Rozdział III

704 27 11
                                    

Stałam w Kryształowej Sali. Wzrok wszystkich był skierowany na mnie. Na twarzach zebranych malowała się mieszanina smutku, zaskoczenia, rozczarowania i złości. Opowiedziałam im wszystko, co wiedziałam o Ashkorze. Nie było tego wiele, ale zawsze coś.

- Elenija. Rozczarowałaś mnie. Dlaczego Nam tego wcześniej nie powiedziałaś? - spytała zawiedziona Mikko.

- Jak, skoro zrobiliście mi to co zrobiliście. On obiecał mi pomoc w powrocie do domu. Teraz kiedy wiem, że to nie możliwe i po tym, co powiedziała o mnie Naytilli musiałam wam o wszystkim opowiedzieć – powiedziałam.

- Czasu nie cofniemy. Mimo wszystko dobrze, że postanowiłaś nam wszystko wyjawić. Dzięki temu będzie nam lepiej Cię chronić — odpowiedziała rzeczowo Mikko.

- Chronić? - spytałam zaskoczona.

- Chyba nie myślisz, że będziesz sobie teraz chodzić wszędzie, gdzie Ci się podoba, kiedy poluje na Ciebie Ashkore — powiedział zdenerwowany Nevra.

Martwił się o mnie, widziałam jego zatroskany wzrok, gdy to mówił.

- Zamierzacie mnie zamknąć? - spytałam zirytowana.

- Nie — powiedziała Mikko — chronić. Elenija, od teraz masz zakaz opuszczania Kwatery Głównej. Nie dostaniesz żadnej misji. Dodatkowo wprowadzam godzinę policyjną. Chłopcy — zwróciła się teraz do szefów straży — zwiększcie ochronę w kwaterze i straż w więzieniu. Nikt nie może wejść ani wyjść bez wyraźnego pozwolenia.

Byłam zaskoczona reakcją Mikko na mnie.

- Dobrze, na razie tyle, możecie się rozejść — zakończyła kitsune.

Natychmiast wyszłam z Kryształowej Sali. Od razu udałam się do przychodni.

- Witaj Ewelein, co się dzieje? - zapytałam, kiedy weszłam do pomieszczenia.

Nie chciałam myśleć o zakazie Mikko. Zamknęła mnie w Kwaterze. Teraz chciała rzucić się w wir pracy.

- Dobrze, że już jesteś. Muszę zanieść parę dokumentów do Ykhar. Na biurku leżą papiery, które trzeba poukładać alfabetycznie. Proszę, zajmij się tym. Wrócę najszybciej, jak się da.

- Dobrze, nie ma sprawy – powiedziałam, podchodząc do biurka.

- Powodzenia – powiedziała elfka, wychodząc z naręczem teczek i dokumentów.

Spojrzałam na blat biurka. Sporo tych papierów. Zabrałam się do pracy.

Po jakiś dziesięciu minutach drzwi przychodni się otwarły i do środka wszedł Laiftan.

- Cześć – przywitał się.

- Hej, Ewe nie ma. Wyszła – odpowiedziałam.

- Wiem, ale to Ciebie szukam – powiedział.

- O co chodzi? - spytałam.

- Chciałem porozmawiać.

- Wybacz Leiftan, ale nie mam teraz czasu – powiedziałam, przekładając dokumenty.

- To może jak skończysz? – zaproponował.

- Potem mam trening z Camerią – odpowiedziałam.

- To po treningu? - nie odpuszczał.

- Może być – zgodziłam się.

- To super – uśmiechnął się – w takim razie spotkajmy się na stołówce.

- Dobrze – też się uśmiechnęłam.

- To do zobaczenia – pożegnał się i wyszedł.

Ciekawe o czym chciał ze mną porozmawiać? Przekonam się, jak się z nim spotkam.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz