Gdzie byłaś? 🐍 23

150 11 25
                                    

- Nie, nie jesteśmy już razem. Muszę już iść, do zobaczenia nigdy Max - rzuciłem w jej stronę, i odszedłem dosyć szybko, ale tak, żeby wyglądało to normalnie.

🐍

- Cześć Scorusiu! - Michelle przytuliła mnie, prawie zwalając nas z krzesła, na którym czekałem na rozpoczęcie kolacji - Jak mi przykro, że nie mogliśmy spędzić tych świąt razem. Dostałam od mamy uroczy różowy sweterek, ale jest na mnie za duży, bo wiesz, ja jestem taka malutka i słodziutka - zaśmiała się i myślała, że jest to w jakikolwiek sposób słodkie. Otóż nie. Nie było, nie jest i nie będzie - Może chcesz się spotkać ze mną i pomóc mi z ubraniami? Bo nie dostaje do 3 górnych półek w szafie - znowu się zaśmiała - I opowiesz mi, co robiłeś w święta.

Usiadła obok mnie i chwyciła moją dłoń, którą szybko zabrałem. Nie chce się zarazić tym czymś. Ona jednak tę samą dłoń położyła na moje udo i cały czas patrząc mi w oczy, przesuwała ją powoli wyżej. Obserwowałem to, co robi, nawet nie myśląc, o spojrzeniu jej w twarz.

Blisko nas nikt nie siedział, a stół był zbyt szeroki, aby osoba siedząca z drugiej strony zobaczyła co dzieje się poniżej mojej klatki piersiowej. Parkinson po chwili położyła dłoń centralnie na miejscu, którego chciałbym, aby dotykał tylko Albus. Zaczęła odpinać rozporek.

- Lub zrobimy co innego - szepnęła - To, co ty na to Scorusiu? - sam jej widok mnie irytował, nie mówiąc już o wypowiadaniu jakichkolwiek słów przez tę dziewczynę. Co się z nią stało? Nie widzieliśmy się tylko tydzień.

- Zastanowię się - obróciłem się i próbowałem znaleźć któregoś z moich przyjaciół - Mam dużo rzeczy do zrobienia - wytłumaczyłem się.

- Szkoda. A już myślałam, że mi pomożesz - powiedziała zrezygnowana i zasmucona. Przesunęła się kilka miejsc dalej, a ja zapiąłem swoje spodnie. Zauważyłem, że jakaś drugoroczna dziewczynka patrzyła na mnie i na nią na zmianę. Fuck.

Dalej już jej nie słuchałem i czekałem na koniec tego cyrku z jej strony. Ciekawe, co myśleli sobie inni ludzie niż ta dziewczynka, siedzący obok nas. Nie szukałem już nikogo, wiedząc, że znajdą się sami, albo zostanę tutaj z Michelle przez całą kolację, prawdopodobnie umierając w jej towarzystwie.

Poczułem na ramieniu czyjś dotyk i gwałtownie się obróciłem. Po mojej lewej stronie ukazała się rudowłosa i spoczęła obok mnie.

- Gdzie byłaś? Gdzie jest Albus? Co się dzieje? - zacząłem serie swoich natrętnych pytań i zupełnie zignorowałem brunetkę po prawej, której nie było to na rękę. Zdenerwowana sytuacją wstała i wyszła z Wielkiej Sali.

- Razem z Delphi szukałyśmy Albusa, Lily i Jamesa - spojrzała na mnie - Niestety nigdzie ich nie znalazłyśmy i nie mam pojęcia, co się dzieje. Musimy czekać na rozwój sytuacji. Może tylko wygłupiają się i stoją obok nas pod peleryną niewidką? - machnęła ręką na przejściu pomiędzy stołami, a ja delikatnie się uśmiechnąłem. Takie zachowanie było typowe dla Jamesa, ale Al i Lily?

- Może chcesz przyjść do mnie po kolacji? Jeżeli żadne z nich się nie pojawi, to razem coś wymyślimy - zaproponowałem.

- Jasne, przyjdę - również się uśmiechnęła - Razem na pewno będzie łatwiej - po wypowiedzeniu tych słów dziewczyna lekko opuściła głowę w dół, a na jej policzkach można było dostrzec jasne rumieńce.

W tym samym czasie dyrektor McGonnagal wstała od stołu nauczycieli i czekała aż na sali nastanie cisza, żeby rozpocząć swoją, tak bardzo oryginalną wypowiedz, że dosłownie każdy (poza pierwszorocznymi) znał ją na pamięć.

- Witam was wszystkich w murach Hogwartu, całych i zdrowych! - zaczęła radośnie kobieta - Mam nadzieje, że podczas przerwy świątecznej zdążyliście odpocząć i zatęsknić za szkołą - powiedziała lekko ironicznie - Jak pewnie pamiętacie, przed świetami stworzyło się małe zamieszanie, z powodu rzekomego zagrożenia. Jak się później okazało, grupa niebezpiecznych czarodziejów planowała atak na Azkaban, który się nie powiódł, a wszyscy uczestnicy zostali zamknięci. Na szczęście do ataku nie doszło i wszyscy jesteśmy bezpieczni. Teraz zapraszam do rozpoczęcia kolacji - profesor brzmiała nieco inaczej niż zwykle. Nie do końca jej wierzyłem. Narzeczony mojego ojca, jak i Hermiona nie wspominali o tym wydarzeniu. Myślę, że chodzi tutaj o coś innego. Poważniejszego. I, że wiąże się ze zniknięciem Potterów.

