Weszliśmy na dosyć dużą salę na której stało w koło siebie sześć krzeseł. Jean i Connie czekali na nas i na Mikasę z Arminem.
- Dzień dobry pani generał- przywitali mnie prawie jednocześnie
- Cześć, cześć- odpowiedziałam im nerwowo łapiąc mocniej Levi'a za rękę
- Nie bój się- szepnął do mnie co od razu mnie uspokoiło
Usiedliśmy koło siebie czekając na Mikasę i Armina. Nie trwało to długo bo po kilku minutach stali już w drzwiach.
- Dzień dobry- powiedzieli jednocześnie po czym szybko usiedli na krzesłach
- Dobrze, możemy chyba zacząć-powiedziałam na co wszyscy zaczęli patrzeć się na mnie- jak wiecie sytuacja nie jest ciekawa, nie wiemy co się stało z Zekiem po zabraniu go przez tytana oraz mamy ranną osobę- wskazałam na Levi'a- jeżeli ktoś ma jakieś pytania to proszę
- Ja mam- Armin podniósł rękę
-Słucham?
- Co się stało Kapitanowi?-zapytał
- N- urwałam bo ktoś mi przerwał
- Mówcie mi Levi bo ja...ja straciłem swój honor- przerwał przygnębionym głosem Levi
-No to jemu stało się...ym, Levi możesz wyjaśnić?-zapytałam patrząc w jego stronę
-Jasne- odpowiedział po czym zaczął swoją opowieść o tym co stało się w lesie.
Gdy już skończył wszyscy patrzyli na niego z niemałym przerażeniem .
- A...pani dlaczego ma bandaże na rękach?- zapytała po chwili Mikasa
- Ou...to długa historia, powiedzmy że....to było tak...-zaczęłam opowiadać o całej aferze z Floch'em i tak dalej.
Po skończonej wypowiedzi wszyscy patrzyli się na mnie z niedowierzaniem, w końcu byłam gotowa się wykrwawić z tych ran byleby dobrze dla ludzkości.
- Gratulujemy- powiedzieli Mikasa, Armin, Connie i Jean jednocześnie
- Dziękuję, ale...teraz muszę się zbierać bo mam ważne spotkanie za piętnaście minut więc no- odpowiedziałam trochę chaotycznie po czym udałam się w stronę drzwi.
Wyszłam z sali, ochłonęłam od tego wszystkiego, a następnie udałam się do kuchni zaparzyć herbatę dla mnie i dla Pieck.
Wracając mało nie potknęłam się o coś...a raczej o kogoś.
- Yyy, Pieck,co ty tu robisz?-zapytałam o mało nie wylewając herbaty
- No wiesz, musiałam się w tytana przemienić i znów nie mogę ustać na dwóch nogach- odpowiedziała uśmiechając się do mnie z dołu
Poszłam szybko do mojego gabinetu, odstawiłam herbatę po czym wróciłam do Pieck żeby pomóc jej wstać. Podałam jej rękę i zaprowadziłam do pokoju.
Tak jak planowałam, położyła się na kanapie. Przez to zmuszona byłam usiąść w fotelu koło niej.
- No to mów co się stało, widzę że coś jest na rzeczy bo dawno nie widziałam cię szczerze uśmiechniętej- zaczęła spokojnie Pieck
- No wiesz, chodzi tylko o te-głos mi się załamywał- o te wydarzenia z ostatnich kilku dni - powiedziałam a po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza
- Dobrze, jak będziesz w stanie to mi opowiesz ze szczegółami, na razie nie drążę tematu- odparła czarnowłosa po czym wstała i chwiejnym krokiem podeszła do mnie. Podała mi rękę żebym wstała. Zrobiłam to, a dziewczyna po prostu mnie przytuliła.
- Nie płacz, nienawidzę jak płaczesz- powiedziała cicho ocierając tą łzę z mojego policzka
- Dziękuję, dziękuję że tu jesteś i mnie wspierasz- odpowiedziałam przytulając się do niej bardziej- kocham cię po przyjacielsku
- Z wzajemnością- szepnęła
Po chwili się od niej odsunęłam i uśmiechnęłam się szczerze specjalnie dla niej na co ona również odpowiedziała uśmiechem
- i tak ma być częściej- powiedziała idąc w stronę drzwi
- jasne tyl-*trzask*- BOŻE PIECK, NIC CI NIE JEST?!
- żyję, daj kule bo dalej nie dojdę- odpowiedziała podnosząc się bardzo powoli z podłogi
Zaczęłam szperać w szafie i po chwili podrzuciłam Pieck kule żeby w spokoju doszła do swojego pokoju.
- Pa, pa, tylko się nie zabij po drodze- pożegnałam ją z uśmiechem
-Jaaaasne - odpowiedziała śmiejąc się
Po wyjściu dziewczyny usiadłam na krześle i musiałam odreagować dzisiejsze wydarzenia.
***
No siemson, jestem z nowym rozdziałem
Słów: 598
CZYTASZ
Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|
FanfictionHistoria miłosna shipu Levi x Hange :) Jeśli ktoś nie lubi wyżej wymienionego shipu to niech tego nie czyta ;) 03/03/2021- 5 #hange