Część Ib. 3.

682 24 12
                                    


Hope zaciągając się powietrzem połknęła przy okazji trochę śliny, przez co zaczęła krztusić się jeszcze bardziej, przyciągając uwagę stojących nieopodal osób. Newt jednak zareagował szybko, zaczynając klepać ją po plecach i jednocześnie podtrzymywać ledwo stojące na nogach ciało. 

W tym momencie stwierdził, że dziewczyna chyba rzeczywiście jest pijana i z rozmowy nici; w przeciwieństwie do Hope, której wydawało się, że wytrzeźwiała w ułamku sekundy. A dokładnie w chwili, gdy jej spojrzenie spotkało się z właścicielem nowych brązowych tęczówek. Chłopakowi również na rękę było skierowanie uwagi innych na Hope, dzięki czemu nie zauważyli jego rozszerzających się oczu i wstrzymania oddechu. Alby powiedział, że nikt nic nie pamięta sprzed Labiryntu. On natomiast był stuprocentowo pewny, że ją kiedyś znał. Nie pamiętał nic, jego umysł był pusty, poza tym jednym małym szczegółem.

– W porządku? – słowa Newta skierowane do ciężko oddychającej dziewczyny wybudziły go z letargu.

– Tak. Tak, już mi lepiej- odpowiedziała dziwnym głosem, wciąż zmagając się z konsekwencjami zakrztuszenia. Potrząsnęła głową i poklepała się po twarzy, przenosząc spojrzenie na blondyna i jego również poklepując delikatnie po policzku.

– Dzięki, złotko. To co było nie tak z tym gulaszem? – skierowała pytanie, przypominając sobie o wcześniejszym temacie, gdy nagle uświadomiła sobie, że Nowy wciąż jej nie poznał.

– Och, Njubi, byłabym zapomniała. Jestem Hope, dziołcha tego tu ratownika z opresji – zaśmiała się machając ręką na Newta i wyciągnęła dłoń w kierunku chłopaka. Uścisnął ją z lekkim opóźnieniem, chcąc zachować pozory normalności. Miał przynajmniej nadzieję, że niczego po nim nie widać. Imię również wydawało mu się znajome. Na twarzy Newta natomiast wykwitł ogromny uśmiech, wywołany wypowiedzianymi przez nią właśnie słowami. Wyglądało na to, że naprawdę nie był jeszcze na straconej pozycji.

– Em, to jak z tymi Zwiadowcami? Jak zostać jednym z nich?

– Njubi, jesteś naprawdę popinkolonym smrodasem. To nie jest takie proste, jak mogłoby ci się wydawać. – Hope stanęła bliżej, wsłuchując się uważnie w toczącą się rozmowę i złapała za słoik trzymany przez Newta. Po powąchaniu skrzywiła się i oddała go z powrotem. – Najpierw musisz zostać wybrany.

– Wybrany przez kogo? – rzucił od razu brunet, nie doczekując się jednak odpowiedzi, ponieważ w tym samym czasie ktoś nagle wpadł na niego, zwalając z nóg. Był to jeden z ostatnio przybyłych chłopaków, który został wypchnięty z kręgu przez Gallego. Podniósł się szybko z ziemi i zauważył stojącego po środku kolesia, z którym miał już niewątpliwą przyjemność się poznać.

– Jak tam Świeży? Pokażesz, na co cię stać? – rzucił zaczepnym tonem, rozmasowując sobie nadgarstki i wpatrując się w niego wyzywającym wzrokiem. 

Wtem kolejno, jeden po drugim, zaczęli dołączać do motywującego skandowania, które miało zachęcić Nowego do wzięcia udziału w zabawie. Hope podeszła bliżej, chcąc stanąć po stronie chłopaka i wyciągnąć go z opresji. Widziała już wiele z tych „kogucich walk", które często ze zwykłych przepychanek stawały się brzemiennymi w skutkach bójkami napędzanymi testosteronem. Nie była pewna skąd zna to słowo, ale jakoś jej do tej sytuacji pasowało. Tak czy siak nie miała zamiaru opatrywać kolejnego towarzysza. 

Niestety nie dane jej było dojść do bruneta, gdyż ruszył on kilka kroków do przodu, a sama poczuła stanowczy uścisk na przedramieniu. Spojrzała sceptycznym wzrokiem na Newta i uniosła brew do góry, ignorując tłumaczącego zasady Gallego.

Zawsze będę [Newt] ~ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz