Prolog

427 16 2
                                    

Uznałam tą książkę za nie pełną, dlatego postanowiłam dopisać prolog. Scena, która wyjaśnia zachowanie El w początkowych rozdziałach. Może pamiętacie, może nie, ale możecie ją sobie przypomnieć :)


Eldarya to magiczny świat zamieszkiwany przez faery i faelien. Stworzony przez dwie potężne rasy pradawnych istot. Niestety przez brak poświęcenia przez aengele ziemie Eldaryi są jałowe. Jedynymi istotami zdołającymi przetrwać bez pomocy z Ziemi są chowańce, czyli zwierzopodobobne stworzenia, które towarzyszą większości mieszkańcom.

Znalazłam się tutaj przez przypadek. Spacerowałam po lesie i weszłam w grzybowy krąg. Niedawno dowiedziałam się, że ludzcy najemnicy szukają mnie, żeby mnie "uratować", jakbym tego potrzebowała. Fakt nie chciałam tu zostawać, ale na pewno nie czułam zagrożenia ze strony Straży Eel. To znaczy, już nie czułam. Pomijam fakt, że pierwszego dnia wtrącili mnie do lochu.

W każdym razie Miiko chciała, żebym zrobiła eliksir "maskujący moją obecność" czy jakoś tak. Oczywiście nie umiałam tego zrobić, więc mogłam poprosić któregoś z chłopców o pomoc. Mój wybór padł na Nevrę. Coś mnie do niego ciągnęło, coś łaskotało mnie w brzuchu, gdy był blisko, ale wtedy nie miałam pojęcia, jak bardzo mnie to wszystko zrani.

Poprosiłam wampira o pomoc, oczywiście wcześniej musiałam zebrać odpowiednie składniki, kiedy to mi się udało, spotkałam się z nim spotkać w laboratorium.

- Proszę bardzo, podano do stołu - położyłam wszystko na stole - wróciłam i mam wszystkie składniki - odwróciłam się do Nevry.

- Aha, super, ale ja jeszcze nie skończyłem oczyszczać alkoholu. Mogę cię prosić, żebyś przyszła trochę później? - spytał, odrywając się od pracy.

- Nie chcesz, żebym ci pomogła? Według Miiko teoretycznie sama powinnam przygotować miksturę, ponieważ to ja mam ją wypić - skrzyżowałam ramiona.

- Nie. Jest to skomplikowany proces i wolę się tym zająć sam. Poza tym to tylko wstęp do przygotowania eliksiru więc obecność nie jest niezbędna.

- Dobrze, w takim razie nie będę przeszkadzać - odwróciłam się i ruszyłam w stronę drzwi.

- Hej, Elenija.

- Tak? - stał bardzo blisko mnie, nawet nie zauważyłam, kiedy podszedł. Głupia wampirza prędkość.

- Jeśli chciałaś ze mną spędzić więcej czasu, to wystarczyło powiedzieć - uśmiechnął się łobuzersko, co przyprawiło mnie o szybsze bicie serca. Miałam nadzieję, że tego nie usłyszał.

- Jeszcze spędzimy go razem wystarczająco dużo przy przygotowywaniu eliksiru - odwzajemniłam uśmiech, kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i zrobiłam krok w tył. - Zobaczymy się później.

Z walącym serce opuściłam laboratorium. Żeby się uspokoić, pochodziłam po kwaterze, zahaczając o różne osoby. Z każdym zamieniłam kilka zdań, żeby zabić czas. Jakiś czas później mogłam wrócić do Nevry.

- Cześć. Teraz już skończyłeś? - spytałam, wchodząc do pomieszczenia.

- Tak, moja damo. Możemy zaczynać - uśmiechnął się do mnie.

Podeszłam bliżej stołu alchemicznego.

- Doskonale. Co mam zrobić?

- Musisz rozgnieść ziarna kawy, tak żeby uzyskać dosyć drobny proszek. Na pewno kilka razy przesypiemy go przez sito. Potem utrzesz galaretkę jak na bitą śmietanę. Musi mieć dość gładką konsystencję. Na koniec trzeba pokroić truskawki - poinstruował mnie.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz