Wzięłam głęboki wdech i jeszcze raz wypowiedziałam zaklęcie, którego zdążyłam się nauczyć w ciągu godziny. Tym razem efekt był taki, że bańka wokół mnie rozbiła się. Wcześniej po prostu znikała.
- Musisz się skupić. Musisz tego chcieć – poradziła mi Colia.
Od trzech godzin ćwiczyłyśmy ten czar w jednej z piwnic Biblioteki Aleksandryjskiej. Sądząc po wielkości obiektu, spodziewałam się, że podziemia będą plątaniną korytarzy i tak szczerze powiedziawszy, się nie pomyliłam. Zdziwiło mnie jednak, jak bibliotekarka przygotowała jedno z pomieszczeń. W innych zalegały beczki z różnymi trunkami, a tu było pusto. Czułam wilgoć w powietrzu, widziałam pęknięcia w murach dookoła, wszystko świadczyło o tym ile lat stoi ten budynek.
Kiedy razem z Colią weszłyśmy do pomieszczenia, zaczęła mnie od razu instruować jak się przygotować do rytuału. Najpierw musiałam zrobić solny krąg wokół kryształu, który miał wzmocnić moje czary. Następnie musiałam utworzyć bańkę energii i w trakcie wypowiadania zaklęcia miałam dotknąć kryształu. A potem musiałam tylko oddać Oracle swoją energię, mając nadzieję, że będę umiała na tyle ją zrównoważyć, żeby to przeżyć. Zdaniem Colii byłam dość silna, żeby to zrobić, ale ja nie do końca w to wierzyłam.
Rozglądając się wcześniej po pomieszczeniu, poczułam znowu ten nieprzyjemny dreszcz, który przypomniał mi moje porwanie przez Leiftana. Siłą rzeczy przypomniał mi się moment, kiedy o mało nie zginęłam, niszcząc doszczętnie Kryształ, a tym samym o mało nie zniszczyłam Eldaryi. Zaklęcie, które deamon wtedy wypowiedział, brzmiało bardzo podobnie do tego, którego ja się musiałam nauczyć, różniło się tylko trzema ostatnimi wersami, które mówiły o dobru tego świata.
Teraz po kilku godzinach ćwiczeń byłam wyczerpana. Mimowolnie upadałam na kolana.
- Staram się, ale nie mam już siły – powiedziałam bibliotekarce.
Kobieta podeszła do mnie z kubkiem i dzbankiem wody, podała mi naczynie, żebym się napiła. Jednym haustem je opróżniłam.
- Musisz odpocząć – wyszeptała Colia.
Nalałam sobie znowu wody i także równie szybko opróżniłam.
- Jutro po śniadaniu wrócimy do ćwiczeń. Musisz opanować rytuał do perfekcji, bo jak nie konsekwencje mogą być straszne. Mamy tydzień, więc myślę, że to wystarczająco dużo czasu. Jak wrócisz do Kwatery Głównej, chciałabym, żebyś medytowała i ćwiczyła równoważnie energii. To jest klucz do twojej przyszłości – ciągnęła Colia.
Ja tylko kiwałam głową, jak to mówiła.
Nie chciałam myśleć o tym, że mogę umrzeć, starałam się skupić na ćwiczeniach, ale widmo śmierci i tak mi ciążyło. Jeśli poszłoby coś nie tak, to mogłabym uszkodzić Kryształ i tym samym skazać Eldaryę na zagładę, a tego nie chcę, dlatego musiałam odpędzić od siebie wszystkie moje zmartwienia.
Wstałam z podłogi i oddałam naczynie Colii.
- Idę się położyć. Spotkamy się tutaj jutro po śniadaniu – powiedziałam.
- Dobrze, dobranoc – pożegnała się ze mną bibliotekarka.
- Dobranoc – odpowiedziałam i wyszłam z pomieszczenia.
Miałam dobrą orientację w terenie, więc potrafiłam się odnaleźć w tej plątaninie korytarzy. Kiedy udało mi się wyjść na dziedziniec, od razu poszłam do swojego pokoju. Łudziłam się, że Ykhar już śpi. Nie chciało mi się szukać wymówek, dlaczego postanowiłam „pójść na spacer", jak napisałam jej w liściku. Oby tyle informacji jej wystarczyło.

CZYTASZ
Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔
FanfictionJestem Elenija i jestem ziemianką. Pewnego dnia postanowiłam pójść na spacer i nie wiadomo czemu, podkusiło mnie, żeby wejść w grzybowy krąg. Tak właśnie znalazłam się w Eldaryi, magicznej krainie, gdzie postacie rodem z legend i bajek są prawdziwe...