ROZDZIAŁ 17

6.3K 202 31
                                    

P.O.V. ZUZIA

- Tatusiu... Długo będziemy jechać?

- Troszeczkę. Prześpij się to szybciej ci minie.

- Nie chce spać...

- Nie boli cię już brzuszek?

- Nie tak bardzo jak wcześniej.

- Cieszę się, ale i tak wolałbym, żebyś chociaż chwilke się przespała.

- No dobrze...

Odwróciłam się w stronę szyby i przytuliłam policzek do czarnej skóry fotela. Jechaliśmy naprawdę szybko. Nie wiem czemu aż tak się spieszyliśmy i czemu tatuś ma na sobie garnitur.

- Tatusiu?

- Tak mała?

- Czemu masz na sobie garnitur?

- Zobaczysz na miejscu.

- A kiedy wrócimy do domku?

- Nie wiem. - Westchnął. - Prześpij się troszeczkę.

- Mhm. - Mruknęłam i zamknęłam oczy. Myślałam tylko o tym, żeby być już na miejscu. Nie chciało mi się nigdzie jechać. Po tych kilku minutach drogi już strasznie zmęczona. Zasnęłam.

- Malutka obudź się. - Czułam, że ktoś szturchnia mnie za ramię. Spojrzałam na mojego tatusia, który mi odpinał pasy.

- Gdzie jesteśmy?

- Na miejscu. Chodź. - Wziął mnie na ręce. Nie byłam jeszcze do końca rozbudzona, więc wtuliłam się w jego szyję.

- Cześć Harry.

- Cześć Zayn.

- To pewnie Zuzia? - Kątem oka widziałam, że na mnie patrzy i się uśmiecha.

- Myszko...

- Dzień dobry proszę pana. - Przywitałam się z kolegą tatusia.

- Cześć maluchu, dobra idziecie?

- Wszyscy już są? - Zdziwił się brunet.

- Jeszcze nie, ale wiesz, że bez ciebie mamy do gadania tyle co uległe. - Że kto? Co oni tu prowadzą jakąś agencje towarzyską czy co?

- Dobra, idziemy. - Powiedział mężczyzna i zdjął mnie z rąk.

- Chce na rączki. - Wyciągnęłam do niego ręce.

- Jeszcze cię dziś nanoszę, idź ładnie. - Mruknęłam coś pod nosem i złapałam go za rękę. - Bez marudzenia.

Szliśmy ciemnymi korytarzami aż doszliśmy do dużych drzwi. Zayn je otworzył a naszym oczom ukazał się ogromny stół, gdzie siedziało dużo mężczyzn a obok nich lub na ich kolanach siedziały młode dziewczyny. Wszystkie są raczej starsze ode mnie. Na pewno mają skończone 18 lat. Ubrane są przeróżnie, ale wszystkie w jednym kolorze. Czarny.

- Tatusiu ja nie chce... - Zaczęłam się cofać.

- Zuzia. - Powiedział surowo moje imię. Miałam ochotę się rozpłakać.

- Muszę?

- Tak, chodź. - Pociągnął mnie za rękę, szliśmy wzdłuż długiego stołu. Niektóre dziewczyny patrzyły na mnie ze strachem. W końcu mężczyzna usiadł na końcu stołu. Chciałam usiąść obok niego, ale złapał mnie za talie i posadził sobie na kolanach.

- Harry, akcja taka jak zawsze?

- Tak, uległe idą do oddzielnego pokoju a my omawiamy szczegóły.

- Nigdzie nie pójdę. - Zakomunikowałam.

- Jesteś tego taka pewna?

- Tatusiu ja nie chce nigdzie iść...

- Mało dziś dostałaś? Chcesz powtórkę z rozrywki? - W moich oczach pojawiły się łzy. Brunet widząc to zmiękł. - Niunia... Ale nie płaczemy. Nie dostaniesz żadnej kary.

- A mogę zostać z tobą? - Zapytałam a tatuś wytarł mi łezki.

- Myszko chciałbym bardzo, ale to się nie uda. Jak skończymy rozmawiać to od razu do mnie przyjdziesz i pójdziemy do pokoju, dobrze?

- Dobrze tatusiu.

- To teraz proszę się ładnie przytulić do tatusia. - Wtuliłam się w niego i słuchałam jego bijącego serduszka. Znowu zaczęły mi się zamykać oczy. - Nie śpij malutka.

- Czemu? - Otworzyłam oczy i widziałam jak mężczyźni prowadzą te dziewczyny do pokoju za drzwiami. Wygląda to jak jakieś więzienie.

- Bo już idziemy.

- Co?! Nie!

- Słonko uspokój się.

- A jak nie?

- Nie chcesz wiedzieć co się stanie. - Powiedział surowo i zaniósł mnie do pokoju, gdzie było na oko 20 dziewczyn. A później do pomieszczenia, gdzie było ich 4. - Bądź grzeczna. Tatuś zaraz do ciebie przyjdzie. - Postawił mnie na ziemi, poprawił moją spódniczkę, dał buzi w czoło i wyszedł. Zostałam sama z tymi dziewczynami.

- Nie boisz się Sir Harrego? - Zamurowało mnie.

- Nie, czemu miałabym się go bać?

- Po prostu. - Opuściła wzrok na podłogę. Nie rozumiałam jej zachowania. Chcę już do tatusia.

Drzwi do pokoju się nagle otworzyły a do niego wszedł jakiś mężczyzna. Był zdenerwowany. Bardzo zdenerwowany.

- Anastazja! - Podszedł do jednej z dziewczyn i złapał ją za włosy. - Zostaw. Zuzię. W. Spokoju.

- T-tak, p-panie.

Że co?! Czemu akurat mnie. Nic mi nie zrobiła. Mam coraz bardziej dość tego miejsca. Zauważyłam, że na jednym ze stolików są kolorowanki. Podeszłam do tego miejsca i wzięłam sobie jedną. Z półki sięgnęłam mazaki i zaczęłam kolorować. Podeszła do mnie jedna z dziewczyn. Zdziwiło mnie to, bo myślałam że raczej nie będą chciały ze mną rozmawiać.

- Jesteś Zuzia, tak?

- Tak, a ty?

- Mam na imię Sara.

- Ładne.

- Dziękuję, ile masz lat?

- Umm 16.

- C-co? Jak to 16?

- No normalnie.

- Czyli jesteś tu nielegalnie? Nie masz z nimi umowy?

- Jakiej umowy.

- Każda z nas przed wejściem w to gówno podpisuje umowę. Każda z nas też jest pełnoletnia. Tego wymaga umowa.

- Ale ja...

Do pokoju nagle weszli mężczyźni, zobaczyłam w nich swojego tatusia. W końcu...

Dziewczynka tatusia - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz