6. Bez wyjątków

5.6K 228 81
                                    


twitter: #notachancewatt, piszcie co myślicie

— Dzień dobry — przywitałam się, wchodząc do kawiarni, która znajdowała się za rogiem naszego apartamentowca.

Sympatyczna pani Lydia, która zawsze stoi za niewielką, błękitną ladą pokrytą srebrnymi tacami ze świeżo upieczonymi croissantami, obdarzyła mnie szerokim uśmiechem.

— Ally! Rozumiem, że dla ciebie cappuccino i bajgiel z serkiem? — zapytała, pakując zamówienie kobiety, która stała przede mną.

— Tak dokładnie, ale dzisiaj razy dwa poproszę — oparłam ręce o ladę.

— Masonowi dam z szynką prosciutto. Będzie zachwycony! — oddała zamówienie poprzedniej klientce i zwróciła całą uwagę na moją osobę. — A ty nadal uparcie nie jesz mięska, skarbie?

Pokręciłam głową, lekko się uśmiechając.

— Daj mi chwilkę — uśmiechnęła się i obróciła w stronę ekspresu, przygotowując moje zamówienie. W tym czasie postanowiłam usiąść przy moim stałym stoliku obok okna.

Kochałam te kawiarnię. Pani Lydia prowadziła ją już dużo wcześniej, zanim Mason i ja się wprowadziliśmy do apartamentowca obok. Mamy tutaj najbliżej, a w dodatku staruszka piecze wszystko sama ze swoich sprawdzonych, tradycyjnych przepisów.

Nadal mam nadzieję, że kiedyś mi zdradzi przepis na najlepsze, domowej roboty lody, jakie kiedykolwiek jadłam.

— Adalyn. – Moje przemyślenia przerwał stojący przede mną... Castio?

Co on tutaj robił?

— Castio — zlustrowałam go wzrokiem. Jak zawsze w eleganckiej marynarce. Siwie włosy, które pomimo jego wieku wyglądały na nim wyjątkowo dobrze.

Ciekawe, czy ma jakąś żonkę. Chociaż myślę, że taki człowiek, jak on ma wszystko, czego tylko zapragnie.

— Hej. Co tutaj robisz? — zapytałam kompletnie bez sensu.

Co może robić człowiek w kawiarni, Adalyn.

— Udaję się właśnie do Masona i chciałem, zamówić espresso na dzień dobry — odpowiedział, siadają naprzeciwko mnie. — Ale jak już cię spotkałem, to chciałbym cię zapytać o Aarona.

— Co chciałbyś wiedzieć? — zapytałam nieśmiało. — Nie wiem, czy będę w stanie powiedzieć ci cokolwiek konkretnego. Nie widziałam się z nim od momentu, kiedy wyraziłam zgodę na układ.

— W takim razie powiedz mi, kiedy się z nim widzisz i jaki masz plan.

Plan?

— Wiesz co... Nie do końca myślałam na jakimś konkretnym planem — powiedziałam cichym głosem, kładąc rękę na karku. — Myślę, że wszystko wyjdzie w dosyć spontaniczny sposób. Widzę się z nim w czwartek wieczorem.

— Dobrze — odpowiedział, nie patrząc w moją stronę, jego wzrok był nieobecny. — Musisz go po prostu złamać — powiedział zamyślony, jakby jego myśli były zupełnie gdzieś indziej. — I nie zapominaj, że to jest układ. Jak tylko chcesz, to służę pomocą. Znam go wystarczająco dobrze — wstał ze swojego miejsca. — Do zobaczenia. — Wyszedł, nawet nie zabierając ze sobą wspomnianej kawy.

Co się właśnie stało?

Czy on chciał mi właśnie w jakiś niekonkretny sposób udowodnić, że jak mi się nie uda, to wszystko pójdzie na marne? Prawdopodobnie.

Ma racje.

— Smacznego, Ally — podeszła do mnie staruszka, stawiając papierową torbę na stoliku i dwa kubki z kawą na specjalnym spodku, żebym nie wylała napoi, zanim dojdę do apartamentu.

— Dziękuję — posłałam jej wdzięczny uśmiech. — Muszę już lecieć, do zobaczenia Lydia! — zabrałam niezgrabnie wszystkie rzeczy łączenie ze swoją bawełnianą torbą, o której prawie zapomniałam i wyszłam z kawiarni.

Szłam dosyć szybkim tempem, jak na siebie prosto w stronę apartamentu. Musiałam mieć plan. Przecież ja się kompletnie nie znam na jego świecie. Ba! Ja się ich tam wszystkich boję! A jak już zacznę spędzać z nim czas, to w jakimś stopniu będę, zmuszona wejść w jego towarzystwo. Jedyne co mi zostało to moje aktorstwo, które podobno jest całkiem niezłe. Dlatego wracam do domu stworzyć wystarczającą dla niego rolę.

*

— ... A po prawej są cechy charakteru — wskazałam palcem na kartkę, którą trzymał Mason, siedząc na moim łóżku.

— Ale zaraz — popatrzył na mnie i odłożył papierek, na której była, opisana moja nowa postać, w którą miałam się wcielić, będąc w obecności Aarona. — Przecież mówiłem ci już na początku, że twój charakter jest wystarczający, a nawet powiedziałbym, że idealny. Adalyn, masz być sobą, tą prawdziwą. Ma się zakochać w twojej osobie. Bez wyjątków. Inaczej to się po prostu nie uda. Jak zakocha się w stworzonej przez ciebie postaci, to złamanie jego serca będzie dla niego jedynie prowokacją do zmienienia filmu, gdzie znajdzie podobną aktorkę, która potraktuje go w sposób, którego on faktycznie oczekuje.

— No i... — popatrzyłam na niego, mrużąc oczy. — Znowu masz rację — zaśmiałam się, opierając głowę o jego ramie. — Po prostu nie rozumiem, dlaczego ktoś taki, jak on miałby się mnie zainteresować? Przecież my jesteśmy zupełnie od siebie różni.

— Adalyn, czas otworzyć te piękne, wielkie, brązowe oczy. Gdybyś go nie zainteresowała, to zostawiłby cię w spokoju, już na tamtej licytacji. Z tego co mówił Castio, chociaż szczerze nie wiem, skąd on ma te informacje, to Aaron zawsze unikał bliższych kontaktów z kobietami. Nikomu nigdy nie odpuścił i z nikim nie walczył. On po prostu dostaje, to czego chce. Zainteresowałaś go i tyle. Podobno lubi ciężkich przeciwników — schował kosmyk moich włosów za ucho. — A co do tej różnicy charakterów, to bym nie powiedziałbym. Oboje jesteście cholernie uparci i stawiacie na swoim.

— No nie jestem przekonana, ale niech będzie. Jak już się zgodziłam to trudno — wzruszyłam ramionami. — Będę sobą, skoro tak mówisz.

— No to co? Masz jakiś outfit na jutrzejsze kręgle? — uniósł brwi.

— Nie myślałam o tym za bardzo. Może po prostu jakieś dżinsy?

— Skarbie, idziesz chłopaka uwieść — zaśmiał się. — Wymyślimy ci coś lepszego jutro.

A ja jedynie zmęczona przytaknęłam i z lekkim uśmiechem odprowadziłam blondyna wzrokiem do drzwi.

Od razu, kiedy, wyszedł padłam na łóżko twarzą do miękkich poduszek, krzycząc do nich jakieś niezrozumiałe słowa. Tak właśnie się relaksowałam. Nie ukrywam, że trochę mnie ta cała sytuacja stresuje. Nie wiem sama, co o tym myśleć i uważam, że najlepszym rozwiązaniem będzie, działanie na spontanie i nieanalizowanie tego, już dzisiaj. Muszę się zdecydowanie wyspać przed jutrzejszym spotkaniem.


love, cowwie

Not a chanceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz