Następnego dnia, po śniadaniu poszłam do przychodni na swój dyżur. Tym razem miałyśmy z Ewelein trochę roboty: kilka urazów, trochę ran, parę szwów i jedno złamanie. Mieszkańcy schroniska mieli dzisiaj bardzo pechowy dzień. Dyżur skończyłam o czternastej.
Od razu poszłam na stołówkę, zjeść obiad. Podeszłam do Karuto i wzięłam swoją porcję, a następnie udałam się do pustego stolika. Jedząc makaron z czymś, co w smaku trochę przypominało kurczaka, rozglądałam się po sali i oczywiście mój wzrok spoczął na Nevrze na szczęście był zbyt pochłonięty dyskusją z Karenn, żeby zauważyć, że mu się przyglądam.
- Nie przeszło ci jeszcze? - spytał czyjś głos.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Chrome.
- A tobie dalej podoba się Karenn? Tyle razy dała ci kosza, a ty ciągle się nie poddajesz – odpowiedziałam mu.
Nie chciałam, żeby mącił mi w głowie.
- Dobra, nie było tematu – powiedział, przysiadając się do mnie.
- Co tam słychać? - zapytałam, żeby zmienić temat.
- Nic nowego. Mam głupią misję po południu do zrobienia – odpowiedział, grzebiąc widelcem w makaronie.
- Jaką? - spytałam.
- Muszę pomóc ogrodnikom. Nie lubię grzebać w ziemi – wyznał z wyrzutem.
- Czemu?
- Niekoniecznie dobrze mi się to kojarzy – powiedział.
Po jego minie wywnioskowałam, że nie chce rozmawiać, więc postanowiłam nie drążyć tego tematu.
- Pomóc ci? - zaproponowałam.
- Serio? - zapytał zaskoczony.
- No tak. Ja lubię pracę w ogrodzie, a poza tym i tak miałam iść do Ykhar po jakąś misję – odpowiedziałam.
- Byłoby super – uśmiechnął się do mnie z wdzięcznością.
Odwzajemniłam uśmiech.
Dokończyliśmy obiad i udaliśmy się do ogrodu. Już czekały tam narzędzia.
- Dobra, co właściwie mamy robić? - zapytałam, zakładając rękawiczki.
- Musimy posadzić kilka krzaków – wyjaśnił Chrome, wskazując sadzonki.
- Dobrze – wzięłam łopatę i zaczęłam kopać dziurę.
Chrome zrobił to samo.
- Dalej ci zależy na Nevrze? - spytał wilkołak.
- Myślałam, że koniec tematu – odpowiedziałam, nie patrząc na niego.
- Koniec rozmawiania o Karenn, ale nie o jej bracie. Widzę, że cię coś dręczy i chciałbym ci pomóc – wyznał chłopak.
Spojrzałam na niego.
Widziałam w jego oczach troskę. Naprawdę się martwił.
- Chrome, to nie jest dla mnie prosty temat. Tak, dalej mi na nim zależy. Myślisz, że miłość przechodzi z dnia na dzień? O tuż nie. Bo jeśli to jest prawdziwe to będzie trwać – wyznałam.
- Zamierzasz całe życie być nieszczęśliwie zakochana? - spytał, patrząc na mnie.
Był trochę zdziwiony.
Biorąc pod uwagę, że zostały mi trzy dni życia, to tak. Zamierzałam być nieszczęśliwie zakochana, już do końca.
- Może kiedyś mi przejedzie. Potrzebuję czasu, może nawet więcej niż myślę – skłamałam.
CZYTASZ
Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔
FanfictionJestem Elenija i jestem ziemianką. Pewnego dnia postanowiłam pójść na spacer i nie wiadomo czemu, podkusiło mnie, żeby wejść w grzybowy krąg. Tak właśnie znalazłam się w Eldaryi, magicznej krainie, gdzie postacie rodem z legend i bajek są prawdziwe...