Rozdział XXI

404 22 2
                                    

Siedziałam na plaży, słuchając szumu fal. Przyjemnie ciepły wiatr rozwiewał mi włosy. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Nevrą, ale jakoś nie umiałam. Nie potrafiłam pokazać mu, że się poddałam.

Głupia – skarciłam się – już mu to powiedziałaś przecież parę godzin temu.

No tak. Stwierdziłam, że nie warto szukać lekarstwa, a teraz musiałam mu powiedzieć, żeby zaczął normalnie żyć. Beze mnie. To było bardzo trudne.

- Nie przejmuj się, zrobiłaś, co mogłaś – powiedział tak dobrze znany mi głos. Głos, który tak bardzo kochałam.

Nie odwróciłam wzroku, tylko ciągle patrzyłam przed siebie.

- Wiem – przyznałam.

- Może z czasem ta klątwa zacznie słabnąć – odezwał się Nevra z nadzieją w głosie.

Musiałam to zrobić, teraz albo nigdy.

Wampir usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego.

Jak miałam się z nim ostatecznie rozstać, to musiałam patrzeć mu w oczy. Właściwie to w oko.

- Nie osłabnie. To bardzo stara magia. Nevra, nie ma sensu dalej tego ciągnąć – powiedziałam.

Wampir spojrzał na mnie pytająco.

- Nigdy mnie nie pokochasz. Nie jesteś mi już nic winien. Żyj własnym życiem – wyrzuciłam z siebie.

Jego pytające spojrzenie zmieniło się w niedowierzanie, a potem w smutek i żal.

- Przepraszam Elenija – powiedział smutno.

- To ja przepraszam. To moja wina – przyznałam.

Bo tak było.

- Nie... - chciał powiedzieć.

- To mnie ścigali – wyznałam.

Nic nie powiedział.

Westchnęłam.

- Kocham cię Nevra i dlatego zwracam ci wolność – mówiąc to, poczułam łzy napływające do oczu.

Tylko nie płacz, nie teraz. Poczekaj, aż pójdzie – upomniałam się w myślach.

Wampir chciał coś powiedzieć, ale chyba nie wiedział co.

- Idź już, proszę – głos mi się łamał.

Nevra podniósł się z ziemi, ale za nim poszedł, spojrzał mi jeszcze głęboko w oczy.

- Ale będziemy się przyjaźnić, prawda? - spytał.

Słyszałam ból w jego głosie. Nie chciał sprawić mi przykrości ani tym bardziej cierpienia.

Nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc tylko pokiwałam głową.

- To dobrze – powiedział, po czym odszedł.

Kiedy miałam pewność, że już jest daleko, po prostu wybuchłam płaczem.

Zrobiłam to, co musiałam zrobić, uwolniłam Nevrę od siebie. Teraz może ułożyć sobie życia.

Gdy tylko o tym pomyślałam, poczułam przeszywający ból w sercu. Po prostu pękło na miliard malutkich kawałków.

Siedziałam tak i płakałam, aż brakło mi łez. Kiedy już nie miałam co wylewać, położyłam się po prostu na piasku i patrzyłam w niebo. Chmury płynęły tak spokojnie, zupełnie odmiennie od mojego stanu. Tak bardzo pragnęłam spokoju. Nie. Pragnęłam Nevry, żeby wziął mnie w ramiona i powiedział, że wszystko będzie dobrze, ale wiedziałam, że tak się nie stanie.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz