Levi P.O.V
2 dni później...
Było około 3 w nocy, a ja oczywiście nie mogłem spać. Jako iż obiecałem Hanji że do niej przyjdę to tak zrobiłem.
Wyszedłem z pokoju po cichu, zakluczyłem drzwi i po cichu poszedłem do skrzydła szpitalnego. Po drodze na szczęście nikogo nie spotkałem.
Wszedłem powoli i po cichu do pokoju Hange żeby czasem jej nie obudzić ale zdziwiłem się jak zobaczyłem co ona robi. Mianowicie stała przed oknem spoglądając prawdopodobnie na gwiazdy.
- Cz-cześćć- powiedziałem cicho i spokojnie bo mógłbym ją przestraszyć(kurcze jaka troska c:)
- Hej - odpowiedziała cicho.
- Przyszedłem tak jak chciałaś- poinformowałem ją
- Dziękuję - odpowiedziała
Hanji P.O.V
Obudziłam się z okropnym bólem ręki. Wiedziałam że jest to skutek uboczny(jeśli tak nie jest to sorry ale nigdy nie miałam złamanej rączki i nie wiem jak to jestc:)więc nawet nie wołałam lekarzy. Postanowiłam wstać z łóżka pierwszy raz od 3 dni i podejść do okna popatrzeć na gwiazdy. Od dzieciństwa tak robiłam gdy nie mogłam spać i zawsze pomagało.
Po jakimś czasie do pokoju wszedł Levi. Byłam mu wdzięczna bo chciałam żeby przyszedł.
- Cz-cześćć- przywitał się
- Hej- odpowiedziałam
- Przyszedłem tak jak chciałaś- poinformował
- Dziękuję- podziękowałam
- Dlaczego tak wogule wstałaś?- zapytał chłopak po jakimś czasie
- Bo lekarz powiedział że jak będę czuła się na siłach to mam zacząć wstawać- wyjaśniłam mu
On nic nie odpowiedział tylko popatrzył się na mnie tym swoim wzrokiem. Tym samym którym zabijał Erena jak niedokładnie wypolerował mu podłogę w gabinecie.
- Może usiądziesz?- zaproponowałam pokazując mu stołek koło łóżka
- jasne- odpowiedział siadając na stołku
Ja również usiadłam i popatrzyłam na niego myśląc o pewnej rzeczy. Jak już "uknułam" sobie plan jak mu to powiedzieć to wdrożyłam go w życie.
- Levi..Mogę zadać ci pytanie?- zaczęłam na co chłopak tylko skinął głową- Dlaczego wtedy mnie uratowałeś?- zapytałam prosto z mostu
Levi wyglądał jakby nad tym właśnie myślał więc nie narzucając się mu czekałam na odpowiedź.
- Bo...bo...nie mogłem pozwolić żebyś umarła...-zaczął- ja... ja po prostu...to nie tak jak myślisz ale...ja cierpię gdy giną moji towarzysze...a tym bardziej- tu się zawahał- przyjaciele.
- P-przy-przyjacie-ele?- zapytałam ze łzami szczęścia w oczach.
Levi popatrzył mi głęboko w oczy po czym zaczął mówić dalej.
- Nie wybaczyłbym sobie twojej śmierci...musiałem cię uratować a właściwie...zabrać cię z powrotem za te cholerne mury...gdyby nie ja...- tu głos mu się załamał- zginęła byś tam z głodu, z bólu albo z paszczy tytana-zakończył
Wstałam, podeszłam do niego, usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się w jego ciepłe ciało. On o dziwo odwzajemnił uścisk choć myślałam że mnie odepchnie czy coś.
- Nie bój się, ze mną będziesz bezpieczna- powiedział spokojnie gładząc mnie po włosach
- Dziękuję, bardzo ci dziękuję- wypowiedziałam ostatnie słowa przed płaczem.
Nie do końca wiedziałam czemu ale płakałam.
C.D.N bo w następnym rozdziale dowiemy sie czemu hanji płakała c:
***
:)
Słów: 438
CZYTASZ
Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|
FanficHistoria miłosna shipu Levi x Hange :) Jeśli ktoś nie lubi wyżej wymienionego shipu to niech tego nie czyta ;) 03/03/2021- 5 #hange