26.

9.6K 209 35
                                    

Gdy dojechaliśmy pod przychodnie byłam jeszcze bardziej załamana i rozzłoszczona.

- Chodź kochanie. Idziemy.

- Nie! Ja nigdzie nie idę! A już na pewno nie do lekarza! Chce zostać w samochodzie!

- Po pierwsze nie krzycz na mnie a po drugie idziesz. Bez dyskusji. - Wyszedł z auta i podszedł do moich drzwi po czym je otworzył. - Wychodź.

- Nie.

- Wysiądziesz sama czy mam ci pomóc?

- Nie wysiądę.

- Czyli mam ci pomóc?

- Nie.

- Zuzanno liczę do trzech, jeśli nie wyjdziesz to nie będzie to dla ciebie nic miłego. - Chyba się już wkurzył, bo nazwał mnie pełnym imieniem. - Raz...

- Nie...

- Dwa...

- I tak nie wysiądę...

- Trzy. Wysiadasz?

- Nie.

- Wedle życzenia. - Złapał mnie za ramię i wyciągnął z samochodu, po czym dał pięć bardzo mocnych klapsów.

- Nie możesz mnie bić jak mam gorączkę!

- Lepiej bądź już grzeczna, bo jak nie będziesz i wrócimy do domu to nie usiądziesz na tym słodkim tyłeczku przez tydzień. - Wycedził przez zęby i chwycił mnie mocno za nadgarstek. Prowadził mnie do przychodzi. Nie on mnie nie prowadził, on mnie ciągnął jak jakiś worek.

Weszliśmy do środka i stanęliśmy w kolejce do recepcji. Brunet odwrócił w moim kierunku i spojrzał mi w oczy. Miał takie zimne spojrzenie. Naprawdę musiałam go zdenerwować.

- Pamiętaj, że jeden numer w twoim wykonaniu i możesz się pożegnać z siadaniem przez tydzień, więc lepiej się zachowuj. - Powiedział na co przewróciłam oczami. - Widziałem to. - No to przypał.

W końcu dostaliśmy się do pani od recepcji. Mężczyzna mnie zarejestrował i dostaliśmy numer sali, do której mamy iść. Usiedliśmy pod salą a ja miałam ochotę uciec.

- Możemy jechać do domu? Proszę...

- Nie i nie zapominaj kim dla ciebie jestem.

- Pff.

- Grabisz sobie. Uwierz mi.

- A co jak nie uwierzę?

- Uspokój się! - Krzyknął szeptem. - Co się z tobą dzieje dzisiaj?!

- Ze mną? Przecież ja jestem bardzo spokojna to ty na mnie krzyczysz i zmusiłeś mnie, żebym tu przyjechała mimo, że ja nie chciałam!

- 150 klapsów, pasuje? - Podniósł jedną brew do góry.

- Co?!

- 160 klapsów, coś jeszcze masz do powiedzenia?

- Niby za co tyle?!

- 170 klapsów. Pomyśl ile zasad już dzisiaj złamałaś a później mnie pytaj za co dostajesz klapsy.

- Oh tak, bo jak ty coś źle zrobisz to nic się nie dzieje, ale jak ja chociaż malutką rzecz źle zrobię to od razu mam dostawać jakieś beznadziejne kary?!

- 200 klapsów! Powiedz mi co zrobiłem źle odkąd jesteś u mnie. - Zatkało mnie w tym momencie, bo właściwie nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Zajmował się mną najlepiej jak umiał. - No słucham?!

- Ni... - W tym momencie miałam szczęście, bo doktor poprosił nas do środka. O nie! On na pewno mi będzie kazał zdjąć koszulke! Przy kobiecie bym się rozebrała, ale przy mężczyźnie nie ma mowy, że to zrobię!

- Proszę sobie usiąść. Co jest celem państwa wizyty?

- Moja córka ma wysoką gorączke.

- Rozumiem, że nie możemy jej zbić, tak?

- Dokładnie.

- No dobrze. Zuzia, tak? - Zwrócił się tym razem do mnie.

- Tak..

- Dobrze, zdejmij koszulke. - Powiedział a mnie zamurowało, co mam zrobić?!

- Nie... Proszę nie...

- Zuzia. - Powiedział surowo tatuś. - Zrób to o co cię pan doktor prosi. W tym momencie!

- Ale nie chce!

- Przecież nie zrobię ci krzywdy. - Powiedział stary facet w białym fartuchu. No proszę was...

- Ale ja i tak się nie rozbiorę.

- Albo zrobisz to sama albo ci w tym pomogę. Pokazałem Ci już chyba, że nie warto się spierać, nie prawda? - Brunet ciągle patrzał na mnie surowo z zimnym wzrokiem.

- Nie zrobię! - Mężczyzna złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Siłą mi ściągnął koszulke.

- Dobrze możesz tu usiąść. - Lekarz wskazał na fotel a ja starałam się nie rozpłakać. Usiadłam na wskazanym miejscu a facet zaczął mnie badać. - Czy pańska córka ma problem z nietrzymaniem moczu? - Jeszcze tego brakowało!

- Tak ma, jak pan widzi ma założonego pampersa. - Lekarz wrócił na swoje miejsce a ja się szybko ubrałam.

- Dobrze, tu ma pan receptę na czopki i syropy. Proszę robić Zuzi letnie okłady na czoło. To wszystko, dziękuję.

- Dobrze dziękujemy, do widzenia.

Mężczyzna pożegnał się z doktorem i wziął mnie za rękę wyprowadzając z gabinetu.

- Byłaś niegrzeczna.

- Nie prawda!

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że to nie ty się rzucałaś i nie chciałaś zdjąć koszulki?!

- On mnie chciał dotykać!

- On cię chciał zbadać! Koniec tematu! Kare i tak dostaniesz.

Weszliśmy do auta i ruszyliśmy do domu, w drodze zaczęłam cicho płakać ze strachu, bo nie wiedziałam co czeka mnie w domu.

Dziewczynka tatusia - Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz