Rozdział 14

21.3K 1.1K 260
                                    

Pierwszy raz od dawna jestem szczęśliwa. Nie mam już myśli samobójczych. Nie okaleczam się. Chodzę do mojego psychiatry, ale sądzę, że niedługo to się skończy. Czuję, że jestem nowym człowiekiem. Siedzę w swoim pokoju i rozmyślam. Do domu wróciłam cała w "skowronkach". Myślę o wydarzeniu w parku. Nie wiedziałam, że Luke coś do mnie czuje. Te zdanie, które wypowiedział, krąży mi cały czas po głowie "ja ciebie też kocham". Mam ochotę krzyczeć z radości, ale niestety nie jest to wykonalne ponieważ, jest 3 w nocy i każdy śpi. Nie mogę spać, cały czas o nim myślę. Kocham go, a on mnie. Lepiej być nie może. Zasnęłam cały czas rozmyślając o Luku. Wstałam rano z uśmiechem na twarzy. Nie mogłam się doczekać dzisiajeszego dnia. Pierwszy raz cieszę się, że idę do szkoły. Spotkam się z Lukiem. Agh zaczynam myśleć jak te puste zakochane lalunie, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Mam prawo się cieszyć. Zjadłam dzisiaj na śniadanie jabłko i spakowałam szybko lekcję i z uśmiechem wyszłam do szkoły, co spotkało się z dziwnym spojrzeniem Emily. W szkole zrobiłam coś czego nikt się nie spodziewał. Podeszłam do Luka i przywitałam się z nim tuląc go, co spotkało się z kilkoma nienawistnymi spojrzeniami jakiś blondynek.

-Olej je.-powiedział Luke i pociągnął mnie za ręke, abym się do niego zbliżyła. 

Staliśmy tak przytuleni do siebie, na każdej przerwie, a na lekcjach co chwila na siebie zerkaliśmy.

-Bądź moją dziewczyną.-powiedział Luke na jednej przerwie, nie powiem lekko mnie to zamurowało, ale odpowiedziałam:

-Dobrze.-i wtuliłam się w jego tors.

Po lekcjach udaliśmy się razem na parking, gdzie Luke zaproponował abyśmy poszli na lody. Po chwili wahania odpowiedziałam okey. W lodziarni zamówiliśmy po gałkowych lodach i postanowiliśmy się przejść. Jak na razie ten dzień zapowiadał się na najlepszy dzień mojego życia. Usiedliśmy na  ławce, a raczej Luke usiadł i pociągnął mnie na swoje kolana, przez co się mocno zarumieniłam. Na to Luke i zaśmiał i powiedział:

-Słodko wyglądasz rumieniąc się.-uśmiech nie schodził mu z twarzy.

-Yy dzięki?-skierowałam wzrok na starszą parę, karmiącą gołębie.-Luke zapytam o coś, ale proszę odpowiedz szczerze okey?

-Dobra, o co chodzi?-zapytał.

-Skąd masz tego siniaka? Odpowiedz szczerze.-dodałam szybko. Luke westchnął.

-To nic wielkiego Joe. Mała sprzeczka.

-Jak to mała sprzeczka?! Luke ty masz wielkiego siniaka. Co się stało?-zapytałam z troską.

-Pobiłem się, ale Joe nie musisz się martwić.-powiedział i uśmiechnął się.

-Na pewno?

-Na pewno. Na drugi raz to oni będę posiniaczeni nie ja.-powiedział szczerząc się.

-Luke?!-powiedziałam, prostując się i spoglądając na niego.

-Żartowałem -uśmiechnął się pokazując swoje białe zęby i piękne dołeczki.- nie będzie drugiego razu.

-No i dobrze.-szepnęłam i wtuliłam się w tors mojego chłopaka. Jak to fajnie brzmi, zaśmiałam się pod nosem.

-Z czego się śmiejesz?-zapytał Luke, próbując być poważny, co mu w ogóle nie wychodziło.

-Z niczego.-powiedziałam nadal się śmiejąc.

-Ah tak?-zapytał retorycznie Luke. Nagle w jednej chwili mój chłopak podniósł mnie i postawił przed sobą, po czym zaczął łaskotać, To było oczywiste, że wygra. Mam straszne łaskotki, a on to wykorzystuje. Po kilku minutach leżeliśmy na trawie, cali zmachani. Odwróciłam się na bok, w stronę Luka i powiedziałam:

-To był najlepszy dzień w moim życiu.

-Mój też.-wyszeptał i pocałował mnie namiętnie. W pocałunku można było wyczuć pragnienie jak i miłość, namiętność jak i delikatność. Nagle poczuliśmy na twarzach kropelki wody. Oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy, że pada deszcz. Biegiem udaliśmy się do auta, cały czas się śmiejąc. To był najlepszy dzień bez dwóch zdań. Luke odwiózł mnie do domu i pocałował na pożegnanie. Poszłam się wykąpać i położyć spać. Z moim chłopakiem spędziłam cały dzień. Rano obudził mnie okropny bół głowy. Widziałam nad sobą rozmazaną twarz Emily, która trzymała termometr.

-38,9 nie idziesz dzisiaj do szkoły. Odpocznij, jakby co dzwoń. Ja lecę do pracy.-zanim wyszła ucałowała mnie w czoło. Na ślepo szukałam telefonu, a gdy go znalazłam napisałam do Luka

~Jestem chora, nie przyjdę do szkoły. Trzymaj się :* ~

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.

~Przyjdę do ciebie po szkole. To ty się trzymaj :* ~

***

Przesłodzony rozdział. Mam nadzieje, że on udało mi się. Proszę nie rzygać tęczą jak na obrazku xD
Komentujcie/gwiazdkujcie
Papa 

Why not?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz