Cała ta sytuacja nie ma sensu. To co się stało to jedna wielka paranoja. Mam wrażenie ze najlepiej będzie jak zostanę tu do końca moich dni. Albo dopóki nie będę głodna. Zawsze to jakas opcja. C'nie?
- idź sobie- próbowałam brzmieć stanowczo i przekonująco. Moze dzięki temu odpuści. Przez dłuższą chwilę nie było nic słychać i w gruncie rzeczy się cieszyłam. Niestety moja radość nie trwała długo. Już po chwili usłyszałam dźwięk otwieranego zamka i w drzwiach pojawił się Andrew z uśmiechem od ucha do ucha.
- z czego się śmiejesz głąbie ?!- ryknęłam zdenerwowana.
-bo zapomniałaś ze to mój dom i dla bezpieczeństwa w obydwóch łazienkach jest taki sam klucz - odpowiedział z uśmiechem.
- dla czyjego bezpieczeństwa idioto?- prychnełam.
-mojego-
-odwal się dobra ?-tylko na to było mnie stać-i idź do fryzjera bo ci odrosty widać - nie wiem czemu to powiedziałam. Moze moja złośliwość i duma normalnie pozwoliły na nic więcej.
-nie -powiedział i usiadł naprzeciw mnie w łazience.
Po jakiś dziesięciu minutach gapienia się na mnie Andy delikatnie sie uśmiechnął i mimowolnie ja też uniosłam kąciki ust.
- wiedziałem ze nie jesteś zła.-
-co ?- na początku nie zdążyłam ogarnąć o co mu chodzi.
- uśmiechnęłaś się - powiedział ożywiony
-wydawało ci się- odpowiedziałam, wstałam i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Gdy zauważyłam ze Andy wstaje przyspieszyłam . Szybko wybiegłam z domu i trzasłam drzwiami. Andy za mną wybiegł ale byłam już daleko na wszelki wypadek skręciłam do lasu. Słyszałam jak Andy coś krzyczy i trzask łamanych gałęzi. Najgorsze było to ze trzask dochodził z różnych stron. Czyli albo mi odwala albo goni mnie nie tylko Andy. Nie powiem nieco się wystraszyłam. Zaczęłam biec szybciej. Hałas był głośniejszy więc mogłam przypuszczać ze jego źródło się zbliżało. Nie było mi to na rękę a na moje nieszczęście powoli zaczynało się ściemniać. Po 20 minutach biegu przez las byłam niesamowicie zmęczona i wyczerpana . W oddali zobaczyłam domek. Nie miałam wyboru jak tylko spróbować się w niej ukryć. Podbieglam do drzwi i wyszłam do środka. Nikogo w niej nie było więc usiadłam przy drzwiach modląc się żeby mnie nikt nie znalazł.
Nagle przypomniało mi się ze mam telefon w kieszeni. Właściwie to sam o sobie przypomniał bo zaczął wibrować. Wyciągnęłam go z kieszeni i odblokowałam. Miałam kilka wiadomości . Najciekawsze jest to ze cztery przyszły w tym samym czasie. Zaczęłam je czytać. Nie zdziwiło mnie to ze wszystkie były od Andiego. Wiedziałam ze umie szybko napieprzać na klawiaturze i pisanie wiadomości idzie mu sprawnie ale bez przesady. Cztery w tym samym czasie?!. Pisze szybciej odemnie a ja nieźle napieprzam palcami po ekranie. Zaczęłam czytać wiadomości.-proszę cię nie obrażaj się-
-no błagam -
- wróć nie jesteś bezpieczna-
- wampiry nie wejdą do domu do którego ich nie zaproszono, mają honor i są uczciwe ale łowcy nie dadzą ci wyboru. Proszę wróć martwię się.-Gdy przeczytałam ostatnie zdanie usłyszałam jakieś wrzaski jakby odgłosy ................ walki.
To już prawie koniec. Już za moment kolejny rozdział.
CZYTASZ
Forever /A.Biersack
FanfictionOna -dziewczyna z nałogami bez powodów do życia po stracie przyjaciółki nie ma już nic. on -gwiazda, bad boy ideał którego miała nigdy nie poznać a jednak się spotykają ale nie bez powodu . Ona staje się czymś o czym wcześniej nie miała pojęcia