Sam tego chciałeś 🐍 15

216 10 21
                                    

Tańczący mężczyźni zbliżyli się do siebie, Harry odłożył mikrofon na ławkę znajdującą się obok parkietu i złączył ich usta w naprawdę długim i namiętnym pocałunku. Ojciec objął jedną ręką jego plecy, a drugą chwycił za szyję i przycisnął mocniej do siebie.


Drarry.

Jebany Potter.

Było to dziwne widzieć ojca z innym mężczyzną... Szczególnie, patrząc na ostatnie wydarzenia, zmarła jego żona, a on już na stypie liże się, ze swoim przyjacielem. Lepiej niż żeby płakał, ale to trochę... Niepokojące.

- I co? A nie mówiłem? - uśmiechnął się Albus, patrząc na mnie z rękami w kieszeni. Wyglądał, jakby właśnie dostał W z transmutacji, która szła mu fatalnie.

- Tak... Trudno uwierzyć w to, co właśnie się dzieje - sięgnąłem do kieszeni spodni i grzebałem w niej chwilę - Oto twoje 5 galeonów - podałem mu monetę.

- Widzisz, ja zawsze mam rację - zadowolony podrzucił żeton, który zabłysnął w powietrzu światłem odbitym od lampy i go złapał.

Na całe wydarzenie patrzyła Ginny. Wszystko byłoby nawet normalne, ale ona nic z tym nie robiła. Przecież jej mąż ją zdradzał i to z facetem, któremu kilka dni wcześniej zmarła żona. To naprawdę było dziwne, bardziej niż poczucie humoru Jamesa, a to już spory wyczyn.

- Ej - syknąłem do przyjaciela, który stał wpatrzony w nadal tańczących naszych ojców.

- Mhm - nie oderwał wzroku od tańczących mężczyzn nawet teraz.

- Czemu twoja matka na to nie zareagowała? - spytałem - Na zdradę. - dodałem po chwili.

- Ehh... Myślę, że mogę ci powiedzieć, skoro już doszło do takiej sytuacji - chwile zastanawiał się, jak ma ułożyć zdanie - A więc oni oboje są homo, nasza rodzina wie o tym. Ojcu zawsze podobał się Draco, a matce Luna.
Bojąc się odrzucenia ze strony innych, weszli w układ i stworzyli z pozoru normalną rodzinę. Nigdy mi to nie przeszkadzało, wnioskuje, że teraz dojdzie do rozwodu, ale kto wie? - trochę mnie to zszokowało, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi ze strony chłopaka. Chyba też muszę porozmawiać na ten temat z ojcem.

Oddaliłem się od chłopaka i poszedłem w stronę blondyna lekko szturchając jego ramię.

- Tato możemy porozmawiać? - zwróciłem się do mężczyzny, który objął starszego Pottera ramieniem.

- My? Porozmawiać? Ale o czym? Teraz muszę powiedzieć coś ważnego, nie zawracaj mi głowy. - rzucił szybko i machnął ręką, abym się trochę oddalił. Odszedłem kilka metrów w tył.

Po oznajmieniu mi, że nie chce ze mną rozmawiać, poszedł w stronę ściany, wszedł na krzesło, a następnie na stół. Był twarzą do wszystkich. Nie byłem pewien czy, aby na pewno chce to zobaczyć.

- Uwaga, uwaga! Chciałbym powiedzieć coś bardzo ważnego! - wszyscy odwrócili na niego wzrok, a ja czułem, że pogrąży naszą rodzinę na wieki - Nie wiem, czy wiecie, ale bardzo kocham Harry'ego, jest miłością mojego życia - zachwiał się i kilka osób do niego podbiegło - Spokojnie. Nic mi nie jest. Na czym skończyłem? A no tak, już wiem. Harry Potter jest cudownym człowiekiem i chce wziąć z nim ślub, najlepiej teraz! Zabierzcie nas do kościoła! - podszedł do krawędzi stołu, wybraniec stanął przed nim tylko, że na podłodze - Przyszedłeś do mnie, jakie to urocze - ponownie się zachwiał, ale tym razem mężczyzna próbował ściągnąć go ze stołu, jak się okazało skutecznie. Nie poszło po jego myśli, ponieważ ojciec przechylił się i oboje z hukiem spadli na ziemię, na co mężczyzna zaczął się śmiać - To co z tym ślubem?

- Draco to naprawdę nieodpowiedni moment. Astoria.. - ojciec przerwał mu.

- Astoria? Ona nie żyje. Była dla mnie nikim oprócz tego, że była matką mojego cudownego syna, którego również kocham - powoli podniósł się z podłogi. Skoro jest w stanie stać, to nie jest z nim jeszcze aż tak źle i to, co mówi o mamie... Musi być prawdą. - Nie obchodzą mnie okoliczności, chce to zrobić tu i teraz! Powiedział bardzo głośno i próbował wejść na schody, co mu się nie udało. Potknął się lekko o dywan, ale udało mu się utrzymać równowagę.

- Tato, co ty robisz? Gdzie idziesz? Po co? - nie chciałem, żeby coś sobie zrobił, teraz tylko ja mogę mu pomóc.

- Ja? Po coś. Ale skoro tutaj jesteś to mam dla ciebie bojowe zadanie. Idź proszę do mojej sypialni i zabierz z niej czarne pudełko z różańcem.

- Jasne już idę - nie chciałem tego robić, on mógł wymyślić wszystko. Ale skoro tego chce, to lepiej, żebym ja tam poszedł, bo on się jeszcze połamie.

Dotarłem na górę, do ICH sypialni. Przeszukiwałem komodę w celu znalezienia przedmiotu, nie mogłem go jednak nigdzie zauważyć. Po długich poszukiwaniach, z pozoru długich, bo naprawdę trwały one najwyżej 7 minut, udało się, znalazłem. Chciałem otworzyć małe pudełko, ale nie powinienem. Otworzyłem drzwi z zamiarem wyjścia z pomieszczenia, ale coś mi to uniemożliwiło. Dokładnie to ktoś.

- James... Mógłbyś się przesunąć? Chcę wyjść. - poprosiłem bruneta.

- Zastanówmy się - udawał, że myśli, ale każdy wie, że tego nie potrafi - Odpowiedź brzmi nie, nie posunę się, bo musimy sobie porozmawiać.

- Tak? Ja myślę, że nie. A na pewno nie teraz - muszę dać to ojcu, zanim coś zrobi.

- Zajmę ci tylko chwilę, nawet nie minutę, ilekolwiek ma sekund - zamknął drzwi, tym samym jeszcze bardziej uniemożliwiając mi wyjście i popchnął na łóżko. Z punktu widzenia osoby 3 musiało wyglądać to nieco dziwnie.

- 60 sekund - uśmiechnąłem się - No dobrze, ale nie dłużej - podniosłem się i usiadłem na skraju łóżka.

- Jakby ci to powiedzieć.

- Mów, a nie wydziwiaj. Nie obchodzi mnie, jak bardzo źle ułożysz zdania, po prostu chce usłyszeć to, co mam usłyszeć.

- Sam tego chciałeś, Albus jest gejem, Żegnam. - odwrócił się plecami do mnie i pokierował w stronę drzwi.

- Co?! - krzyknąłem dosyć głośno, zwracając na siebie jego uwagę.

- To co słyszysz - ostatni raz uśmiechnął się, ukazując swoje śnieżnobiałe zęby i zniknął gdzieś za drzwiami. Siedziałem i niedowierzałem. Ale, że Albus? To nie możliwe przecież jest z Rose, a to... To był tylko sen.. Nie ważne muszę iść do ojca i przekazać mu pudełko.

Nadal w lekkim szoku wstałem z łóżka i zszedłem po schodach na dół.

- Mój ulubiony syn w końcu raczył mnie odwiedzić - przytulił mnie, jakby nie wiedział mnie conajmniej 10 lat, poza tym brzmiało to, jakby miał co najmniej 5 synów - Masz pudełko?

- Tak, mam - podałem mu przedmiot - To jest to?

- Tak, dobrze się spisałeś. Zdałeś egzamin na nic - odszedł.

Nie mam pojęcia, po co mu różaniec. Będzie się modlił czy co? Nie bardzo rozumiem. Szybko obok mnie znalazł się brunet i podał jakiś napój.

- Co to jest? Chcesz mnie tym otruć?

- Ja? Skądże. To już nie można być miłym?

- Jasne, że można, ale czuje w tym jakiś podstęp, ale i tak dzięki.

- Spoko. Możesz mi powiedzieć, czego chciał od ciebie mój brat? Pobiegł za tobą, jakbyś ukradł mu conajmniej różdżkę.

- Zrobił sobie ze mnie żarty, nic konkretnego. - odpowiedziałem krótko.

- Tak, jak już mówiłem, chce to zrobić tu i teraz - wyciągnął pudełko z kieszeni i klęknął przed Harrym - Wyjdziesz za mnie?

Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz