Rozdział XXX

645 29 2
                                    

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - zapytał mnie Nevra po raz setny tego przedpołudnia.

Siedzieliśmy w laboratorium alchemicznym. Przede mną stała szklanka z parującym napojem Mnemosyne. Po tym, jak dokończyłam Niebieską Ofiarę, cofnęłam wszystkie działające zaklęcia i zamknęłam wszystkie portale na Ziemię. Nie było sposobu, żebym wróciła do domu, dlatego też postanowiłam, że wypiję ten eliksir, ponieważ wiedziałam, że moi rodzice mnie pamiętają. Nie chciałam, żeby cierpieli, robiłam to dla ich dobra. Ta myśl dodawała mi sił. Ja byłam przekonana w swoim postanowieniu, ale Nevra chyba nie do końca. Ciągle nie mógł sobie wybaczyć, tego, że zmusił mnie do wypicia tego i w jaki sposób to zrobił. Ja też mu do końca tego nie wybaczyłam, ale postanowiłam żyć dalej i po prostu do tego nie wracać.

- Tak, muszę to zrobić. Dla ich dobra – powiedziałam, biorąc naczynie w dłoń – wasze zdrowie mamo i tato – i wypiłam zawartość szklanki.

Czułam, jak znikałam z pamięci wszystkich moich bliskich na Ziemi. Ukłuło mnie w sercu, a z oczu popłynęły mi łzy, nad którymi nie mogłam zapanować. Kiedy odstawiłam kubek, Nevra podszedł do mnie i mocno objął. Wtuliłam się w niego, opierając czoło o jego obojczyk.

- Nie płacz już kochanie, wszystko się ułoży – szeptał mi we włosy wampir.

Pocierał moje plecy, żebym się uspokoiła, a potem pocałował mnie w czubek głowy. Poczułam się dużo lepiej. Odsunęłam się od ukochanego, a on spojrzał mi głęboko w oczy.

- Już mi lepiej – powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.

Odchrząknęłam, żeby oczyścić gardło.

- Na pewno? - spytał wampir.

Widziałam w jego oczach, że się o mnie martwił.

- Tak, na pewno – powiedziałam pewniejszym głosem.

- Dobrze, to może idziemy coś zjeść? - zaproponował wampir, uśmiechając się do mnie.

- Bardzo chętnie – przystałam na to.

Byłam głodna, to fakt. Wiedziałam jednak, że nie mogę się objadać, ponieważ wieczorem czekała nas impreza na moją cześć i Karuto szykował wspaniałe smakołyki na tę okazję. Z jednej strony nie mogłam się doczekać, ale z drugiem bardzo się stresowałam. Nie lubiłam być w centrum uwagi, ale lubiłam imprezy i dobrą zabawę. Eh, same sprzeczności.

- O czym tak myślisz piękna? - spytał Nevra, wyrywając mnie z zamyślenia.

- O tej imprezie wieczorem. Denerwuję się – wyznałam.

Nevra otworzył przede mną drzwi laboratorium, a ja wyszłam, po czym razem udaliśmy się na stołówkę.

- Czym? - zapytał.

Trochę temu nie dowierzał, przynajmniej taki miał wyraz twarzy.

- Wiesz, że nie lubię być w centrum uwagi, a tu cała kwatera przyjdzie świętować to, co zrobiłam – powiedziałam.

Uświadomiłam sobie właśnie, jak wielkiej rzeczy dokonałam i że sama chcę to uczcić, ale nie koniecznie na taką skalę.

- Nie martw się kochanie, będę obok. Nie odstąpię cię na krok – zapewnił mnie.

- W to nie wątpię – uśmiechnęłam się do wampira, co odwzajemnił.

Weszliśmy do stołówki, w której było gwarno od rozmów. Z sufitu zwisały kolorowe skrawki materiałów, pomysł Karenn jak wykorzystać to, czego nie potrzebowała Purriry w swojej pracowni, co i tak było trudne do zdobycia, ponieważ u projektantki nic się nie marnuje. Krzesła były przykryte pokrowcami, a stoły były nakryte obrusami. Po obiedzie miały na nich stanąć tace i półmiski z przekąskami, a także napoje.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz