Rozdział 9

24.1K 1.3K 125
                                    

Żałuję tego. Jak mogłam mu to powiedzieć? To nie przez niego. To przeze mnie. Sprawiłam mu przykrość. Muszę go przeprosić, ale boję się teraz spojrzeć w jego oczy. Stałam w toalecie, przyglądając się sobie w lustrze. Postanowiłam przeczekać tą lekcję i pójść normalnie na inne. Nie dam Katie tej satysfakcji. Gdy usłyszałam dzwonek, podeszłam do drzwi i otworzyłam je, kierując się do sali od j.angielskiego. Na tej lekcji Luke też ze mną siedzi. Przeproszę go. Muszę. Usiadłam pod kaloryferem i czekałam na przerwę. Kątem oka zauważyłam jak ktoś się do mnie przysiada.

-Joe co się stało pomiędzy tobą, a Luk'ie,?-zapytała Meg.

-Nic takiego, nie przejmuj się.-starałam się do niej uśmiechnąć, ale słabo mi to wyszło.

-Przecieć widać. Joe chcę pomóc.

-Trochę się pokłóciliśmy, ale jeszcze dzisiaj z nim porozmawiam.-mam nadzieje- dodałam w myślach.

-No dobra.-powiedziała i wiedziałam, że coś ją trapi.

-Meg możemy zacząć od nowa. Wcześniej byłam chamska, a nie lubię być taka. Przepraszam. -powiedziałam i spuściłam wzrok na buty.

-Jasne. Więc, może po szkole pójdziemy do tej nowej kawiarni?-jej propozycja bardzo mnie zdziwiła. Nigdy nie wychodziłam, nigdzie z ludźmi ze szkoły.

-O-okey.

-Meg!-krzyknął jakiś chłopak.

-Ja muszę iść pogadamy później. Pa.-powiedziała i skierowała się do tego chłopaka.

-Pa.-odpowiedziałam cicho. Byłam lekko zdziwiona, tym jak się zachowałam, ale też trochę szczęśliwa.

Gdy zadzwonił dzwonek, skierowałam się do ławki. Długo nie musiałam czekać. Luke wszedł do klasy, ale nie usiadł ze mną jak to miał w zwyczaju. Byłam lekko zdziwiona i smutna. Spuściłam wzrok na ławkę i starałam się słuchać, ale i tak cały czas zerkałam na niego i raz go przyłapałam na tym samym. Lekcja mijała strasznie wolno. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, zerwałam się z krzesła i wyszłam z sali, szukając Luka.

-Luke -powiedziałam, gdy byłam już koło niego- chcę pogadać.

-Joe, ja zrozumiałem. Zostawię cię w spokoju.-powiedział i wyczułam w jego głosie smutek.

-Luke, ja tak nie my...

-Naprawdę, rozumiem. Zostawię cię w spokoju.-powiedział i przyśpieszył kroku. Po chwili już go wcale nie widziałam.

Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach. Zniszczyłam wszystko. Zależy mi na Luk'u. Wszystko zchrzaniłam. Weszłam do najbliższej toalety i zaczęłam płakać. Po pięciu minutach, wyszłam z łazienki i postanowiłam, porozmawiać z Luk'iem po lekcjach, które mijały niemiłosiernie wolno. Gdy tylko zadzwonił dzownek, chciałam iść za Luk'iem, ale nauczyciel mi przeszkodził. Chciał porozmawiać o czymś tam. Nawet nie pamiętam, bo cały czas myślałam o Luk'u. Gdy tylko skończył, prawie wybiegłam z klasy i rozglądajac się za Luk'iem. Kiedy go nie znalazłam, postanowiłam sprawdzić czy nie ma go na parkingu. Nie pomyliłam się, choć bardzo bym wtedy chciałam. Stał tam i całował się z Katie. Łzy zaczęły mi szybko, spływać po policzkach. Zaczęłam biec, chciałam być jak najszybciej w domu. Gdy już tam byłam, upadłam na kolana i wyciągnęłam, drżącą reką żyletkę. Zrobiłam kilka głębokich cięć. Po chwili wszystko czułam jak przez mgłę. Zobaczyłam jak ktoś wbiega do domu. Luke. Jak on może? Przed chwilą całował się z Katie, a teraz jest tu przy mnie? Nienawidzę go. Nic więcej nie pamiętam. Zemdlałam.

****

Jak się podoba rozdział? Co sobie myślał ten Luke, tak krzywdzić Joe =,=
Zostawcie po sobie komentarz/gwiazdkę. :*
Zapraszam też na inne moje dzieło "Dwoje różnych ludzi - ta sama miłość"

Why not?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz