Rozdział 13
-To jak Kochanie, widzimy się dziś na kolacji?- Marek pyta, gdy podjeżdżamy pod mój dom.
-Tak, dokładnie, tak jak wcześniej się umawialiśmy. - Marek całuje mnie drugi raz, a moje ciało i serce kompletnie nie reagują. - Do zobaczenia.
Wychodzę z samochodu i pierwsze co robie, to wpadam na tatę w salonie. Od razu rzucam się w Jego ramiona.
-Co się stało Skarbie? – pyta mocno mnie do siebie przytulając – I gdzie masz samochód?
-Zepsuł się, jakiś system start stop czy jakoś tak- odpowiadam – tato, dziś spotkałam Rafała.
-Ty nadal go kochasz? – wtulam się w niego i zaczynam płakać.
-Tak, ale On kogoś ma. – biorę głęboki wdech – Jednak mam wrażenie, że On tez coś do mnie czuje.
-Kochanie, nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściu. – całuje mnie w głowę- jednak wydaje mi się, że po coś wasze drogi znów się przecięły. Swoją drogą Miklensky ma dla nas jakąś sprawę.
-Kiedy będzie?
-Za chwilę powinien być.
-Ogarnę się i zejdę. – biegnę do sypialni, poprawiam makijaż i rozpuszczam włosy. Mogę iść. Emocje chowam głęboko. Lamborghini wjeżdża na podjazd, gdy schodzę na dół. No tak Miklensky lubi szpanować.
-Witam Panią – wchodzi do środka z ogromnym bukietem kwiatów. Uśmiecham się na ten widok.
-Witam Pana, cóż to Pana sprowadza w nasze skromne progi? – całuje mnie w oba policzki.
-Mam sprawę do Ciebie i pana Krystiana. Chodzi o Marka Katańskiego.
-Witaj Roland. – tata wchodzi i mężczyźni od razu podają sobie ręce. -Dobrze słyszałem, że chodzi o Marka Katańskiego.
-Tak zgadza się, Bianko bardzo mi przykro, że za narzeczonego masz takiego skurwiela- krzywię się.
-Roland, ale my z Markiem nie jesteśmy razem
-To całe szczęście.
-Siadajmy proszę – uśmiecham się, bo ja cały czas zapominam o manierach. Tata mi zawsze w tych chwilach przychodzi z pomocą.
-Dobra do sedna. To, że Marek mi się nie podoba, wiem już coś od ponad roku. Sprawdzałem go i sprawdzałem. Jednak dopiero nie dawno, doszedłem do niepokojących wniosków. -prawie wszystkich naszych wrogów, albo zabito albo zostali oskarżeni i grzeją miejsca w klatkach. No sami powiedzcie, macie jakieś problemy? Moje transporty dojeżdżają o czasie, nikt ich nawet nie kontroluje.
-Nasze też – szybko się odzywam. Zaciekawiło mnie to co mówił Roland. - wszystko chodzi tak jak w zegarku.
-Wiem, że się spotykacie z Markiem. Byłaś kiedyś u Niego w domu?
-Nie.
-Bo On tak naprawdę nie ma domu, nie ma nawet samochodu.
-Ja pierdole, kim on jest? – czuje niepokój.
-No i tu właśnie jest problem. Bo albo jest policjantem, No albo jest od kogoś zagranicznego. Najbardziej się obawiam tego, że zaraz weźmie się za mnie. Przygotowuje sobie już ciepłe miejsce na Dominikanie. Wam radzę zrobić to samo.
-Nie będę uciekała. Dziś sprawdzę gdzie mieszka Marek.
-Nie możesz się narażać – tata jest wściekły.
-To dobry pomysł. – chociaż Miklensky jest po mojej stronie. – dam Ci bezpieczny ogon. W końcu o moje interesy tez tu chodzi.
-No a co jeśli będę tam z nim sama i ... - Przełykam ślinę – i będzie chciał mi coś zrobić?
-Proszę – podsuwa mi pudełeczko, otwieram je a tam maleńki guzik.- To taka mała pluskwa. Możesz ją ukryć pod zegarkiem, na zegarku. Gdzie chcesz, wystarczy nacisnąć i przytrzymać. Wtedy moi ludzie ruszą Ci z pomocą.
-Umowa stoi. – czuję na sobie wzrok Ojca. Wiem, że bardzo się o mnie martwi. – jednak chce żeby kilku moich ludzi było wtajemniczonych w sprawę.
-No myślałem, że nie trzeba tego mówić. – uśmiecha się i wstaje. – Krystian przyjadę tu za dwie godziny. Bo o której idziesz z Markiem?
- O osiemnastej. Muszę iść się przygotować. Zostawiam Panów samych- idę na górę, zabierając ze sobą małe pudełeczko. Zerkam na telefon, oczekując wiadomości od Rafała. -Idiotka ze mnie.
Wypełniam wannę wodą i bąbelkami, przyjemny zapach mango w momencie wypełnia łazienkę. Wchodzę do wanny a gorąca woda szczelnie otula moje ciało, to taka moja prywatna tortura. Zanurzam się w niej cała, to uczucie gdy chce mi rozerwać płuca które domagają się tlenu, ten strach, który się pojawia to moja kara. Kara za to że zabiłam dwoje ludzi, jednego zraniłam.
Wychodzę z wanny i pierwsze co robie to sprawdzam telefon. Uśmiecham się gdy na wyświetlaczu pojawia się wiadomość od Marka:
CZYTASZ
Zawieszeni
RomanceO czym myśli Panna Młoda stojąca w białej sukni przed dużym lustrem? Na pewno nie o tym, że jej przyszły mą, którego zna kilka ładnych lat okaże się tyranem. Co czuje, żona gdy mąż wymierza jej pierwszy cios? Powiem, Ci na pewno nie radość. Czy mąż...