Siedzę u Luka już prawie cztery godziny, wpatrując się w ścianę. Nie mogę uwierzyć, że aresztowali mojego ojca. Nadal mam nadzieję, że to jakiś chory sen. Dziwię się z powodu swoich myśli. Przecież on mnie bił, powinnam się cieszyć.
-Proszę.-mówi Luke i podaje mi już chyba 5 herbatę z melissą.
-Nie musisz tego wszystkiego robić Luke... Nie musisz się mną opiekować, to nie twój interes.-mówię, wpatrując się w kubek.
-Mój.-mówi stanowczo- Jest mój, bo nie chcę, żeby coś ci się stało. W każdej chwili mogę się wycofać, ale tego nie chcę.-powiedział i spojrzał na mnie z troską.
-D-dziękuje...-wyjąkuje cicho, czuję jak łzy zbierają mi się w oczach.
Luke siada koło mnie i pozwala, żebym oparła głowę o jego ramię. Powoli łzy spływają mi po policzku ku brodzie, aż w końcu kapią na koc. Nienawidzę okazywać słabości. Choć teraz jest mi tak dobrze. Czuję się bezpieczna. Z jednej strony boję się co dalej ze mną i moim ojcem, a z drugiej cieszę się, że go aresztowali. "Jestem okropna... jestem jego córką i cieszę się, że go aresztowali" myślę. Łzy zaczynają płynąć mi szybciej, Luke widząc to zabiera ode mnie herbatę i mnie przytula. W jego ramionach jest mi tak bezpiecznie, ale wiem, że nie mogę dopuścić go zbyt blisko siebie. Nie zniosłabym kolejnych ran. Powoli się od niego odsuwam.
-Najlepiej będzie jak pójdę już do domu.- powiedziałam cicho i zzrzuciłam z siebie koc.
-Nie musisz, możesz zostać tutaj. Mam wolny pokój, nie powinnaś siedzieć teraz sama. Nie w takiej sytuacji.-chciał coś jeszcze dodać, ale zamknął usta.
-Luke? Czy czegoś mi nie mówisz?-zapytałam pociągając nosem. Po chwili odpowiedział:
-Zadzwonili po twoją mamę, przyjedzie za kilka dni.-nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam. Nie chcę jej widzieć, zostawiła mnie i ojca. To przez nią taki się stał.
-N-nie... t-to n-niemoż-żliwe..-łzy ponownie napłynęły mi do oczu. Luke wstał i przytulił mnie szepcząc:
-Tak mi przykro Joe. - usłyszałam w jego głosie smutek.
Postanowiłam zostać na tę jedną noc u Luka. JEDNĄ noc, tylko jedną. Usiadłam na kanapie i dopiłam herbatę. Nie wiem nawet, kiedy zasnęłam. Obudziłam się, gdy Luke kładł mnie na jakimś łóżku, ale nie dałam znać, że nie śpię.
-Przykro mi księżniczko,że masz tyle rozczarowań w życiu. Będę Ci pomagać jak tylko mogę. Nie chcę żebyś cierpiała.-mówiąc to pocałował mnie w czoło i gdy chciał już odchodzić, złapałam go za rękach jego koszuli.
-M-mógłbyś zostać ze m-mnę chwile?-zapytałam nieśmiało, na co on się słabo uśmiechnął i położył obok mnie.
Rano obudził mnie budzik. Gdy rozejrzałam się na około, zobaczyłam, że nie ma Luka. Wzięłam szybki prysznic i po cichu zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam Luka, który pił wodę.
-Jest 6.. gdzie ty się wybierasz?-zapytał odstawiając szklankę.
-Do domu, muszę wziąć rzeczy do szkoły.
-Może dzisiaj nie idź do szkoły?-zapytał z troską.
-Nie, wolę iść do szkoły. Chcę choć trochę wrócić do normalności.
-Dobra -westchnął- pozwól że chociaż Cię odwiozę.
Po 15 minutach byłam już w swoim pokoju i pakowałam plecak. Luka odprawiłam do domu, chciałam być chwile sama. Gdy byłam już spakowana, wyjęłam spod poduszki opakowanie żyletek. Wzięłam jedną do ręki i gładziłam jej brzegi. Gdy się tak zastanowić to od kiedy poznałam Luka, ani razu się nie cięłam. Złapałam żyletkę mocniej i powoli przeciągnęłam jej brzegiem po nadgarstku. Nie musiałam długo czekać. Prawie od razu pojawiła się strużka krwi. Wpatrywałam się w nią chwile i zrobiłam jeszcze kilka nacięć. Następnie przetarłam zeschniętą krew chusteczką i założyłam czarne spodnie, białą bluzkę, a na to czarną bluzę. Zeszłam na dół i zjadłam jedno jabłko, a drugie wrzuciłam do plecaka. O 7:30 wyszłam z domu i skierowałam się do szkoły, gdzie usiadłam pod kaloryferem i czekałam na dzwonek. Nie dany mi był dzisiaj spokój.
-Ej debilko!-próbowałam olać Kate, ale słabo mi to wyszło- Mówię coś szmato!-wyrwała mi plecak i wszystko wysypała.-Ups, niechcący.-powiedziała śmiejąc się- Naucz się, że Luke jest MÓJ! Odwal się od niego, bo jeszcze zrobisz mi z niego jakiegoś po pieprzonego emosa.-powiedziała i skierowała się do klasy.
Gdy zaczęłam wszystko wkładać spowrotem do plecaka, przyszedł Luke.
-Joe co się stało?-zapytał z troską. Olałam go.-Joe słyszesz mnie? Joe!
-Odwal się Luke!-krzyknęłam na cały (na szczęście już pusty) korytarz- To wszystko przez ciebie! Zostaw mnie w spokoju!-wzięłam swoje rzeczy i oddaliłam się od Luka. Gdy mnie już nie widział, łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
***
Jak się podobał rozdział? :D Taka akcja! Dzięki wielkie, że to czytacie :)
Komentujcie/gwiazdkujcie to motywuję.
Zapraszam też na moje inne dzieła czyli "Dwoje różnych ludzi - ta sama miłość" i "Jamie"
CZYTASZ
Why not?
Teen FictionCo się stanie, gdy na drodze nieśmiałej dziewczyny, która jest bita przez ojca, która chciała się zabić stanie ON? Są swoimi przeciwieństwami, a przecież przeciwieństwa się przyciągają... Jej życie zaczyna wywracać się do góry nogami. Czy zniszczy j...