- Wy już idźcie. Ja dojdę później, czekam tutaj na moją partnerkę - zatrzymałem się przy schodach.
- Dobrze, będziemy na ciebie czekać, ciekawe kim jest ta szczęściara - powiedziała żartobliwie rudowłosa.
- Nie zapominaj, że masz chłopaka - rzekł poważnym głosem, po czym chwycił dziewczynę za rękę i udali się na dół. Nigdzie nie widziałem Delphini, mam nadzieje, że się nie spóźni. Postanowiłem oprzeć się o ścianę, tyłem do przejścia, przez które przechodziły tłumy ludzi. Było od groma par oraz mnóstwo samotnych osób.
Poczułem, jak ktoś dotyka mojego ramienia.
- Już jestem, mam nadzieje, że nie czekałeś długo - uśmiechnęła się uroczo. Wyglądała cudownie.
- Nie, przed chwilą przyszedłem, a poza tym pięknie wyglądasz - chwyciłem dłoń dziewczyny - Jesteś gotowa, żeby tam zejść? - wyglądała trochę niepewnie, jej brązowe włosy były pokręcone i rozpuszczone, miała na sobie piękną ciemnozieloną suknię, która idealnie pasowała do mojego krawatu.
- Tak, możemy już iść.
Pewnym krokiem ruszyliśmy przed siebie, zwróciliśmy na siebie uwagę większości ludzi na sali, co poniektórzy szeptali coś pomiędzy sobą. Właśnie tak to sobie wyobrażałem. Powoli schodziliśmy po schodach, żeby Delphini przez przypadek z nich nie spadła.
- A więc to jest twoja partnerka - powiedział widocznie zdziwiony brunet.
- Tak, zaprosiłem Delphini. To dlatego Michelle była zła. Zaskoczeni prawda? - nikt nic nie powiedział, Del patrzyła na mnie wzrokiem, który mówił, że chce już iść.
- Przepraszam bardzo, ale musimy już iść, w końcu to my rozpoczynamy bal - poszliśmy przed siebie i czekaliśmy na start muzyki. Obok nas byli też Gregory, Luisa, jakiś facet, który był pewnie partnerem Luisy. Była tam również Michelle. Muszę przyznać, wyglądała bardzo ładnie w czerwonym. Jej włosy były spięte w wysoki kok. Oczywiście Del wyglądała najlepiej, druga była chyba Rose. Michelle nie wyglądała źle, ale nie dorównywała dziewczynom.
- Jesteście gotowi? - zapytała dyrektor.
- Tak - odpowiedziało jej kilka osób.
- Wspaniale, połamania nóg! - odeszła na bok, a muzyka zaczęła grać. Ustawiliśmy się, według ustaleń byliśmy na końcu. Przechodziliśmy przez środek sali, oczy wszystkich były zwrócone na trzy pierwsze pary. Stanęliśmy naprzeciwko siebie i zaczęliśmy tańczyć. Stresowałem się tym, że mogę się pomylić, powoli inni uczniowie zaczęli wychodzić na środek.
Muzyka ucichła, a wszyscy udali się do stołów. Na parkiecie został tylko Filch z kotem. Któryś nauczyciel wzniósł toast za bal, picie soku z kieliszka było cudowne, przypomniało mi dzieciństwo. Pary ponownie zaczęły wychodzić na parkiet, w tym moi przyjaciele, dlatego zaprosiłem do tańca partnerkę. Tańczyliśmy tak dosyć długo, aż ktoś włączył wolną, romantyczną piosenkę. Nastrój balu się zmienił, wszyscy tańczyli coś na podobę walca. Piosenka się kończyła, a wszyscy odchodzili od siebie. Wszyscy oprócz nas. Z mojej głowy wypadły jakieś resztki rozumu i docisnąłem swoje usta, do ust dziewczyny.
Ludzie patrzyli na nas zaskoczeni. Szybko pożałowałem tego, co się stało. Okazało się, że teraz cały Hogwart wie, a co najgorsze.. Ted zrobił zdjęcie. Na pewno doda to do proroka. W święta czeka mnie rozmowa z rodzicami. Na szczęście do świąt jest jeszcze tydzień. Zabrałem Del za rękę i usiedliśmy przy stole, ludzie nadal na nas patrzyli, ale starałem się tym nie przejmować. Szybko przybiegli do nas Albus i Rose.
- Co ty właśnie zrobiłeś?! - zapytał chłopak.
- Nie wiem Albusie, nie wiem. - odpowiedziałem, próbując do końca zrozumieć, co właściwie się stało.
CZYTASZ
Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry
FanfictionPytanie za milion! Co mogło nie udać się Scorpiusowi? a) pierwszy związek b) udział w turnieju i cały jego przebieg c) pogrzeb i stypa d) wszystko co stało się później Trudne pytanie, prawda? A co gdy wszystkie odpowiedzi są poprawne? Życie Scorpi...