Rozdział IX

435 23 0
                                    

Rozejrzałam się. Dookoła były ceglane szare ściany. Widziałam półkę z książkami, drewniane biurko, z różnymi dziwnymi fiolkami i duży kocioł. Całe pomieszczenie było okrągłe i oświetlone licznymi świecami. Z tego co mogłam się zorientować do pomieszczenia prowadziło tylko jeno wejście.

Przyjrzałam się zamkowi. Był bardzo skomplikowany.

Świetnie, pomyślałam. Muszę się jakoś stąd wydostać i znaleźć Leiftana.

- Proszę, proszę, nasza ptaszyna się obudziła – usłyszałam czyjś głos.

- Ashkore – powiedziałam.

Do pomieszczenia wszedł wszedł chłopak w smoczej zbroi.

- We własnej osobie, hahaha – zaśmiał się.

- Co zrobiłeś z Leiftanem? - spytałam wściekła.

- Nic o czym myślisz – odpowiedział mi.

- Dlaczego mnie porwałeś?

- Potrzebujemy twojej pomocy – odpowiedział mi dobrze znany mi głos.

Do sali wszedł Leiftan, ale nie był podobny do siebie. Miał rogi, czarne skrzydła i coś w oczach czego nie potrafiłam nazwać.

- Leiftan – wyszeptałam w szoku.

- Zaskoczona? - zapytał blondyn.

- Kim ty właściwie jesteś? - zignorowałam jego pytanie.

- Jestem daemonem – odpowiedział.

Byłam w szoku

- Przecież daemony już nie istnieją – stwierdziłam.

- A jednak jeden stoi tu przed Tobą – uśmiechnął się mrocznie.

- Zdradziłeś nas – powiedziałam rozżalonym głosem.

Nie miałam tylko na myśli straży, ale także mnie.

- To Eldarya zdradziła mnie i moją rasę – powiedział poważnym głosem blondyn.

- Dość tych pogaduszek. Musimy wszystko przygotować – zarządził Ashkore – a i nie marnuj energii, klatka jest zapieczętowana.

Po czym oboje wyszli.

Odeszłam kilka kroków wstecz i strzeliłam kilkoma kulami energii, ale klatka jakby je pochłonęła.

Czyli miał racje. Nie uda mi się stąd wyjść samej.

Opadłam bezradnie na kolana. Po pliczkach pociekły mi łzy.

Jak mógł mnie tak oszukać? Ufałam mu, traktowałam jak przyjaciela, a on mnie zdradził, nasz wszystkich, całą straż.

Nevra, pomóż mi.


***

W tym samym czasie

***

Nevra


Byliśmy w połowie wielkiej równiny, gdy nagle usłyszałem czyjeś kroki. Odwróciłem się i ku nam biegł Shaitan. Do szyi miał przyczepiony list.

- Robimy postój – zarządziłem.

Huang Hua spojrzała na mnie, a potem na Shaitana. Gdy mój chowaniec nas dogonił, podszedłem do niego, zdjąłem list i go szybko przeczytałem. Nogi się pode mną ugięły. Huang Hua wzięła ode mnie list i równie szybko go przeczytała.

- Zmiana planów, wracamy z powrotem do kwatery – powiedziała po czym odpisała na list od Miiko i przyczepiła do szyi Shaitana.

- Biegnij z powrotem do kwatery – powiedziałem mu po czym pobiegł w stronę lasu.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz