Rozdział XII

470 22 2
                                    

Minęło kilka godzin, nim zobaczyłam zarys budynku tak wysokiego, jak najwyższe wieżowce z mojego świata.

- To jest ta biblioteka? - zapytałam z niedowierzaniem.

- Tak – odpowiedział Nevra obracając głowę w moją stronę.

- Wielka – skomentowałam.

- Mieści się tam cała historia Eldaryi – powiedział Nevra.

- Myślałam, że dopiero od niedawna zaczęliście spisywać dzieje waszego świata.

- No bo tak jest, ale robimy to bardzo szczegółowo.

- Uhm.

Nevra przyspieszył chowańca.

Poczułam dreszcze na myśl, że miałam w końcu, dowiedzieć się kim jestem i skąd we mnie tak potężna moc.

Kiedy dojechaliśmy pod mury i brama sama się przed nami otworzyła, a ja obejrzałam się po raz ostatni za siebie. Słońce zachodziło, a tuż nad nim zobaczyłam kłęby czarnych chmur. Poczułam w powietrzu wilgoć deszczu i lekkie wyładowania elektryczne. Zbierało się na burzę. Mieliśmy szczęście, że dotarliśmy jeszcze, za nim się rozpętała.

Wjechaliśmy na wielki kamienny dziedziniec, na którym zgromadzili się ludzie w kapturach.

- Bibliotekarze – wyjaśnił mi Nevra.

Stanęliśmy na środku dziedzińca i zsiedliśmy z wierzchowca.

Podszedł do nas jeden z zakapturzonych i zsunął nakrycie głowy. Ku nam ukazało się jego oblicze. Był to starszy mężczyzna z siwymi włosami i wytatuowanymi runami na twarzy.

- Witajcie. Czekaliśmy na was strażnicy Eel. Jestem Philippe – przywitał nas bibliotekarz.

- Witajcie. Jestem Nevra, a to jest Elenija – przedstawił nas wampir.

- Chodźcie za mną. Zbiera się na burzę. Przeczekacie ją tutaj – powiedział Philippe.

Jeden z bibliotekarzy wziął naszego chowańca i odprowadził do stajni, a my poszliśmy do wielkiego budynku, którego widziałam z daleka. Korytarz był okrągły i składał się głównie z cegieł.

Czułam się jakbym była w średniowiecznym zamku. Mimo wszystko zadrżałam. Ostatnio jak byłam w podobnym pomieszczeniu, o mało nie zginęłam.

Nevra zauważył moją reakcję i złapał mnie za rękę.

Zaczęliśmy się wspinać po kamiennych schodach, u szczytu były wielkie drewniane drzwi. Philippe dotknął wrót, a te się otworzyły. Naszym oczom ukazały się wielkie półki z tysiącami książek, które pięły się w górę. Nigdy nie widziałam tylu książek w jednym miejscu. Poszliśmy dalej w głąb sali, przechodziliśmy między półkami, aż dotarliśmy do kolejnych schodów, po których wspięliśmy się na kolejne piętro i tak jeszcze trzy razy. Na czwartym piętrze skręciliśmy w prawo i weszliśmy między dwie szerokie półki, na końcu tego korytarzyka był stolik z krzesłami.

- To jest dział, który was interesuje. Mam nadzieję, że znajdziecie tu odpowiedzi na wasze pytania. Gdybyście potrzebowali pomocy, wystarczy poprosić. Proponuję wam zacząć od tej księgi – wskazał wolumin, który był najgrubszy ze zbiorów tego działu – powodzenia – pożegnał się i zostawił nas samych.

- Weźmy się do roboty – powiedział Nevra, sięgając po książkę, którą wskazał nam Philippe.

Wziął księgę i położył na stoliku. Wolumin miał skórzaną okładkę koloru czerwonego i wydawał się bardzo stary.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz