Rozdział I

1.3K 33 5
                                    

- Bardzo dobrze. Idzie ci coraz lepiej – powiedziała Cameria.

- Nie wydaje mi się – odpowiedziałam.

- Nie zniechęcaj się. To co, jutro o tej samej porze? - spytała.

- Pewnie.

- Muszę już lecieć. Do zobaczenia – pożegnała się.

- Cześć – również się pożegnałam.

Gdy Cameria zniknęła na piaskowych schodach, padłam na trawę. Byłam zmęczona i spocona. Trenuję tak od jakiegoś czasu. Odkąd postanowiłam żyć dalej w Eldaryi. Przybyłam tu przez przypadek. Weszłam w jakiś głupi krąg grzybów i znalazłam się tu. Jestem ziemianką, ale później się okazało, że jednak nie do końca. Jestem hybrydą, mieszańcem nie wiadomo kogo z człowiekiem. Przed tym nie wiedziałam, kim chcę być, a teraz nawet nie wiem, kim jestem. Jedno jest pewne: mam na imię Elenija i żyję, przynajmniej tak mówi mój puls. A cała reszta? Nie wiem. Rodzina i przyjaciele nie pamiętają mnie, przez głupi pocałunek, którego być nie powinno. A może jednak powinien?

- Ah, już sama nie wiem! - krzyknęłam nie świadoma, że zaczęłam mówić na głos.

Teraz mam życie tu, w Eldarji, mitycznej kranie, gdzie uciekły wszystkie faery i faelienne przed ludźmi.

Zamknęłam oczy i wygrzewałam się w promieniach słońca. Uwielbiałam to robić. Czułam tę dawkę witaminy D w sobie i coś, co czuję od jakiegoś czasu i pojawia się tylko wtedy gdy obok mnie stoi On.

- O czym tak myślisz piękna? - spytał Nevra pochylając się nade mną.

Zerwałam się na równe nogi. Zrobiło mi się gorąco na policzkach.

Super, pomyślałam, musiałam się zarumienić.

- O niczym, odpoczywałam – odpowiedziałam lekko zakłopotana.

- Po treningu z Camerią? Valkyon będzie dumny z ciebie, że się tak ostro wzięłaś za siebie – powiedział, uśmiechając się do mnie.

Valkyon, szef mojej straży, mój szef.

- Tak, myślę, że będzie zadowolony – odpowiedziałam.

Zapadła cisza. W brzuchu czułam motylki, ale w sercu żal. Po tym, co mi zrobił — fakt na rozkaz Miiko, ale jednak się nie zawahał – nie umiałam mu wybaczyć, po prostu nie potrafiłam, nie byłam na to jeszcze gotowa.

- Wiesz, muszę już iść – powiedziałam, przerywając niezręczną ciszę.

Nie czekając na odpowiedź, ruszyłam w stronę schodów.

- Elenija – zawołał mnie, a ja się odwróciłam – mam nadzieję, że mi w końcu wybaczysz – powiedział z żalem i smutkiem w głosie.

- Ja też – odpowiedziałam i pobiegłam do Kwatery Głównej.

Wybaczyć mu? Chciałabym, ale nie mogę. Nie jestem w stanie tego zrobić. Jeszcze nie teraz.

Szłam koło kiosku, gdy z zamyślenia wyrwał mnie czyjś głos.

- Elenija, poczekaj – zawołał.

Odwróciłam się. Ku mnie biegł Leiftan.

- Cześć – odpowiedziałam, kiedy zrównał się ze mną.

- Cześć, jak tam treningi z Camerią? - spytał wesoło.

- Dobrze. Podobno idzie mi coraz lepiej. Przynajmniej tak twierdzi Cameria – powiedziałam.

- Skoro tak mówi, to tak jest – uśmiechnął się do mnie.

- Jak na razie wygląda to tak, jakby siłę dawała mi cała frustracja, gniew, wszystkie złe emocje. Wyrzucając to z siebie, daję radę walczyć. Co będzie, jak mi przejdzie? Nie będę umiała się obronić, a muszę się nauczyć – zwierzyłam mu się.

Moja opowieść z Eldaryi: Wybrana (I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz