27.Śmierć jest blisko już czuje ten zapach.

583 38 4
                                    

Nim zdążyłam wyjść na zewnątrz drzwi do domku zostały wywarzone a ja upadłam na ziemię. Próbowałam się podnieść ale niestety nie zdążyłam bo ktoś mnie złapał i brutalnie popchnął na ścianę. Prawie nic nie widziałam przez łzy zbierające się w moich oczach. Poczułam tylko ukłucie i pojedynczą łzę spływającą po moim policzku więcej nic nie pamiętam.
Obudziłam się dopiero w jakimś ciemnym pomieszczeniu . Nie wiedziałam gdzie jestem ale mogłam przypuszczać ze w jakiejś starej fabryce albo od dawna opuszczonej hali. Pod ścianami stały jakieś zardzewiałe maszyny. Mogłam też przypuszczać ze było koło 12.00 ponieważ słońce wpadało przez otwór w dachu pod kątem prostym. Tego ze nikt nie usłyszy moich krzyków nie musiałam przypuszczać ja to kurwa wiedziałam tak samo że już niedługo zgine. Oparłam się plecami o ścianę i powoli zjechałam w dół. Opadłam na brudną i zimną ziemię i nie mając nic do roboty zaczęłam się rozglądać. Nagle zauważyłam drzwi były lekko uchylone więc ile sił w nogach pobiegłam do nich. Przecisnełam się przez szpare i wybiegłam na plac. Niestety czekało na nim kilku wysokich i dobrze zbudowanych goryli którzy złapali mnie i wpakowali do samochodu. Mimo moich starań zarażenia ich wścieklizną przez ugryzienia żaden nawet nie popatrzył na mnie. Szybko zorientowałam się ze nie jestem w samochodzie sama.

-witaj. Dawno się nie nie widzieliśmy. Miło cię znów widzieć- powiedział z ironicznym uśmiechem Ashton.
-szkoda ze nie mogę tego powiedzieć o tobie- byłam spokojna. Bardzo spokojna jak na mnie . Najchętniej rzucił bym się na niego o wydrapała mu oczy.
- no trudno czasem tak bywa- odparł i kazał kierowcy ruszyć.
Nie miałam ochoty już o nic pytać oparłam się o szybę i próbowałam zasnąć. Żałowałam ze nie wróciłam do domu. Była bym względnie bezpieczna chociaż wsumie to i tak nic by mi to bie dało. Westchnełam i postanowiłam się zdrzemnąć.
Obudziło mnie szarpnięcie i czyjś głos każący wysiąść z pojazdu. Zrobiłam to a wtedy znów jakiś goryl złapał mnie i poprowadził na środek leśnej drogi chyba mało uczęszczanej . Po jakiś 10 minutach podjechał z naprzeciwka czarny Cadillac . Rozpoznałam ten samochod. To auto Biersacka jego maleństwo. Wysiadł z samochodu założył ray bany i podszedł do nas.
-Zrobiłem co chciałeś a teraz ją wypuś.- powiedział spokojnie ale i tak wiedziałam ze jest zdenerwowany. Jego szczęka była tak mocno zaciśnięta ze miałam wrażenie iż jego zęby zaraz się pokruszą.
- zastanówmy się. Dlaczego miał bym dotrzymać słowa?- odparł z nutką ironi w głosie Ashton?.-
- bo zawarliśmy umowę-
-nie muszę jej przestrzegać-
-w takim razie ja też- szybko wyjął broń ze spodni a zza samochodu wyskoczyło kilku uzbrojonych mężczyzn ale było ich zdecydowanie za mało jak na "armię" Ashtona. Andy zdążył podbiec do Ashtona i uderzyć go brutalnie w twarz wtedy goryl ktory mnie trzymał puścił mnie i pobiegł ratować szefa. Ja zdążyłam tylko uderzyć jednego z niższych ochroniarzy ktory biegł w moją stronę. Ale co ją mogłam zrobić takim olbrzymom? Posmyrać ich pod pachami? Nawet tam nie sięgałam.
W tym hałasie usłyszałam tylko krzyk Andiego
- uciekaj natychmiast. Nie mogą cię dopaść. Nie martw się o mnie dam radę i pamiętaj ... kocham cię.-
To ostanie prawie wyszeptał . Chciałam podbiec do niego i mu pomóc ale w moją stronę biegł jakiś facet. Przez łzy krzyknęłam -też cię kocham - widziałam tylko jak się uśmiecha i upada na ziemię. Nie mogąc na to patrzeć zaczęłam biec w stronę faceta ktory go uderzył nie miałam konkretnego planu ani żadnej broni porpostu musiałam to zrobić. Dla Niego. To samo on zrobił dla mnie.

I mamy koniec ! Będziecie tęsknić ? Ja bardzo. Napiszcie mi w komentarzach czy chcecie epilog i jak wam się podobało moje pierwsze opowiadanie była bym wdzięczna. A teraz zapraszam do mnie na nowe opowiadanie startuje od sierpnia ale ma już pierwszy rozdział nosi nazwę "Wszystkie odcienie błękitu" jeszcze raz dzięki za wszystkie głosy , komentarze i wyświetlania.

Forever /A.BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz