UWAGA! OD TEGO MOMENTU WYDARZENIA BĘDĄ SIĘ ZGADZAĆ Z WYDARZENIAMI Z KOŃCA 3 SEZONU I 4 ORAZ MANGI WIĘC SPOILER ALERT!
Miesiąc później...
Wróciliśmy z wyprawy odbicia muru Maria dwa dni temu. Sytuacja jest beznadziejna. Wróciło 9 osób ze mną z czego między innymi Moblit, czy Erwin umarli. Jeśli chodzi o poniesione obrażenia to ja mam poważnie uszkodzone lewe oko i na nie nie widzę, Jean ma złamaną rękę, a Sasha jest w dość ciężkim stanie.
Przez śmierć Erwina dostałam posadę generała korpusu zwiadowczego przez co mam kupę pracy. Niestety w tejże pracy przeszkadza mi jedna myśl. Chodzi o śmierć Moblita. Cały czas mam przed oczami tę scenę...Krzyk, huk, upadek, umierający Moblit, kamień lecący w moją stronę, niemiłosierny ból oka.
Czasem gdy o tym myślę to chce mi się płakać. Właściwie w większości przypadków po prostu to robię. Jednym okiem, ale jednak. Teraz też tak było. Wypełniałam dokumenty i w pewnym momencie mi się o tym przypomniało
- Cholera jasna- syknęłam kopiąc się nogą w biurko. Może to pozwoli mi o tym zapomnieć? Nie, jednak nie
Stwierdziłam że nie,nie dam rady teraz nie płakać po czym poszłam do łóżka, wzięłam koc, nakryłam się nim na głowę i zaczęłam płakać.
Po jakimś czasie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju. Widocznie osobnik usłyszał mój płacz.
- A ty znowu się mażesz?- zapytał z drugiego końca pokoju Levi
Nic nie odpowiedziałam przez co słyszałam tylko kroki w moją stronę. Materac na którym leżałam, ugiął się więc usiadł na nim Levi. Ponownie na to nie reagowałam więc chłopak po prostu ściągnął mi koc z głowy.
Popatrzyłam na niego zapłakanym okiem, on popatrzył na mnie.
- Nie płacz- powiedział wycierając mój policzek
Nic nie odpowiedziałam, po prostu rzuciłam się mu w ramiona i zaczęłam płakać.
-Csssiii - powtarzał co jakiś czas głaszcząc mnie po plecach, ale to nie działało
Po chwili odsunęłam się od Levi'a i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam się dosłownie drzeć. To nie był nawet ryk. To było po prostu darcie się na całego.
- Nie no, koniec z tym- skomentował Levi przebijając się przez mój krzyk.
Wziął mnie na ręce, doszedł ze mną do drzwi i postawił mnie na ziemi.
- Zostań tu i spróbuj tak przez chwilę nie krzyczeć, a ja zaraz wracam- powiedział otwierając drzwi.
Kiwnęłam tylko głową po czym osunęłam się powoli na podłogę żeby cicho i spokojnie popłakać.
Po jakimś czasie przyszedł Levi tak jak myślałam - z dwoma filiżankami herbaty. Postawił je na biurku i poczekał aż do niego przyjdę. Usiadłam przy biurku i drżącymi ze stresu i zmęczenia rękami, wzięłam jedną z filiżanek. Zaczęłam pić napój i nawet się nie spodziewałam kiedy się uspokoiłam.
- Podziałało?- zapytał Levi patrząc na mnie znad swojej filiżankiKiwnęłam głową na znak że tak.
- To teraz, jeśli oczywiście będziesz w stanie, opowiedz mi dlaczego tym razem płakałaś
- Um, no dobrze- powiedziałam trochę niepewnie- tylko jak będzie mi się zbierało na płacz to przerwę
-Jasne - stwierdził
-Tym razem chodziło o to że przypomniała mi się ostatnia rzecz jaką widziałam lewym okiem czyli - tu się chwilę zawahałam- śmierć Moblita, i po prostu zrobiło mi się tak przykro że musiałam popłakać.
- No dobrze. Na to akurat nic nie poradzę ale mniejsza, teraz idź spać-powiedział podnosząc się z krzesła
Zamarłam. A co jeśli znowu mi się coś przyśni i będę płakać?
- Boje się- powiedziałam cicho
Podszedł do mnie, przysunął mnie do siebie i powiedział
- Jeśli się obudzisz po koszmarze to masz albo do mnie przyjść i mieć w dupie to czy śpię czy nie, albo zapukać w tą ścianę- pokazał palcem ścianę dzielącą nasze gabinety
-dobrze, to...dobranoc?-zapytałam udając się w stronę łazienki
- Dobranoc. Musi być dobra, śpij dobrze kochana- odpowiedział wychodząc z gabinetu.
Gdy się przebrałam, wskoczyłam pod ciepłą kołdrę i zasnęłam, ale zupełnie nie spodziewałam się tego co mi się przyśni.
***
jeden z dłuższych rozdziałów. Brawo Hanji! Yum będzie z ciebie dumna.
Słów: 630
CZYTASZ
Zasnęłam jako wyrzutek, obudziłam się jako pułkownik|LeviHan|
FanficHistoria miłosna shipu Levi x Hange :) Jeśli ktoś nie lubi wyżej wymienionego shipu to niech tego nie czyta ;) 03/03/2021- 5 #hange