Rozdział VI

649 30 0
                                    

Biegłam za Karenn w kierunku przychodni.

Obudził się! Obudził się! Obudził się! - krzyczałam w myślach.

Serce biło mi mocniej na myśl, że w końcu go zobaczę przytomnego. Nie mogłam się już doczekać. Ale z drugiej strony, czy Nevra mnie słyszał, kiedy wyznawałam, co do niego czuję? Wtedy było mi prościej to powiedzieć, a teraz kiedy był już świadomy? Czy będę w stanie to wyznać?

- Co robiłaś z Leiftanem? - wyrwała mnie z zamyślenia Karenn.

- Nic. Dawałam mu kosza – odpowiedziałam.

Wampirzyca się uśmiechnęła i przyspieszyła. Nie pozostawałam jej dłużna.

Kiedy dotarłyśmy do sali drzwi, to zwolniłyśmy, ponieważ usłyszałyśmy jak Ewelein rozmawiała z Miiko.

- Nie ma mowy. Nie przesłuchasz go teraz – powiedziała stanowczo elfka.

- Ale Ewe – protestowała kitsune.

- Nie. Porozmawiasz z nim jak go wypiszę – postawiła się Ewelein.

- To chociaż pozwól mi do niego wejść – Miiko nie dawała za wygraną.

- O dobrze, że jesteście – zwróciła się Ewe – na pewno chce was zobaczyć.

- Ale Ewelein – Miiko koniecznie chciała ją przekonać.

- Nie. Wejdzie tam tylko Karenn bo jest jego siostrą i Elenija bo uratowała mu życie. Koniec dyskusji Miiko – powiedziała Ewelein tonem nieznoszącym sprzeciwu.

- Miiko, odpuść. Porozmawiasz z nim jak wyjdzie – zwrócił się do niej spokojnie Valkyon – pozdrówcie go od nas – poprosił nas.

- Nie ma sprawy – odpowiedziała Karenn.

- Możecie wejść, ja muszę iść do Kero. Nie męczcie go za bardzo. Jest osłabiony – pouczyła nas elfka i poszła.

Weszłyśmy z Karenn do sali. Wampirzyca od razu rzuciła się w stronę brata. Ja zostałam przy drzwiach. Dawno się tak nie bałam jak teraz.

- Karenn, bo mnie udusisz – powiedział Nevra obejmując siostrę.

- Tak się cieszę, że się w końcu obudziłeś. Jak się czujesz? - spytała zatroskana wampirzyca.

- Słabo, ale dobrze. Podobno otarłem się o śmierć – rzekł Nevra.

- To prawda. Napędziłeś nam niezłego stracha. Elenija Cię uratowała – stwierdziła Karenn.

Tak dobrze się na nich patrzyło, że ocknęłam się dopiero jak usłyszałam swoje imię.

Powoli podeszłam do rodzeństwa.

- Cześć Nevra, dobrze, że jesteś z powrotem z nami – przywitałam się niepewnie.

Patrzył na mnie jak oczarowany.

- Karenn... - zaczął wampir.

- Tak wiem. Pójdę do Karuto po coś do jedzenia. Przyjdę potem – powiedziała.

Kiedy mnie mijała puściła mi oczko. Gdy wyszła zapadła głucha cisza.

- Podejdź tu, nie gryzę – zaśmiał się wampir.

- Wiem – powiedziałam i usiadłam na krześle, które wcześniej zajmowała Karenn.

- Uratowałaś mnie – stwierdził.

- Nie mogłam inaczej postąpić. Chciałeś się za mnie poświęcić – odpowiedziałam.

- Wiesz dlaczego.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz