2. Co się...

217 14 2
                                    

Obudziłam się. Nie wiedziałam zbytnio która była godzina ale wstałam. Zaraz, zaraz.
- gdzie do cholery jest moja dakimakura, mój smartwatch, moje chusteczki..- powiedziałam prawie że krzycząc
Rozejrzałam się po pokoju...łóżko, duże biurko, łazienka, szafa, kredens...TAK TO JEST To.... ja jestem w gabinecie Hanji. Tylko że...
Poszłam do łazienki przejrzeć się w lustrze i wtedy nie miałam wątpliwości. Ja jestem Hange Zöe, pułkownik w oddziale zwiadowczym. Ale jakim cudem?! Nie wiem. Mniejsza przydałoby się ubrać w mundurrrr... o! Tam jest. W pewnym momencie poczułam się dziwnie. Tak jakby wszystkie wspomnienia z tamtego życia ze mnie ulatywały. Po chwili tego dziwnego uczucia wiedziałam z poprzedniego tylko tyle że nazywałam się Hitch Ral. Reszta myśli to było wszystko co wie Hange. Tak mi się wydawało ale nie wiem.
Ubrałam się w końcu w mundur, poprawiłam kucyk i poszłam na śniadanie.
Tam oczywiście spotkałam mojego „kochanego" sadystę i pedancika - Levia Ackermanna. Nie wiedzieć czemu usiadł koło mnie. Nie rozpoczynałam z nim konwersacji bo i tak zakończyło by się to czymś w stylu „zamknij mordę czterooka" albo „nie produkuj się okularnico". Po prostu nie umiałam powstrzymać się od gadania o tytanach, ale jednak udało mi się. Po zjedzonym w ciszy posiłku, miałam zamiar udać się na placyk na którym były moje tytanki doświadczalne. Po drodze spotkałam kaprala
-E, czterooka. - zaczął jak gdyby nigdy nic swoim zimnym tonem
Odwróciłam się do niego z podekscytowaniem i powiedziałam
-DO TYTANKÓW!
On popatrzył na mnie, a gdy miałam już iść dalej, ten złapał mnie za ramię, zbliżył się do mnie i szepnął
-Hanji, uważaj na siebie, błagam
Zdziwiłam się tym co powiedział ale tylko uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam w stronę placyku gdzie czekał na mnie Moblit.
Oczywiście nie obeszło się od ryku i krzyku oraz wyjątkowo dzisiaj - straty połowy palca wskazującego u prawej ręki. Wszystko szło genialnie do czasu aż nie wpadłam na jeszcze bardziej genialny pomysł.
-Moblit, we zaknebluj Sawney'owi buźkę, ja zobaczę co on tam ma- powiedziałam podnosząc moje okulary na czoło na znak powagi sytuacji
- tak jest pani Hanji- powiedział niepewnie biorąc się za robotę
Gdy już wszystko było gotowe, założyłam rękawiczki i zaczęłam grzebać w gębie tytana. Nagle Sawney rozwalił knebel i odgryzł mi pół palca.
- AŁŁA! SAWNEY! ODGRYZŁEŚ MI PALEC! - krzyknęłam z bólu i jednocześnie podekscytowania że Tytan odgryzł mi kończynę
- Pani Pułkownik, czy pani jest aby napewno normalna?! - krzyknął zdenerwowany Moblit patrząc na mój krwawiący palec.
- Ja?! Ja jestem bardzo normalna! - odkrzyknęłam z podekscytowaniem patrząc na Moblita
- Niech pani do lekarza z tym palcem lepiej pójdzie- powiedział chłopak pokazując mi skrzydło szpitalne
- Dobry pomysł! - krzyknęłam już w drodze do szpitala
Niestety po drodze musiałam spotkać Levia.
***
Okej. Muszę jak najwięcej rozdziałów pisać bo zaraz mi z głowy wyleci wszystko co zaplanowałam. PAPATKI!
Słów: 455

Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz