby głos Hanji. Chwila...

- Hanji?-odparłem ocierając łzy rękami

-Ty płaczesz?- zapytała trochę pewniejszym ale nadal słabym głosem

- Ty żyjesz?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie

- Żyję

Po chwili nachyliłem się nad nią i delikatnie ją przytuliłem. 

- Ałć, Levi możesz nie tak mocno?- zapytała Hanji z grymasem w głosie 

- a, przepraszam- powiedziałem odsuwając się od niej powoli

Siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w dosyć niezręcznej ciszy ale na szczęście Hanji ją przerwała

- Co mi tak właściwie jest?- zapytała patrząc na siebie

- emp...złamana ręka, rozcięta głowa i mocno obite plecy- wyliczałem patrząc na jej liczne bandaże

Po chwili do pokoju weszła jedna z "tych" pielęgniarek. 

- Kochanieńki, pani Zoe musi odpocząć więc prosiłabym cię o wyjście- powiedziała takim irytującym, piskliwym głosem 

- Tak, tak, za chwilę pójdę- odparłem z irytacją w głosie

Pielęgniarka wyszła z pokoju a ja zostałem jeszcze chwilę z Hanji.

- Dobra, muszę się zbierać- powiedziałem z wyczuwalnym smutkiem w głosie

Dziewczyna nic nie odpowiedziała ale za to zatrzymała mnie w drzwiach

- Levi, proszę...przyjdź jak znajdziesz czas- powiedziała błagalnym tonem

- Jasne że przyjdę- dodałem wychodząc z pokoju.

Hanji P.O.V

Czułam że oprzytomniałam. Pierwsze co to poczułam mokro na lewej ręce. Nie wiedziałam czy to krew czy co ale słyszałam ciche popłakiwanie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam zapłakanego Levi'a.Chwila...ZAPŁAKANEGO LEVIA?

- L-Le-Levi?-powiedziałam słabym głosem. 

On się wzdrygnął i zaczął ocierać łzy z policzków. 

Porozmawialiśmy chwilę a bardziej zamieniliśmy dwa zdania ponieważ po chwili chłopak nachylił się nade mną i mnie przytulił. Poczułam ból bo w końcu to normalne gdy ktoś ściśnie zbyt mocno te bolą

Potem musiała. Wprost musiała wbić jakaś pielęgniarka i wyprosić Levi'a. A było tak cudownie.

- CHWILA! CZY JA SIĘ ZAKOCHAŁAM?!- krzyknęłam do samej siebie gdy Levi wyszedł z pokoju. - nie wiem ale mam nadzieję że nie...

***

:)

Słów: 420

Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz