Rozdział 13

21.8K 1.2K 344
                                    

W domu zjadłam obiad i porozmawiałam z Emily. Coraz bardziej zaczynam ją lubić. Może i mnie zostawiła, ale przecież wróciła. Gdy myślę, że niedługo znów mam zostać sama, czuję smutek. Po godzinnej rozmowie poszłam odrobic lekcję. Dzisiaj strasznie dużo nam zadali, nauczyciele chyba nie wiedzą, że poza szkołą mamy też dużo innych obowiązków. Skończyłam odrabiać po 18 co mnie bardzo zdziwiło. Odrabiałam lekcję 3 godziny, chyba jakiś nowy rekord. Usiadłam na łóżku, słuchając muzyki z mojego telefonu i myślałam. Zmieniałam się to była moja pierwsza myśl, zmieniłam się przez Luka. Nie tnę się, ojciec mnie nie bije, otworzyłam się na ludzi. Gdy tak pomyśleć... ja coś do niego czuje. Powiedziałabym mu to, ale boje się. Boje się odrzucenia.

-Joe! Zejdź na dół!-zeszłam na dół i spotkałam Emily w kuchni.

-Coś się stało?

-Tak, znaczy nie, tak, ugh -zaśmiała się- Nie, ale chcę z tobą porozmawiać o twoich urodzinach.

-Co z nimi?

-Chcesz urządzić imprezę? Jeśli tak to możesz.-powiedziała i uśmiechnęła się.

-Nie, nie chcę.

-Na pewno? -kiwnęłam głową-No dobrze, ale jeśli zmienisz zdanie to mów.-powiedziała i wróciła do zmywania naczyń.

Wiedziałam, że o to zapyta. Za równo tydzień wypadają moje osiemnaste urodziny. Wtedy Emily wróci do swojego życia, a ja znowu zostanę sama. Chciałabym, żeby te urodziny nigdy nie nadeszły. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w luźne ciuchy. Zeszłam na dół do salonu, gdzie zastałam Emily.

-Idę pobiegać dobrze? Wrócę gdzieś za dwie godziny.

-Dobrze.-powiedziała i uśmiechnęła się w moją stronę.

Bieganie mnie uspokajało. Skupiałam się wtedy tylko na odgłosie moich stóp na asflacie, na przyśpieszonym oddechu. Nim się obejrzałam dotarłam do parku. Postanowiłam chwile odpocząć i usiadłam na mojej ulubionej ławce.  Zaczęłam sobie przypominać, kiedy pierwszy raz spotkałam Luka. Uśmiechnęłam się na tą myśl. To było najdziwniejsze spotkanie w moim życiu. Siedziałam szczerząc się, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy i usta rękami.

-Co robi tutaj, taka bezbronna dziewczynka?-gdy usłyszałam ten głos, uśmiechnęłam się.

-Hej Luke.-usiadł koło mnie na ławce, przyglądając się.

-Co tutaj robisz?-zapytał.

-Biegałam i postanowiłam odpocząć.-teraz gdy tak pomyśleć, coraz lepiej mi się z nim rozmawia. Nie czuję się onieśmielona. Na samą myśl się uśmiechnęłam.

-Joe, chcę o coś zapytać.

-Tak Luke?-odwróciłam się do niego, cały czas się szczęrząc.

-Czujesz coś do mnie?-na to pytanie, uśmiech zszedł mi z twarzy, a Luke to zauważył- Nie musisz odpowiadać.-wstał i chciał już iść.

-Tak.-powiedziałam szeptem- Kocham cię.-wyszeptałam i wstałam chcąc jak najszybciej uciec od niego. Nagle poczułam jak Luke szarpnął moją ręką i pociągnąl mnie do siebie tuląc. Stałam jak słup w jego objęciach.

-Ja... też cię kocham.-powiedział i pocałował mnie. To był mój pierwszy pocałunek. Muskał delikatnie moje wargi, aby po chwili pogłębić pocałunek, który zaczełam oddawać. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze, prosząc o wejście, które mu prawie od razu dałam. Nasze języki toczyły walkę, w tej samej chwili ja wplotłam ręce we włosy Luka, a on swoje położył na mojej talii. Miałam wrażenie, że pocałunek trwał kilka godzin. Gdy się od siebie odsuneliśmy, spojrzeliśmy sobie w oczy. Stalismy tak kilka minut, cały czas patrząc na siebie. Powiedziałam mu to. Wyznałam mu swoją miłość, a on to odwzajemnił. To chyba mój najszczęśliwszy dzień w życiu. Wtuliłam się w jego tors, a on głaskał moje włosy.

***

Awww :3 Jak się podobało?
Komentujcie/gwiazdkujcie 
Do następnego rozdziału :*   

Why not?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz