Na WF byłam nieobecna duchem. Cały czas rozmyślałam o tym, skąd Luke się dowiedział.
-Joe uważaj!- odwróciłam się w stronę skąd dochodził głos i ostatnie co zobaczyłam to, lecącą w moją stronę piłkę.
-Joe... Joe... Joe ubudź się.-poczułam lekkie szarpanie ramienia, poruszyłam się niespokojnie i otworzyłam oczy. Pielęgniarka patrzyła na mnie z troską w oczach,
-Pamiętasz jaki dziś dzień?-chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam:
- Środa.
-Dobrze, -odwróciła się do kogoś i powiedziała- niech poleży jeszcze chwilę i najlepiej będzie jak pojedzie do domu. Ja muszę na chwilę pójść do sekretariatu.- i wyszła z gabinetu. Po chwili zauważyłam Luke.
-Chodź -stanął koło mnie i pomógł mi wstać, oparł mnie na swoim ramieniu- odwiozę cię do domu.
-N-nie.
-Czemu?-zapytał, marszcząc brwi. Powiedziałam tylko jedno:
-Ojciec...-chwilę się zastanowił i powiedział:
- Musisz odpocząć, a w szkole nie zostaniesz. Może pojedziemy do mnie? Mam wolny dom do końca tygodnia.
-N-nie, nie sądze, żeby to był dobry pomysł. - odwróciłam od niego wzrok.
-A co będzie dobrym pomysłem?-zapytał sarkastycznie- Odwiezienie cię do domu? Nie, bo tam stanie ci się krzywda, a ja nie chcę, widzieć na twojej delikatnej skórze siniaków.-powiedział lekko wściekły- Powinnaś odpocząć, a w domu nie masz jak. Proszę ,Joe. -powiedział z nutką troskliwości.- Przecież ci nic nie zrobię.- mówiąc to uśmiechnął się łobuzersko.
-O-okey.-wyjąkałam i lekko się zaczerwieniłam. Pokustykałam, oparta o Luka, do jego auta. Pomógł mi wsiąść, a sam usiadł po stronie kierowcy.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, choć mogło być lepiej.-mówiąc to, lekko się uśmiechałam. Luke wpatrywał się we mnie i nic nie mówił.-Co? Mam coś na twarzy?
-Nie, po prostu pierwszy raz widzę jak się uśmiechasz.-uśmiechnął się i odpalił silnik.
Po piętnastu minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Dom był ogromny, jednorodzinny i dwu-piętrowy. Luke otworzył przede mną drzwi. Moim oczom ukazał się salon wielkości parteru mojego domu. Po środku stała biała sofa, na przeciwko niej stolik kawowy, a na ścianie wisiała plazma.
-Połóż się na sofie, a ja przyniosę coś do picia.-powiedział i skierował się prawdopodobnie w stronę kuchni.
-Dobra.-wyjąkałam cicho i spełniłam jego polecenie. Po kilku minutach Luke wrócił z dwoma szklankami, jedną mi podał.
-Boli cię głowa? Może chcesz tabletki przeciw bólowe?
-Nie, jest okey Luke.-popatrzył na mnie z troską i powiedział:
-Prześpij się, zaraz przyniosę ci koc i poduszkę.- chciałam powiedzieć, że nie potrzebuję, ale go już nie było. Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy zasnęłam. Obudziłam się przez dźwięk zamykanych drzwi. Luke wstał i skierował się niespokojnie w stronę odgłosu. Nagle usłyszałam.
-Gdzie jest kurwa moja córka?!-to był głos ojca. Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do korytarza.-Gdzie ty się kurwa szlajasz?! Powinnaś być w domu gówniaro!- czuć było od niego alkohol.
-Skąd wiesz gdzie byłam? - zapytałam z przerażeniem.
-Do domu kurwa! - nie usłyszał mojego pytania. Skierował się w moją stronę, ale Luke zasłonił mu mnie.
-Ona tu zostaje. - wycedził z wściekłością.
-Kim ty kurwa jesteś, że decydujesz gdzie ma być moja córka?! Joe do domu! - zaczął podchodzić bliżej.
-Ona nigdzie nie idzie! - krzyknął Luke.
Wszystko się stało w ułamku sekundy. Ojciec zamachnął się, Luke chciał sparować uderzenie. Nagle drzwi otworzyły się z łomotem i wpadła policja celując w mojego ojca. Luke na szczęście uchylił się od ciosu. Widocznie są sąsiedzi, zaniepokojeni kilkuminutową kłótnią, zadzwonili na policję. Na szczęście, komisariat był blisko.
-Nie ruszać się! Odejdzie od siebie natychmiast! - krzyknęli policjanci, kierując dłoń do broni, w razie nieposłuszeństwa. Nagle świat mi zwirował i straciłam przytomność.
Pip, pip.
Obudziło mnie to denerwujące pikanie. Próbowałam otworzyć oczy, ale od razu je zamknęłam. W pokoju było bardzo jasno. Poczułam jak łóżko zapada się pod wpływem ciężaru.
-Joe? Joe otwórz oczy. - powiedział zmartwionym głosem Luke. Powoli otworzyłam oczy i zorientowałam się, że jestem w szpitalu.
-Co się stało?-zapytałam cicho.
-Policja przyjechała i zabrała twojego ojca na komendę, a ty zemdlałaś. Masz lekki wstrząs mózgu, uderzyłaś w ławę, ale lekarze mówią, że to nic poważnego. - widziałam w jego oczach troskę.
-Jak długo tu zostanę? - próbowałam się podnieść, ale Luke przytrzymał mi ramiona i położył.
-Nie siadaj, kazali ci leżeć. - powiedział z troską - jeden dzień na obserwację. Jutro wrócisz do d...jutro wyjdziesz ze szpitala.
-Luke, co jest grane? - usiadłam pomimo jego protestów. Chwile nie odpowiadał.
-Lekarze wiedzą skąd masz tego siniaka i powiadomili policji. Aresztują twojego ojca.-powiedział Luke przyglądając mi się.
-Co?-zapytałam lekko przerażona- Co ze mną się stanie?-gdy Luke nie odpowiedział, łzy napłynęły mi do oczu. Powoli się położyłam myśląc co dalej.
***
Jak Wam się podoba? Dzięki wielkie za ponad 1400 wyświetleń i za 13 gwiazdek za 6 rozdział!! Komentujcie/gwiazdkujcie to bardzo, bardzo motywuje ;*
![](https://img.wattpad.com/cover/30545674-288-k171255.jpg)
CZYTASZ
Why not?
Teen FictionCo się stanie, gdy na drodze nieśmiałej dziewczyny, która jest bita przez ojca, która chciała się zabić stanie ON? Są swoimi przeciwieństwami, a przecież przeciwieństwa się przyciągają... Jej życie zaczyna wywracać się do góry nogami. Czy zniszczy j...