Dzięki serdeczne każdemu z Was ^-^ super, że jesteście!
***********************************************************************************************
Zmęczona wpatrywaniem się w nie wiadomo już którą dziś mapę odłożyła obie kartki na kolejną kupkę. Jej wielkość sprawiała jednak, że satysfakcjonujący uśmiech wpływał na twarz. Rozmasowując pobolewający nadgarstek odchyliła się do tyłu, kręcąc głową na boki. Szyja również jej ścierpła, co tak naprawdę dopiero teraz dawało o sobie znać. Ziewnęła głośno, nie przejmując się zasłanianiem buźki.
Nie przerwała jednak pracy z powodu własnego widzimisię. No dobrze, może z jednej strony tak. Wszystko przez rozmowę z pracującym naprzeciwko niej Newtem. Skupiając się na wykonywanym zadaniu opowiadał jej historie, które wydarzyły się jeszcze przed jej przybyciem. W końcu spędził tutaj półtorej roku więcej od niej.
Słysząc kolejną Zwiadowczą anegdotkę zamiast zaśmiać się razem z blondynem wpatrywała się w niego, zastanawiając nad czymś.
– Czemu ucichłaś, Świeżyno? – Zapytał, wciąż nie zaszczycając jej ani jednym spojrzeniem, które skupione było na kartkach. Skakał z jednej na drugą, oceniając, czy sporządzone przez nią kopie zgadzały się z tymi, które udało się uratować z pożaru.
– A nic. Tak się tylko zastanawiam....
– Nad czym?
– Skąd wiesz tyle o Labiryncie i Zwiadowcach? – słysząc to pytanie chłopak zamarł. Cholera by to! Sam się wkopał... Nie lubił rozmawiać konkretnie o tym temacie, jednak ich rozmowa potoczyła się tak, że nieświadomie zaczął opowiadać jej rzeczy, po których mogła się domyślić prawdy. Była mądrą dziewczyną, więc to tylko kwestia czasu. Dlatego grał na zwłokę.
– Dowodzę tym cholernym miejscem. Muszę znać wszystkie szczegóły.
– Nie, to nie to. Ukrywasz coś. Nie jesteś Zwiadowcą, a to o czym opowiadasz, z przewrotnością na to by wskazywało.
– Zbyt dużo fantazjujesz, Hope. Wyobraźnia cię ponosi. – Zaśmiał się, jednak wyczuła niepewność w tym geście.
– Denerwujesz się.
– Po prostu nie chcę o tym rozmawiać – odparł w końcu po chwili, wzdychając.
– Byłeś kiedyś jednym z nich, prawda? – Powiedziała cicho po kilku długich sekundach ciszy wzbogaconej intensywnym wpatrywaniem się w spuszczoną twarz blondyna. Teraz wszystko do siebie pasowało! To było to! Jednak przypomniała sobie o czymś jeszcze. – Czy to ma jakiś związek z twoją kontuzją?
– Hope...
– Oczywiście, że ma. Po co głupia pytam – prychnęła pod nosem, podciągając się na krześle i kręcąc głową.
– Chyba przegapiliśmy kolację. Nie zrobiłaś się głodna? – Zapytał, zgarniając na szybko szkice i podnosząc się nerwowo i niezgrabnie z siedzenia. Wyciągnęła rękę przez stół i złapała go, ściskając za nadgarstek. Próbowała spojrzeć mu w oczy, by dodać otuchy.
– Nie będę cię ciągnąc za język, Newt. Powiesz mi, gdy będziesz tego chciał lub nie zrobisz tego nigdy. To tylko i wyłącznie twoja decyzja. Po prostu przytemperuj mnie, jeśli jednak zacznę naciskać– zażartowała, na co posłał jej jedynie delikatny uśmiech, po czym skinął z wdzięcznością głową.
– Dzięki.
– Ale masz rację. Zgłodniałam. Może Patelniak coś dla nas zostawił!
Idąc w kierunku stołówki przypomniała sobie jedną z ich ostatnich sytuacji, nieco inną niż dotychczas, wywołującą do tej pory rumieńce na twarzy i delikatny dyskomfort. Unikali rozmowy na ten temat. A może po prostu nie było o czym rozmawiać?
CZYTASZ
Zawsze będę [Newt] ~ZAKOŃCZONE
Fiksi PenggemarHope od małego nie zgadzała się z działaniami DRESZCZu, lecz nie miała wyjścia. Będąc córką Avy Paige jej życie nie było proste, a nie chcąc się podporządkować, sama je komplikowała. Miała jednak przy sobie ludzi, z którymi udawało się kroczyć przez...