14. Stary pomóż..

682 59 7
                                    

A ja nie chciałam pozostać mu dłużna pozwoli sciągnełam jego koszulkę i spodnie a on się tylko uśmiechnął. Szybko poszło Andy zerwał moją bieliznę

-Idioto rozwaliłeś mi stanik!- krzyknełam przez śmiech

-Nie martw się kupię ci nowy i zdecydowanie ładniejszy - szybko mi odpowiedział

-twierdzisz że ten jest brzydki?- chciałam się z nim troche podroczyć ale nie dał mi tej satysfakcji

-No nie ale mógł by byc ładiejszy- miałam mu odpowiedzieć ale po co pozbyłam Biersacka bokserek i jakos szybko poszł pamiętam tylko jak krzyknełam jego imię

-Andy!-

-Już skarbie -on tylko sie usmiechnął

I było już po wszystkim, leżeliśmy chwilę w ciszy ale śmiech Biersacka ją zepsuł odwruciłam sie do niego i miałam zamiar żucic jakis sarkazm ale nie mogłam bo usłyszeliśmy dzwonek do drzwi bylismy zaskoczeni no bo kto miałby nas to znaczy go (bo przecież byłam w mieszkaniu Andiego) odwiedzic. W exspresowym tępie coś na siebię ubrałam a Andy szukał bokserek gdy się już w miarę ogarneliśmy pobiegłam na dół

-Kto ostatni ten zgniłe jajo -krzyczałam ale Andy sie zmobiliował i w ostaniej chwili mnie wyprzedził

-No właśnie wygrałem- odpowiedział mi rozbawiony musze przyznać że byłam zirytowana tą sytuacją ale co tam Biersack powoli otworzył drzwi za nimi stali Luke i Clifford który trzymał Hemmingsa pod ramię był cały zakrwawiony i chyba nieprzytomny.

-Kurwa co wy tu...a nie ważne skąd wiecie gdzie mieszkam?!?- Andy był trochę zły a zarazem zdziwiony.

-stary weź mi pomóż a na drzwiach jest tabliczka A.Biersack więc ciekawe jaki A.Biersack może tu mieszkać- powiedział to trochę sarkastycznie. Ale Andy to olał i pomógł chłopakowi ja zamknełam drzwi i pobiegłam za nimi Andy położył chłopaka na stole w jadalni i rozerwał koszulkę by zobaczyć ranę.

-Podaj mi to pudełko które stoi w łazience nad umywalką tylko szybko -krzyknął do mnie a ja pobiegłam zabrałam je i podałam Biersackowi przemył tą ranę i opatrzył lepiej niz nie jedna pielęgniarka

-dobra a teraz jakbyś mogła to wyżucić i podejść to - był przejęty

-jasne- zabrałam zakrwawiony materiał i wyżuciłam go podeszłam do Andiego

-dobra teraz musisz to trzymać broń boże nie puszczaj- powiedział poważny

-dobrze-

-no to świetnie- trochę się rozchmużył

-a tak wogóle to co się stało- zapytałam Clifforda

-no bo bylismy umówieni z dostawcą...- był bardzo blady i chyba wystraszony

-no i co?- byłam ciekawa bardzo ciekawa

-no i ktoś zaczał do nas strzelać- dalej był spięty

-no ale co było dalej- ciekawość zżerała mnie od środka

-no i jego zabili a Luka postrzelili - myślałam że się rozpłacze dorosły facet a taki mięczak

-no a tego gościa tam zostawiliście?- zapytałam

-no a co mielismy zrobić?-

- nie wiem..-odpowiedziałam cicho a Biersack dalej był skupiony na swojej pracy zdiwiło mnie to że jest taki jakby to powiedzieć no zna się na rzeczy

-Andy-no naprawde jestem ciekawska

-..hym?- odpowiedział ciągle coś robiąc przy ranie Hemmingsa

-no a ty jak sie nauczyłeśrobić takie rzeczy?-

-to znaczy?-

-nom ratować ludzi-

-wiesz takie zdolności sa czasem potrzebne a w oim wypadku czasem oznacza często- odpowiedział mi nie przejmując się niczym

-aha- odparłam

Andy coś dłubał w tej ranie a później zaczął ją zaszywać zrobiło mi się nie dobrze ale takie rzeczy się zdarzają nic na to nie poradzę. Biersack po dwóch godzinach skończył i poszedł się wykąpać Clifford zasnął na stojąco a ja zostałam chwilę z Lukiem . Gdy Andy się wykąpał pociągnał mnie do sypialni i położył na łóżku nie mogłam zasąć dopuki nie oplutł mnie rękami wtedy zrobiło mi się ciepło i odpłynełam.

Tak więc sory że tak długo rozdiału nie bylo ale szkoła mi się zaczeła oraz musiałam się przygotować mam nadzieje że sie podoba i liczę na głosy i komentarze pozdrawim :*

Forever /A.BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz