- Dzięki - spojrzałem na nie po raz ostatni i przekroczyłem próg, wchodząc do bardzo długiej komnaty.
Stałem na jednym końcu komnaty, wypełnionej dziwną, zielonkawą poświatą. Wysokie kamienne kolumny, ozdobione takimi samymi jak przed wejściem splecionymi wężami, wspierały sklepienie ginące w mroku, rzucając długie czarne cienie.
Serce biło mi mocniej, kiedy tak stałem wsłuchany w przejmująca dreszczem ciszę. Może Riddle czai się gdzieś w mrocznym kącie albo za filarem? I gdzie jest Albus?
Wyciągnąłem przed siebie różdżkę i zacząłem iść między wężowymi kolumnami. Każdy ostrożny krok rozbrzmiewał głośnym echem, dobijającym się od pogrążonych w cieniu ścian.
Puste oczodoły kamiennych węży zdawały się mnie śledzić, a kilka razy serce podskoczyło mi do gardła, bo byłem pewny, że któreś oko się poruszyło.
Po jakimś czasie doszedłem do ostatniej pary kolumn i ujrzałem na tle ściany posag wysoki jak sama komnata. Mimo mojego wzrostu odziedziczonego po ojcu musiałem odchylić głowę, żeby spojrzeć na olbrzymią twarz, osadzoną gdzieś pod sklepieniem komnaty. Była bardzo stara, podobna do małpiej, z długą rzadką brodą, która opadała prawie do skraju pofałdowanej kamiennej szaty czarodzieja, gdzie dwie ogromne stopy spoczywały na gładkiej posadzce komnaty. A pomiędzy stopami, twarzą w dół, leżała mała postać w czarnej szacie z płomienistymi rudymi włosami.
- Lily! - wykrzyczałem i podbiegłem do niej, padając na kolana - Lily! Słyszysz mnie? - powątpiewałem w to, żeby była przytomna, ale warto było skorzystać z zasad pierwszej pomocy, których nauczyła nas Hermiona.
Schowałem różdżkę za pazuchę, chwyciłem dziewczynę za ramiona i przewróciłem ją na plecy. Jej twarz była biała jak marmur i tak samo, jak marmur zimna. Oczy miała zamknięte więc...
Czy ona była martwa?!
- Lily, proszę, obudź się - mówiłem przyciszonym głosem, potrząsając nią lekko.
- Ona się nie obudzi - powiedział niski, męski głos.
Automatycznie obróciłem się, żeby ujrzeć swojego rozmówcę i wyciągnąłem różdżkę. O najbliższą kolumnę opierał się wysoki, znacznie wyższy ode mnie czarnowłosy mężczyzna.
- Mattheo... Mattheo Riddle? - zapytałem, dokładniej przyglądając się twarzy nieznajomego. Chłopak pokiwał głową, nie spuszczając ze mnie wzroku. Wyglądał na maksymalnie 20 lat, co było niemożliwe, jeśli miał być jego bratem - Jesteś bratem Toma? - powiedziałem szybciej, niż pomyślałem.
- Tak - odpowiedział mi ponownie ten sam ponury głos.
- W takim razie, dlaczego wyglądasz tak młodo? Riddle zamordował swojego ojca w wieku 16 lat, a jego matka zmarła bardzo wcześnie, więc...
- Masz rację - odpowiedział takim głosem, jakby opowiadał 3-letniemu dziecku po raz kolejny, do czego służy łyżka - Zgadza się. Jestem drugim, młodszym synem Toma Riddle'a.
- W takim razie...
- Dlaczego nie wyglądam na swój wiek? - niechętnie skinąłem głową - Mam swoje sposoby, których jak na razie nie zamierzam Ci wyjawić. W końcu jesteś blondynem, co nie oznacza zbyt dużej inteligencji.
- Dzięki - dodałem zirytowany. Co ma kolor włosów do osobowości? W końcu jestem w Slytherinie! Nie muszę być inteligentny, chociaż i tak jestem! To jest cecha Ravenclawu, a nie Slytherinu, więc to chyba oczywiste, że nie wyróżniam się tą cechą - Co znaczy, że ona się nie obudzi? - zapytałem, przypominając sobie o leżącej tuż obok mnie rudowłosej - Czy ona...
CZYTASZ
Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry
FanfictionPytanie za milion! Co mogło nie udać się Scorpiusowi? a) pierwszy związek b) udział w turnieju i cały jego przebieg c) pogrzeb i stypa d) wszystko co stało się później Trudne pytanie, prawda? A co gdy wszystkie odpowiedzi są poprawne? Życie Scorpi...