🐍

- Masz już jakiś pomysł, co się z nimi stało? - zapytała, siadając na moim łóżku rudowłosa. Leżałem na plecach, a jedna z moich rąk była położona na moim brzuchu.

- Nie bardzo, ale wiem, że McGonnagal nie jest z nami szczera i może być to powiązane z ich zaginięciem - stwierdziłem.

- Masz rację. W święta nikt nie mówił nic o ataku na Azkaban, a mama na pewno by mnie o tym poinformowała. Coś jest nie tak. Myślę, że twoje podejrzenia są słuszne - odwróciła się w moją stronę i położyła na brzuchu.

- Więc - urwałem na chwile - Robimy coś z tym, czy czekamy do jutra? - zapytałem.

Dziewczyna zamilkła, co oznaczało, że najprawdopodobniej zastanawiała się nad odpowiedzią. Leżała w bezruchu i tylko podparła się na rękach. Mogła teraz patrzeć na mnie, co zrobiła.

- Może poczekajmy - zaproponowała, po czym ponownie zapadła cisza.

Leżała na wysokości moich bioder, więc patrzyła tylko na to, co znajdowało się nad nimi. Brzuch i klatka piersiowa, trochę wyżej szyja, na której były widać jeszcze ślady po ugryzieniach i zassaniach Albusa, które stworzył, gdy byliśmy w pokoju, tuż po zamknięciu Delphi i Jamesa.

Ta myśl na moment została w mojej głowie, ale została przerwana przez Rose, która przysunęła się bliżej mnie. Położyła głowę na końcu poduszki i przytuliła się do mojej drugiej ręki.

Nie miałem pojęcia, jaki temat rozpocząć. Wolałem, gdy ludzie odzywali się jako pierwsi. Czułem się wtedy pewniejszy i wiedziałem, że ktoś chce tej rozmowy.

Przewróciłem się na bok i leżałem dokładnie tak, jak niedawno z Albusem. Ale ona nim NIE była. Może to i lepiej? Spojrzała na mnie. Miała nienaturalnie bladą skórę, co było jeszcze bardziej widoczne w połączeniu z jej płomienistymi włosami.

Za to jej usta cały czas pozostawały różowe i jędrne, aż prosząc się o złożenie na nic pocałunku. Odgoniłem złą myśl.

- Ładna dzisiaj pogoda, prawda? - wygłupiłem się przed nią, ale nie miałem innego pomysłu na rozpoczęcie rozmowy.

- Tak, 10° na minusie, silny wiatr i duże opady śniegu to piękna pogoda - zaśmiała się, a ja się zawstydziłem.

- Wręcz idealna, żeby ulepić bałwana takiego jak Albus. Co ty na to, żeby ulepić takiego i mu pokazać? - odpowiedziała mi śmiechem.

- Wiem, że coś pomiędzy wami jest. Podoba ci się prawda? - popatrzyła mi w oczy, nie wiedziałem co odpowiedzieć.

- Skąd ty to wiesz?

- Widać to, jak na siebie patrzycie. Poza tym ostatnie sytuacje podczas świąt tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu - spojrzała na moją, jeszcze bardziej czerwoną niż wcześniej twarz.

- Nie wiedziałem, że widać to aż tak bardzo - przerwałem - Nie zrozum tego źle. Chciałem ci powiedzieć, ale nie chciałem cię skrzywdzić. Przecież dopiero zerwaliście - tłumaczyłem, nieświadomie przesuwając dłonią po jej udzie.

- Nic się nie stało, zerwaliśmy, bo to nie było to, czego oczekiwaliśmy. Pasujesz do niego bardziej niż ja - wyczułem w jej głosie smutek, nie wiem z jakiego powodu - I spokojnie, nikt tego jeszcze nie zauważył. Ta informacja będzie u mnie bezpieczna. Nikt się o tym nie dowie, a na pewno nie o de mnie - zapewniła.

🐍

- Wstawaj! - obudził mnie głos dziewczyny - Zaspaliśmy!

- Jak to zaspaliśmy? - podniosłem się do siadu i przetarłem oczy - Czy ty chcesz mi powiedzieć, że... - spojrzałem na nią, a później na siebie. Ja leżałem w ubraniach, pod kołdrą, a ona zapinała guziki od koszuli. Miała na sobie tylko nią i bieliznę.

- Nieważne - przerwała.

- Kiedyś sobie to wyjaśnimy, która godzina? - zapytałem nerwowo.

- Lekcje zaczęły się 20 minut temu! - na te słowa gwałtownie wstałem z łóżka i szukałem czystej szaty - Tutaj jest - podała mi ubranie.

Zabrałem je rudowłosej i szybko udałem się do łazienki, nałożyłem na siebie szatę. Tym razem nie miałem nawet czasu, żeby ułożyć moje włosy, które były rozwalone na wszystkie strony świata, pewnie z powodu Rose, która wczoraj się na nie uwzięła.

Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz