*Dzień ślubu Draco i Harry'ego*
- Gdzie są te cholerne kwiaty?! Jak mam pokazać się bez nich przy ołtarzu?! Przecież to jest niemożliwe! Były tutaj jeszcze godzinę temu! - krzyczał ojciec i chodził w kółko, przed wszystkimi zgromadzonymi w salonie, przygotowującymi się na dzisiejsze wydarzenia.
- Zerwiesz mlecze z trawnika i pójdziesz tam z nimi, co to za problem? - zaproponował James - Ale nie o to bym się teraz martwił.
- W takim razie o co? Znowu poplamiłeś koszulę? James! Dlaczego zawsze ci się to przytrafia? - zdenerwowała się Hermiona - Przydałaby się tutaj twoja matka. Tylko ona potrafi doprowadzić się do porządku.
- Mama nic by tutaj nie poradziła, gdybyś jeszcze nie zauważyła to nie ma z nami ojca. Jak ślub ma się odbyć bez niego? - uśmiechnął się, najwyraźniej dumny ze swojej spostrzegawczości. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i faktycznie go nie było.
- Gdzie jest Harry?! - coraz bardziej dramatyzował ojciec.
- Za chwilę go tutaj przyprowadzę - powiedział spokojnie Ron - Już po niego idę. - podniósł ręce w geście obronnym i udał się na poszukiwanie przyjaciela, po zobaczeniu niezadowolenia na twarzy blondyna.
- Co tak siedzicie?! Szukajcie mojego bukietu! - przypomniał sobie o tych cholernych kwiatach. Wiedziałem, że ten ślub to porażka, ale że aż taka?
- Nie jesteśmy twoimi sługami! Sam coś zrób! Na początek proponuje się opanować i odpocząć w którejś z sypialni, zanim zrobisz coś głupiego. My zajmiemy się resztą - odrzekła Granger, jedyna poukładana w tym domu.
Zdecydowanie zgadzałem się z nią w wielu kwestiach, a szczególnie tych związanych ze ślubem.
Poczułem czyiś wzrok na sobie i natychmiast obróciłem głowę w lewą stronę, gdzie siedział mój chłopak. Albus patrzył mi prosto w oczy. Ostatnio nasze relacje znacznie się poprawiły i nie potrafiłem sobie wyobrazić życia bez niego. W przyglądaniu się oczom bruneta przeszkodził mi odgłos tłuczonego szkła. Co tym razem?
- Co się stało? - zapytałem pierwszy.
- Nic takiego. To tylko szklanka z wodą dla Harry'ego - odpowiedział mi z drugiego pomieszczenia Weasley. Oznacza to, że mój ojczym już się znalazł i możemy kontynuować przygotowania.
- Czy któreś z was wie, gdzie może znajdować się ten bukiet? - podeszła do nas babcia - Jeśli go nie znajdziemy, Dracon będzie na prawdę wściekły.
- Domyślam się. Czy to przypadkiem nie są te kwiaty, które stoją w wazonie na komodzie? - powiedziała brunetka, trzymająca za rękę Pottera. W ostatnim czasie zrobiła się o wiele spokojniejsza. Nie biła już Jamesa.
Delphini miała rację. Bukiet leżał w wazonie i po prostu istniał. Dlaczego nikt go jeszcze nie zauważył?
- Ah, dziękuje kochanie - odrzekła babcia, po czym podeszła do komody.
W całym domu od wczesnego ranka było zamieszanie. Wszyscy chodzili po różnych pomieszczeniach w celu znalezienia różnych potrzebnych przedmiotów. Zaledwie ja, Albus, James i Hugo siedzieliśmy w salonie na kanapie i mieliśmy z nich ubaw.
- Wiecie może, o której przyjadą Pansy, Neville i Theodore? - ciocia szybkim krokiem weszła do pomieszczenia.
- Powinni być już teraz, od kiedy ciocia czegoś nie wie? - powiedział miło, aż zbyt miło Albus.
- Przez ten cały stres i zamieszanie zupełnie o tym zapomniałam - odpowiedziała mu zmieszana Hermiona.
- Spokojnie ciociu. Ty już miałaś ślub, w dodatku jakieś 15 lat temu - zażartował James, obejmując Delphi w pasie, żeby Hermiona się na niego nie rzuciła.
CZYTASZ
Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry
FanfictionPytanie za milion! Co mogło nie udać się Scorpiusowi? a) pierwszy związek b) udział w turnieju i cały jego przebieg c) pogrzeb i stypa d) wszystko co stało się później Trudne pytanie, prawda? A co gdy wszystkie odpowiedzi są poprawne? Życie Scorpi...