14

157 20 1
                                    

-Masz gorączkę leż...-Naga przepełzła do apteczki złapała trochę ziół oraz namoczyła zimną wodą z lodem ścierkę.
Pierwsze co zrobiła to położyła mu zimny materiał an czole i zaparzyła mu ziółek.
-Pij...-Przyłożyła mu kubek do ust a ten wypił to drżąc.
Przyjrzała się mu uważnie i dostrzegła ranę na jego kostce, dwa ugryzienia...
-Ugryzło cię coś?Mały popatrz na mnie!-Chłopiec nie kontaktował, leżał i dyszał czerwony co jakiś czas roniąc łzy.
-Boli...
-Cii, będzie dobrze poradzimy sobie-Panikowała, nie zna się na truciznach i jest przerażona stanem zdrowie dziecka.

Gdy tak panikowała usłyszała dźwięk otwierania drzwi
-Kochanie wróciłem!-Jasna cholera ni teraz!
Jedyne co mogła zrobić to nie panikować i szybko przekonać męża, aby pomógł ludzkiemu dziecku, wszedł do pokoju i gdy miał witać się z ukochaną ujrzał skulonego pod kocami chłopca, nie wiedział jeszcze wtedy że to człowiek, bo nie widział nóg.
-Komu ukradłaś dziecko?
-Znalazłam go samego w lesie podczas Ciszy, Herod proszę nie bądź zły...-Próby uspokojenia męża przerwał płacz i chłopca, skulił się w kulkę i zrzucił z siebie za gorące koce.
Eve myślała że jej mąż zejdzie na zawał albo zacznie wrzeszczeć.
-Nie krzycz do cholery tylko mi pomóż, jemu pomóż do cholery!-Wskazała na jego rany, w umyśle męskiej nagi latała myśl że to jakiś jebany żart, albo koszmar.

-Nie...
-To tylko dziecko, nie jest niczego winne więc czego ma umierać?
-Viv też był dzieckiem!-Herod wypełzł z domu tak szybko jak wszedł, wszystko wróciło...
Jeszcze leżał w łóżku ich synka...Nie obchodziło go nic, wszystko wróciło.

Tymczasem kobieta walczyła o życie tego dziecka, nie pozwoli, aby kolejne dziecko od niej odeszło. Upuściła mu troszkę krwi i podała kolejną porcję ziół.
-Cii,popatrz na mnie malutki...-Przytuliła go i otuliła swoim ogonem głaszcząc go po włosach, wtulił się w nią i płacząc zasnął, oddech miał bardzo płytki...
-Podaj mu napar z kory drzewa, powinno pomóc...-Nienawidził ludzi to prawda, ale bardziej nienawidził poczucia straty... Poczucia które wróciło.
Przejął nieprzytomne dziecko i zaczął go rozbudzać, ledwo się obudził i chwycił kubek z naparem który powinien wyeliminować truciznę.
Pachniał okropnie.

-Dziękuję...-Chłopiec wracał do zdrowia, Eve była niezmiernie wdzięczna mężowi że nie dał umrzeć małemu.
Herod położył rękę na czarnych włosach chłopczyka i zaczął je głaskać powoli i delikatnie.
-Jest...Jest nawet uroczy-Nie potrafił znów okazać tej czułości dziecku.
-Ma na imię Nathaniel, nie jest z naszej planety... 
-Jak to?
-Mówiłam, błąkał się po lesie podczas Ciszy Planety i był przerażony ,nie mogłam go zostawić...
-Mówił, czy z kimś jest?
-Mówił o wujku, lecz z opisu nie jest to człowiek...



Boy and Hunter|YAOI|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz