Jechaliśmy jakiś czas po to aby przyjechać do Shiganshiny.
Wyszliśmy z bryczki po czym udaliśmy się na jakąś wieżę. Na jednym z ogromnych balkonów zobaczyłam Keitha Shadisa rozmawiającego z kadetami ze 109 korpusu treningowego.
- Będzie ciekawie- powiedziałam pod nosem, czego nikt na szczęście nie usłyszał
Floch za to zaczął gadać o spuszczeniu Shadisowi łomotu, co mnie nieco przeraziło. W końcu...dlaczego kadeci mieliby bić własnego instruktora?
-Teraz możecie do nas dołączyć - skwitował Floch patrząc na zalanego krwią instruktora
- Ty...ty sobie żartujesz - powiedziałam patrząc na niego z przerażeniem
- Ja? nie, tak się składa że nie- odpowiedział- teraz, generale Hanji, powiesz nam gdzie przetrzymywany jest Zeke
Nic nie odpowiedziałam. Stwierdziłam że potem spokojnie wyjaśnię im że nie mam zamiaru im tego mówić.
Wsiedliśmy z powrotem do bryczki i pojechaliśmy w nieznane mi miejsce.
Po około pół godzinnej drodze, zatrzymaliśmy się przed jakąś ruderą.
- Wysiadaj - powiedział Floch kopiąc mnie w kostkę
Wykonałam polecenie, po czym stanęłam przed "wejściem" a właściwie otworem drzwiowym do budynku ponieważ samych drzwi to tam nie było.
- Właź- rozkazał Floch
Weszłam i jedyne co przychodziło mi do głowy to usiąść na krześle które było na środku. Zrobiłam to bo w sumie...czemu by nie?
Rudy podszedł do mnie, złapał mnie boleśnie za podbródek i zaczął mówić.
- Albo...teraz powiesz nam gdzie jest obecnie Zeke Jaeger...albo...zostawię ci bardzo ciekawe pamiątki pobytu tutaj- powiedział dosyć tajemniczo puszczając moją brodę
- Nie mam zamiaru mówić wam gdzie znajduje się ta zarośnięta małpa- odpowiedziałam spokojnie i poważnie
-No dobrze...w takim razie, panowie- stwierdził Floch po czym zaczął rozwiązywać mi ręce. W międzyczasie dostał też od jednego swojego kolegi mały nożyk
Szarpnął moje ręce do przodu i zaczął wycinać na nich różne szlaczki. Cholernie bolało ale dla dobra ludzkości, nie mogłam powiedzieć gdzie on się znajduje.
Po wycięciu siedmiu szlaczków, już nie wytrzymywałam.
- Dobra, stop, koniec, powiem wam gdzie jechać- powiedziałam starając się nie popłakać z bólu w tamtym momencie.
- Dobrze, to za mną w takim razie- odpowiedział Floch wyjmując boleśnie nożyk z jednej z ran
- Y, ale moje ręc-
- Ach, no tak, masz- powiedział rzucając mi bandaż i plasterki
Opatrzyłam sobie ręce po czym udałam się za Flochem do bryczki.
- To gdzie on jest przetrzymywany?- zapytał chłopak
- W lesie gigantycznych drzew- odpowiedziałam przełykając ślinę
- Te, ty tam, jedziemy tam...yyy...wiesz chyba gdzie- odezwał się Floch do kogoś kto kierował bryką
- tak- odpowiedział osobnik
I tak oto pojechaliśmy do Lasu Gigantycznych Drzew.
Levi P.O.V
Siedziałem w tym durnym lesie i pilnowałem tej małpy. Nie stwarzał jakiś dużych problemów ale to tylko do czasu. Wolałem być z moją ukochaną walniętą okularnicą no ale praca to praca. W pewnym momencie zaczął biec w przeciwną stronę do tej w którą szedłem ja i się darł. No i przez to właśnie wszyscy moi żołnierze przemienili się w tytanów. Bezmyślnych tytanów.
- CO TU SIĘ ODDUPCA? - krzyknąłem widząc co najmniej czterdzieści tytanów biegnących w moją stronę
Byli cholernie zwinni. Dziwnie się czułem ze świadomością że moi żołnierze chcą mnie zabić ale jednak tak było. Nie chciałem tego ale musiałem. Rzuciłem się na tytanów którzy już po pięciu minutach leżeli nieżywi na ziemi.
Ale...chwila moment...gdzie jest Zeke do cholery?
Poleciałem z włóczniami piorunów w poszukiwaniu małpy.
Niewiele czasu zajęło mi znalezienie tego ścierwa. Niestety przemienił się w tytana. To nic, wsadzę mu w kark te włócznie to się uspokoi. Tak też zrobiłem.
Jedyne co wyciągnąłem z dymu to rozwalone ciało Zeke'a. Przywlokłem je na jakiś wóz, owinąłem mu w koło szyi drut detonatora włóczni, a samą włócznię wbiłem w brzuch, Teraz tylko czekać aż się zregeneruje i obudzi.
***
Powitajcie ciepło panią Wenę
Słów: 591
CZYTASZ
Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|
FanfictionHistoria miłosna shipu Levi x Hange :) Jeśli ktoś nie lubi wyżej wymienionego shipu to niech tego nie czyta ;) 03/03/2021- 5 #hange