- Wszystko na to wskazuje - czemu połowa przeszłości mimo wszystko się wydarzyła? Z tym zmieniaczem jest chyba coś nie tak. Ale w każdym razie ważne jest to, że mój plan się udał i tamtej nocy do niczego nie doszło. Gdy wszystko będzie tak jak dawniej, muszę odkryć działanie tego zmieniacza, ponieważ myślę, że ojciec nie wie, że coś jest z nim nie tak.
Teraz tylko ja muszę zapomnieć o tym, co się wtedy wydarzyło. Rose nawet o tym nie wie, w końcu w jej rzeczywistości to się nawet nie wydarzyło. Nie liczyłem na to, że dziewczyna tak szybko mi uwierzy i wszystko powie. Myślałem, że pójdzie zapytać o wszystko panią Pomfrey, albo będę zmuszony wydobyć jej wspomnienie za pomocą magii, lecz tak się nie stało.
- Słyszałeś już, że w niedzielę za tydzień idziemy do Hogsmade? - Rose wyrwała mnie z zamyśleń. Swoją drogą musiałem dziwnie wyglądać, siedząc w bezruchu i bawiąc się palcami.
- Nie - zawsze dowiaduje się o wszystkim ostatni. Siedzieliśmy chwile w ciszy, którą nagle przerwał głos w mojej głowie, mówiący mi, że zapomniałem zrobić zadania z transmutacji - Napisałaś już to zadanie z transmutacji? Ja zupełnie o nim zapomniałem. Jak mam napisać je do jutra? - rudowłosa roześmiała się, nie wydawało mi się to śmieszne. - Przestań Weasley!
- Scorpius - powiedziała, próbując opanować śmiech - Jutro jest piątek, nie mamy jutro transmutacji. To lekarstwo od pani Pomfrey ma również inne skutki uboczne - faktycznie. Jutro jest piątek, czyli idziemy do Hogsmade za 2 dni. Potterów nie ma od poniedziałku, nikt nie wie co się z nimi dzieje. Myślę, że coś się stało.
Ale czemu ministerstwo nie wysłało jeszcze kogoś do szkoły? Nawet nauczyciele mogą nie dać rady z zagrożeniem, które może nas spotkać. Autorzy powinni już od dawna wszystko patrolować!
🐍
Z samego rana obudził mnie padający deszcz. Był już początek stycznia, a na zewnątrz nadal powinien padać śnieg. W taką pogodę w lochach jest naprawdę zimno. Nawet grube kołdry nie były w stanie ukryć tego chłodu.
Jutro miał odbyć się pierwszy w tym semestrze mecz Quidditcha. Odbywa się dopiero teraz, przez zamieszanie z Turniejem Trójmagicznym. Ja, jak i Albus nie przepadamy za tą dyscypliną sportową, co jest przeciwieństwem jego rodzeństwa. James jest szukającym drużyny Gryffindoru, a Lily ścigającą. Patrzenie na mecze nie sprawia mi zbyt dużej przyjemności, wolałbym ten czas spędzić z przyjaciółmi. Co jest ekscytującego w ganianiu za jakąś piłką?
Ubrałem się w szaty i wyszedłem na śniadanie. Rose zaczyna lekcje godzinę później, ponieważ nie chodzi na zajęcia wróżbiarstwa. Ja chodzę tam tylko dlatego, żeby nie zajmować się czymś innym, a Sybilla nigdy nie wie, czy mówię prawdę.
Szybko zjadłem śniadanie i przed rozpoczęciem zajęć udałem się do biblioteki po książkę o historii Hogwartu. Myślę, że w tej książce mogą znajdować się informacje na temat Komnaty Tajemnic.
🐍
- Słuchajcie uważnie - usiadłem na biurku, patrząc na zwój pergaminu - Rano byłem w bibliotece i pożyczyłem książkę o historii Hogwartu.
- To ty umiesz czytać? - Max spojrzała na mnie ze sztucznym zdziwieniem.
- Tak, umiem czytać - Delphi zaczęła się śmiać - A ciebie co tak śmieszy? - spojrzałem na dziewczynę, zaczynała mnie denerwować.
- Trzymasz pergamin do góry nogami - teraz wszystkie trzy śmiały się ze mnie do łez.
- Bardzo śmieszne. Macie coś jeszcze do powiedzenia, czy mogę kontynuować? - zapytałem lekko zirytowany. Już wiem, czemu nie jestem hetero.
- Kontynuuj - powiedziała, próbując utrzymać powagę Weasley.
- A więc przeczytałem legendę o Komnacie Tajemnic i dowiedziałem się, że wejście do niej jest przy jednej z umywalek w łazience dla dziewczyn. Jak już wiemy, znaleźliśmy pelerynę Jamesa obok wejścia do toalety.
- Jaka komnata? - zapytała Max.
- Ktoś tu nie słuchał profesora Binns'a na lekcjach - powiedziałem.
- Kuuuujooooon - wyśmiała mnie Max - Ktoś kiedykolwiek go słuchał?
- Wiecie jak ją otworzyć? - Delphini zignorowała pytanie Harrison.
- Tak, wujek Harry otworzył ją za pomocą wężomowy na drugim roku w Hogwarcie - rzekła entuzjastycznie Rose.
- Czy ktoś umie mówić w wężomowie? - spytała Delphi.
- Nie wiem, nigdy nie próbowałem - inni tez zaprzeczyli - Będziemy musieli spróbować. Jak na razie moimi podejrzeniami jest powrót Voldemorta i otworzenie Komnaty Tajemnic. Któryś z Potterów mógł odziedziczyć umiejetność tej mowy po ojcu i pójść tam dla zabawy albo wpaść w niebezpieczeństwo.
- Dobrze, a więc co zamierzamy z tym zrobić? Nie mamy żadnych śladów - westchnęła Rose.
- Owszem, nie mamy. Ale możemy mieć.
- Chcesz szukać śladów ich zaginięcia? To zajmie nam wieki - narzekała Max.
- Ty się ze mną zgadzasz, prawda Delphini? Wiem, że zależy ci na Jamesie. Musimy ich znaleźć - dziewczyna niechętnie przytaknęła, skinięciem głowy.
- Czego dokładniej szukamy? - Max patrzyła kolejno na nas wszystkich.
- Nie wiem. To może być wszystko. Ostatnim razem był to dziennik, napisy na ścianie, spetryfikowani ludzie - zacząłem mówić.
- A tym razem nic - uśmiechnęła się Del - Może to jednak nie jest to? Może ta peleryna znalazła się tam przypadkiem? Nie mamy nic, co wskazywałoby na to, że Komnata została ponownie otworzona.
- Szukajcie, a znajdziecie - powiedziałem jakieś powiedzenie mugolskie, które usłyszałem w święta od Hermiony.
- Kiedy zaczynamy? - zapytała Weasley.
- Najlepiej dzisiaj. Dla bezpieczeństwa musimy chodzić w parach, w razie wypadku druga osoba będzie mogła kogoś poinformować.
- Zgadzam się ze Scorpiusem, idę z Rose, ponieważ z żadnym z waszej dwójki nie wytrzymam dłużej niż godzinę - uśmiechnęła się w naszą stronę.
- Dziękuje za komplement - powiedziała ironicznie Max.
- Wiec chodźmy - pogoniła nas Rose.
🐍
- Długo jeszcze? Chodzimy tak już od co najmniej godziny i nic nie znaleźliśmy. Jestem głodna, nic dzisiaj nie jadłam. Teraz tam na dole jest kolacja i wszyscy jedzą w spokoju, a my włóczymy się po korytarzu, szukając „śladów" - jęczała Max.
- Nie wszyscy, bo nie ma tam żadnego z 3 Potterów i nas - odpowiedziałem zdenerwowany, ponieważ dziewczyna miała racje, której oczywiście jej nie przyznałem.
- A co z Hugo? Może on coś wie? Z tego, co wiemy, to żyje i siedzi sobie właśnie NA KOLACJI - podkreśliła dwa ostatnie słowa.
- Hugo! Może on coś wie! Jesteś genialna. Zapytamy go o to jutro rano, przed meczem Quidditcha.
- Nie na taką reakcję liczyłam. Myślałam, że zejdziemy na dół i może w końcu coś zjemy - oburzyła się Harrison.
- Scorpius! Max! Chodźcie szybko! - dobiegły do nas głosy zza naszych pleców, Rose biegła w naszą stronę.
- Co się stało? Gdzie jest Delphini? - zapytałem zaciekawiony sytuacją. Czyżby coś znalazły? Może coś im się stało? Miałem milion pytań na minutę, co nie służyło mojej głowie.
- Delphini coś znalazła! Chodźcie za mną, a wszystkiego się dowiecie - dopiero teraz zauważyłem, że jest blada i przerażona. Po chwili ruszyliśmy dosyć szybkim tempem za rudowłosą.
CZYTASZ
Nowe pokolenie Slytherinu | scorbus | drarry
FanficPytanie za milion! Co mogło nie udać się Scorpiusowi? a) pierwszy związek b) udział w turnieju i cały jego przebieg c) pogrzeb i stypa d) wszystko co stało się później Trudne pytanie, prawda? A co gdy wszystkie odpowiedzi są poprawne? Życie Scorpi...