Wstałam rano i poczułam pustke obok siebie. Otworzyłam oko i nie zobaczyłam Luke. Za to poczułam nieziemski zapach. Wstałam i kierowałam się za nim. Doszłam do kuchni. Tam zauważyłam Luka. Nucił coś i gotował dla nas śniadanie. Poruszając przy tym biodrami. Po cichu usiadłam na krześle i patrzyłam na niego. Nie miał koszuli, więc widziałam jak jego mięsnie pracują. Mój wzrok zszedł trochę niżej. Ma cudowny tyłek. O czym ja myślę?!
-Wiem, że kochasz mój tyłek, ale nie patrz się tak na niego.-przejrzał mnie. Zaczęłam się rumienić. Luke odwrócił się w moją stronę z łobuzerskim uśmiechem.-Zajebiście wyglądasz w mojej koszulce.-jego wzrok zatrzymał się na moich piersiach. Nie miałam stanika, cholera! Oblizał wargi. Spróbowałam się jakoś zasłonić. Ta cholerna bluzka prześwitywała! Dlaczego ja tego wcześniej nie zauważyłam?!
-Co gotujesz?-zapytałam próbując zwrócić jego uwagę. Po kilku chwilach mi odpowiedział.
-Jajecznicę.-jego wzrok wrócił na moją twarz.
-Pysznie pachnie.
-I smakuje. Mogę ci to obiecać.-uśmiechnął się i położył przede mną talerz. Miał rację. Smakowało jak niebo.
Po śniadaniu pozmywałam i przenieśliśmy się do salonu. Luke szukał czegoś ciekawego w telewizji,
-Jutro powrót do szkoły.-westchnęłam.
-Ja się troszkę ciesze. Stęstkniłem się za nimi.-powiedział i puścił mi oczko. O piętnastej wróciłam do domu. Trochę źle się czułam zostawiając Luka samego, ale nic nie mogłam poradzić. Muszę się spakować do szkoły. Była już dziewiętnasta. Emily zawołała mnie. Siedziała w kuchni z jakimiś papierami.
-Wiesz kochanie, że nie chcę cię zostawiać, ale muszę wrócić do siebie. Do pracy. Do męża...
-Rozumiem.
-No więc tak. Pomyślałam, że przyda ci się nowe mieszkanie. Trochę mniejsze byś nie czuła się taka samotna w tak wielkim domu. Znalazłam kilka niedaleko szkoły. Przeglądniemy?-zapytała z nadzieją w oczach. Przez chwilę się wahałam. Czas na zmiany.
Przeglądałyśmy oferty kilka godzin. W końcu znalazłyśmy mieszkanie niedaleko szkoły i... koło Luka. Kawalerka, dwa pokoje. Wystarczy jak dla mnie.
*tydzień póżniej*
Luke jest już prawie w pełni zdrowy, chodzi do szkoły. Cieszę się, że dobrze się czuję, ale martwię się o nas. Luke ma coraz mniej czasu i tak jakby oddala się ode mnie.
-Hej Joe. Idziemy dzisiaj na pizze?-zapytał Luke. Fałszywy alarm. Nie ma o co się martwić.
-Tak.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy i wtuliłam się w niego.
-A póżniej może pojedziemy do mnie?-zapytał Luke szepcząc mi w ucho. Zarumieniłam się.
-Dobra.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Przyjechalismy do naszej ulubionej pizzeri i Luke poszedł zamówić pizze, gdy ja sprawdzałam coś w telefonie.
"Jutro o 16 idziemy zobaczyć mieszkanie, Joe. O której wracasz?"
Odpisałam na szybko:
"Pamiętam. Nie wiem, jak zjem pizze jadę do Luke."
Po minucie dostałam sms'a
"Bawcie się dobrze, ale nie za dobrze! Pozdrów Luka"
Zaśmiałam się.
-Z kim mnie zdradzasz skarbie?-zapytał Luke kładąc pizze na środku stolika.
-Z mamą.-powiedziałam i przysunęłam pizze bliżej siebie. Tak zaczęła się kłótnia o pizze.
Skończło się na tym, że musieliśmy zamawiać kolejny sos, bo poprzednia wylądował nam na twarzach. Kiedy już się wytarliśmy, zaczęliśmy jeść pizze. W pewnym momencie Luke przejechał językiem po mojej dolnej wardze.
-C-co?-zapytałam rumieniąc się.
-Miałaś sos na wardze kotku.-powiedział i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
***
I kolejny rozdział... Jakoś poszło.
Ostatnio jedna osoba zwróciła mi uwagę, na to iż rozdziały są za krótkie. Właśnie o to chodzi. Mają być krótkie, żeby było napięcie, wyczekiwanie na kolejne wydarzenia i też dla tego, bo gdybym robiła je dwa razy dłuższe opowiadanie skończyłabym na 12, 13 rozdziale. Więc na krótkie rozdziały nic nie poradzę.
Komentujcie/gwiazdkujcie
Papatki :*
CZYTASZ
Why not?
Teen FictionCo się stanie, gdy na drodze nieśmiałej dziewczyny, która jest bita przez ojca, która chciała się zabić stanie ON? Są swoimi przeciwieństwami, a przecież przeciwieństwa się przyciągają... Jej życie zaczyna wywracać się do góry nogami. Czy zniszczy j...