Rozdział V

645 29 4
                                    

Widziałam siebie i nieprzytomnego Nevrę, a dookoła nas była ciemność. Płakałam.

- Nevra, proszę – zaczęłam mówić – proszę nie zostawiaj mnie. Proszę... Kocham Cię.

Słyszałam samą siebie. Potem rozbłysło białe światło.

- Nevra! - krzyknęłam otwierając oczy.

Patrzyłam na biały sufit. Potem zobaczyłam Ewelein i Karenn.

- Obudziła się – powiedziała uradowana wampirzyca.

- Spokojnie, może być w szoku – zwróciła się do niej elfka.

Ewe przyjrzała mi się i zwróciła się do mnie.

- Elenija, wszystko dobrze? Słyszysz mnie? - spytała swoim lekarskim, poważnym tonem.

- Tak – odpowiedziałam cicho.

- Podążaj wzrokiem za moim palcem – poinstruowała mnie.

Tak też zrobiłam.

- Dobrze, wygląda na to, że fizycznie nic Ci nie dolega. Jak się czujesz?

- Fatalnie – odpowiedziałam.

- To zrozumiałe, straciłaś dużo energii. Powiedz mi co pamiętasz?

Zamknęłam oczy. Znowu ukazał mi się obraz nieprzytomnego Nevry.

- Wszystko – powiedziałam - co z nim? Co z Nevrą? - spytałam.

Łzy napłynęły mi do oczu.

Spojrzałam na Karenn. Posmutniała, Ewe tak samo.

- Czy on... - nie byłam w stanie dokończyć zdania.

Bałam się tego słowa.

- Nie martw się. Żyje – odpowiedziała Ewelein.

Poczułam ulgę, ale coś wisiało w powietrzu.

- Co się z nim dzieje? Gdzie jest? - spytałam spanikowana.

- On... - zaczęła Karenn, ale się rozpłakała.

- Jest w śpiączce – dokończyła za nią Ewe.

- W śpiączce? - powtórzyłam za nią.

- Tak. Elenija, co się właściwie wydarzyło? Miiko opowiadała o jakimś strumieniu energii.

- On był martwy – powiedziałam.

- Nevra? - spytała zaskoczona Ewelein.

Karenn jeszcze bardziej się rozpłakała.

- Tak. Nie oddychał, serce mu nie biło. Potem poczułam jak energia ze mnie ulatuje. A potem straciłam przytomność – opowiedziałam im.

- Hmm... - zastanowiła się elfka – wygląda na to, że uratowałaś Nevrę.

- Czy to możliwe, żeby przywrócić kogoś do życia? - spytałam.

- Nie – odpowiedziała poważnie – w takim razie, Nevra nie był jeszcze całkiem martwy. Inaczej nie umiem tego wyjaśnić.

- Skąd we mnie ta moc? - spytałam w końcu.

- O tym będziesz musiała porozmawiać z Miiko i Haung Hua. Ale jeszcze nie teraz. Dopóki nie upewnię się, że wszystko z Tobą w porządku nie wypuszczę Cię, ani nie będzie żadnych przesłuchań. Odpoczywaj – powiedziała elfka i wyszła z sali.

Pewnie poszła poinformować resztę, że się obudziłam.

Karenn siedziała koło mnie i jeszcze płakała.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz