1.

33.6K 372 328
                                    

Po wejściu do domu usłyszałam niski, nieznajomy głos. Zdjęłam cicho buty i podeszłam do ściany, żeby móc troszke podsłuchać.

- Mogę pani za nią zaproponować tyle ile jest na umowie.

- Oczywiście się zgadzam, nie widzę innego rozwiązania z tej sytuacji. Ta gówniara jest nieznośna! - Powiedziała moja matka a ja czułam jak bardzo bolą mnie jej słowa.

- Dobrze, ale prosze na mnie nie podnosić głosu. Czy ja na panią podnosze? Nie? No właśnie. Kiedy Zuzia wróci ze szkoły od razu mógłbym ją zabrać.

Powiedział nieznajomy a ja oparłam się o ścianę czując jak do moich oczu napływają łzy. Czemu moja matka chce mnie oddać? Oddać?! Ona chce mnie sprzedać! Nie czekając dłużej weszłam do salonu i spojrzałam z pogardą na moją matke.

- W końcu! Ileż można na ciebie czekać?! - krzyknęła moja rodzicielka

- Mówiłem coś Pani na temat podnoszenia głosu! Nie życzę sobie, żeby podnosiła go Pani również na swoją córkę. - Powiedział nieznajomy mężczyzna, po czym zwrócił się do mnie. - Idź do swojego pokoju i spakuj najpotrzebniejsze rzeczy.

W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową i pobiegłam do swojej malutkiej oazy. Wyjęłam plecak po czym spakowałam do niego swoje ulubione pary dresów, kilka krótkich koszulek i bluz. Nie zapomniałam oczywiście o bieliźnie. Do torby, gdzie miałam książki wcisnęłam swojego ulubionego misia. Mam nadzieję, że mój nowy opiekun go nie zauważy i nie będzie o niego wypytywać. Wzięłam spakowane rzeczy i wróciłam do salonu.

- Pożegnaj się z matką. - Powiedział nieznajomy. Przewróciłam oczami i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Mężczyzna złapał mnie mocno za ramię - Powiedziałem coś nie wyraźnie?

- Nie zamierzam się z nią żegnać! Sprzedała mnie jak jakąś zabawkę!

Mężczyzna patrzył na mnie surowym wzrokiem. Jego oczy były takie ciemne, że mogłam w nich zobaczyć swoje odbicie. Ponownie przewróciłam oczami, mówiąc krótkie pożegnanie do znienawidzonej już teraz przeze mnie osoby.

Gdy poczułam luz na swojej ręce od razu poszłam założyć buty. Podeszłam do drzwi czekając na opiekuna. Wyszliśmy na zewnątrz i kierowaliśmy się do jego czarnego Mercedesa.

- Siedzisz z tyłu. - powiedział otwierając mi drzwi na co przewróciłam oczami i weszłam do środka. - Jeszcze raz to zrobisz a nie usiądziesz na tyłku przez tydzień.

Wsiadł do środka, włączył auta i zapiął pasy.

- Zapnij się. - Powiedziałam a ja dalej siedziałam nieruchomo. - Albo to zrobisz sama albo ja zrobię to za ciebie, ale wtedy nie będzie już tak miło.

Zapięłam te cholerne pasy i włożyłam słuchawki do uszu i puściłam swoją ulubioną playliste na spotify. Jechaliśmy tak długo, że zaczęły mnie boleć uszy od słuchawek.

- Jak masz na imię?

- Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na "Ty"

- Ehh... Jak ma PAN na imię?

- W moim domu i tak nie będzie ci można mówić do mnie po imieniu, więc ta informacja nie będzie ci raczej potrzebna.

- To jak niby mam do ciebie mówić?!

- Po pierwsze mówiłem już coś na temat odzywania się do mnie na "Ty" i nie zamierzam się powtarzać. Po drugie wszystkiego się dowiesz w domu. Po trzecie nie podnoś głosu.

- A długo jeszcze?

- Tak, lepiej będzie jak się prześpisz. Obudze cie jak zrobimy krótki postój.

Przetarłam oczy i położyłam głowę na oknie. Widok za oknem sprawił, że szybko zasnęłam.

Poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię i mówi moje imię przez co się wybudziłam.

- Jesteśmy na stacji. Chodź. Rozprostujesz sobie nogi. - Wyszłam z samochodu i poczułam zimne powietrze, więc otuliłam swoje ciało rękami. - Musisz siku?

- Tak. Jestem też głodna.

- Idź do łazienki a ja idę po coś do jedzenia. Nie próbuj uciekać, bo i tak nie masz dokąd a ja i tak cie znajdę.

Poszłam w strone łazienek. Weszłam do jednej z kabin, załatwiłam swoje potrzeby i umyłam ręce. Stałam nad umywalką i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Przez moją głowę przemknął plan ucieczki, ale jak tylko wyszłam z toalety zobaczyłam, że mężczyzna na mnie czeka. Wręczył mi jakieś musy owoce, na co wzdechnęłam. Co ja jestem?!

Weszliśmy do samochodu a reszta drogi upłynęła nam w cichej i dość niezręcznej atmosferze. Zatrzymał auto przed ogromnym domem z pięknym ogrodem. Podobało mi się tutaj! Tu jest fenomenalnie!

Kierowca otworzył mi drzwi i poprowadził w stronę domu.

- Zdejmij buty i bluzę.

- Która jest godzina? - zapytałam zdejmując buty.

- 3 w nocy, dlatego pokaże ci twój pokój i masz od razu iść spać, jutro rano przedstawię ci zasady jakie będą panowały w tym domu.

- Zasady?

- Tak, chodź już. - Minęliśmy ciemne pomieszczenia i stanęliśmy przed jednymi z drzwi. Blondyn otworzył je szeroko po czym wpuścił mnie do środka. Ten pokój był śliczny. Stało tu duże łóżko a po jego bokach stały szafeczki nocne a na przeciwko niego było duże okno balkonowe. - Dziś będziesz spać w gościnnym, ale jutro pokaże ci twój pokój. Na łóżku masz piżamke, przebierz się i idź spać. Za kilka minut przyjdę sprawdzić czy śpisz. Lepiej, żeby tak było. Dobranoc - pożegnał się i wyszedł.

Podeszłam do łóżka, po czym ubrałam na siebie naszykowaną przez niego piżame. Składała się z krótkich różowych spodenek w serduszka oraz białej koszulki z długim rękawkiem.

Położyłam się w łóżku, długo nie mogłam zasnąć zastanawiając się co będzie jutro i jakie zasady chce mi przedstawić. Z takimi myślami odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Dziewczynka tatusia - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz