Dzisiaj ten istotny rozdział może być trochę chaotyczny, bo skupiamy się na myślach naszej Adalyn. przypominam! tt: #notachancewatt, komentujemy i miłego czytania wariaty.
Po przekroczeniu progu naszego apartamentu, zakończenia krótkiej rozmowy z Castio i przeczytaniu wiadomości od Masona, że wróci do domu nad ranem, usiadłam na kanapie.
Nie jestem w stanie, powiedzieć jak długo na niej siedzę i jedynie patrzę w wyłączony telewizor. Byłam zmęczona i kompletnie bez sił. Z jeden strony starałam się, zrozumieć obecność Castio podczas spotkania rodzinnego Conallów, a z drugiej marzyłam o zmyciu z siebie zapachu potu wymieszanego z perfumami, które zdążyłam nałożyć przed wyjściem.
Idąc do łazienki, bo jednak wizja miętowego oddechu i odświeżenia się mnie zmotywowała do podniesienia z kanapy, wróciłam myślami do pierwszego spotkania ze staruszkiem. Pamiętam, że został mi on przedstawiony jako najbliższy przyjaciel dziadka Aarona, przez co jego obecność przestała, wydawać mi się już tak bardzo nie na miejscu. Podchodząc do lustra, przetarłam zmęczoną twarz dłońmi, wyrzuciłam z siebie zbędne analizowanie ich pokrewieństwa i zdjęłam siebie niebieską sukienkę razem z bielizną.
Wchodząc po prysznic, uderzyła we mnie prosto zimna fala wody, a ja nie byłam w stanie, tak po prostu zrezygnować z tematu Castio. Jakaś niedająca mi spokoju myśl mi na to nie pozwalała. Z kolejnymi kroplami wody dopiero doszedł do mnie fakt, że staruszek pragnie porażki wnuka swojego przyjaciela. Czy to nie jest co najmniej niezrozumiałe? Nie chcę, wchodzić w ich rodzinne relacje, na pewno nie dzisiaj. Nie mam siły się nad tym rozwodzić. Mam nadzieję, że wyrazi zgodę i znajdzie chwilę na rozmowę, przedstawiając mi usprawiedliwiające jego działania powody.
Podczas zmywania z siebie zapachowego płynu, zdążyłam też zastanowić się nad tym, czy złamanie serca drugiej osobie jest faktycznie rozwiązaniem na cokolwiek? Czy ktokolwiek zasługuje na takie traktowanie? Czy to, co robię, jest zgodne z moimi przekonaniami i wartościami?
Zjadają mnie wyrzuty sumienia. Wyżerają perfidnie od środka.
Wróciłam myślami do minionych wydarzeń. Pierwsze, co rzuciło mi się na myśl, automatycznie zmywając cokolwiek, co leżało mi na sercu, a przynajmniej mogło mnie, wytłumaczyć, to sytuacja w gabinecie. Kiedy powiedział mi prosto w oczy, że ma w dupie moje uczucia i nawet by się nie zawahał zabić moich przyjaciół.
Promieniujący ból w skroniach sprowokował mnie do wyjścia spod prysznica i jak najszybszego położenia się do spania.
Po przebraniu się w świeża bieliznę i koszulkę na ramiączkach, wyszłam z łazienki, zgasiłam wszystkie światła i położyłam się w swoim łóżku. Popatrzyłam automatycznie na zegarek, leżący na szafce obok, który wskazywał na godzinę 3:30.
*
— Dzwonie do niego przez pół dnia! — krzyknęłam zirytowana w stronę Masona.
Było już popołudnie. Mason, tak jak powiedział wczoraj, wrócił dzisiaj nad ranem i nawet zostałam, zaskoczona świeżym śniadaniem. Przy posiłku mniej więcej streściłam mu wydarzenia z ostatniego dnia i swoje wątpliwości co do podejścia Castio, z którym staram się skontaktować, odkąd wstałam.
— Uspokój się wariatko — usiadł obok mnie, zgarniając pilota. — Pewnie jest zajęty. Oddzwoni.
— No mam nadzieję, bo ma się z czego tłumaczyć — prychnęłam, rzucając telefonem na fotel obok nas.
Chciałam wiedzieć. Chciałam wiedzieć, dlaczego darzy bruneta taką nienawiścią.
— Nie jest, to dla ciebie niezrozumiałe? — zaczęłam, kierując wzrok w stronę blondyna. — Co on musiał, zrobić, żeby mu tak podpaść? — pokręciłam głową. — Te jego cholerne oczy! Nic mi nie mówią — dodałam zrezygnowana.
CZYTASZ
Not a chance
RomanceAdalyn Levine „[...] nie mając żadnej osoby, która zrobiłaby dla niego bezgraniczne wszystko." [opowiadanie 18+] start: 16 luty 2021 koniec: 9 sierpnia 2021 ©cowwie25 twitter: #notachancewatt @/ awesjaa