Dziedziczka 23

233 10 0
                                    




Od czasu spotkania Draco i Caitlyn minęły 2 dni, coraz większymi krokami zbliżał się czas akcji odbicia matki Ślizgona z Malfoy Manor. Dzisiaj wszyscy razem, czyli czwórka Gryfonów i Malfoy mieli spotkać się w ich azylu, który pokazał dla Caitlyn Draco jakiś czas temu. Chcieli ustalić wszystko od początku do końca, bez jakichkolwiek niedociągnięć, tu liczyło się życie nie tylko ich, gdyby zostali odkryci matka Dracona zostałaby stracona,zresztą podobnie jak oni sami. Wybiła 16, wszystkie lekcje się zakończyły, Caitlyn miała przyprowadzić Złote Trio do ich ,,bazy" o 16:30, Malfoy miał już tam na nich czekać. Wyszli z dormitorium próbując jak najmniej rzucać się w oczy. Wyszli na błonia i skierowali się wprost do zalesionego terenu.

-Jesteśmy- oznajmiła Cait, widząc Draco.

Blondyn poderwał się z ziemi i spojrzał na Złote Trio z opanowaniem, choć w środku cały skręcał się z nerwów, było mu bowiem wstyd za to, co robił im przez te wszystkie lata.

-Cześć bliznowaty- odezwał się chłodno Draco jako pierwszy.

-Hej Fretko- odgryzł się Harry.

Chłopcy jeszcze jakiś czas mierzyli się spojrzeniami, aż w końcu przerwała im Cait:

-Myślę, że to idealny czas na to, by zakopać topór wojenny i zacząć rozmawiać ze sobą normalnie, chcąc nie chcąc będziemy współpracować razem i nie ma czasu na jakiekolwiek sprzeczki, zrozumiano?-oznajmiła Cait tonem nie znoszącym sprzeciwu i spojrzała każdemu z nich w oczy.

Pozostała czwórka stała przez chwile w miejscu, pierwsza przełamała się Hermiona i podeszła do Draco wyciągając rękę.

-Pogódźmy się, chyba, że boisz się dotknąć szlamy- powiedziała Mionka patrząc wprost w stalowe tęczówki młodzieńca.

-C-co.. ?Nie! Ja..uh..przepraszam..Gr-Hermiono, mówiłem tak w większości ze względu na ojca, musiałem mieć takie same poglądy jak on.., nie jestem taki, naprawdę-powiedział skruszony chłopak, szczerze żałując każdego przykrego słowa skierowanego kiedykolwiek w stornę Hermiony.

-Nic się nie stało, fakt sprawiało mi to wielką przykrość, ale rozumiem dlaczego to robiłeś, wybaczam ci...Mal-Draco- powiedziała Granger z lekkim uśmiechem.

Po chwili ich ręce złączyły się na znak zgody i końca odwiecznej wojny.Następnie podszedł Harry, chłopcy wyjaśnili sobie wszystko i także odstawili przeszłość na bok. Najwięcej uprzedzeń i podejrzliwością miał Ronald, jego rodzina, jak i Malfoy'ów od lat toczyła spór, jednak pod naciskiem przyjaciół i ostrego spojrzenia Hermiony odrzucił swoje wątpliwości na bok godząc się z odwiecznym wrogiem.Każdy z nich, już jako koledzy, nie wrodzy, usiedli na trawiastej glebie.

-Plan jest następujący-zaczęła Cait-spotkanie Wewnętrznego Kręgu odbędzie się w poniedziałek o 21, punkt 19:30 spotykamy się w punkcie aportacyjnym i przenosimy się do pobliskiego lasu, jakieś 2 kilometry od dworu-ciągnęła Gryfonka- przejdziemy przez niego pod zaklęciem kameleona i wyciszającym, do 21:30 nie możemy być blisko rezydencji, musimy mieć pewność, że spotkanie się zacznie i nikt nie opuści sali- powiedziała Caitlyn patrząc na każdego, by zobaczyć czy wszystko zrozumieli.

-Okej,a co dalej?- spytał Harry.

-Następnie Draco, którego magia jest wpleciona w sygnaturę dworu, otworzy nam bramę, wtedy bariera powinna nas przepuścić, tajnymi korytarzami udamy się wprost do pokoju numer 324, tam jest zamknięta Narcyza-oznajmiła Cait.-Gdyby obyło się bez żadnych komplikacji, powinniśmy wyjść z rezydencji tak, jak weszliśmy i udać się poza barierę teleportacyjną, po czym wrócić z powrotem do Hogwartu i iść do mojego dziadka, by zapewnił dla Narcyzy bezpieczne lokum-skończyła mówić Gryfonka.

-A jeśli...ktoś nas nakryje?-zapytała niepewnie Hermiona.

-Wtedy...cóż, Draco zabiera matkę i was, macie uciekać, nie oglądać się, będę was chronić do końca, nie możecie się zatrzymywać, poradzę sobie-powiedziała cicho Caitlyn, lecz jej głos był stanowczy.

-Ty chyba sobie żartujesz!-krzyknął Harry.-Nie zostawimy cię na pastwę losu tym.., tym potworom! Oni cię zabiją!-dalej histeryzował Avadooki.

-Nie rozumiesz Harry! Nie ma innego wyjścia, dam sobie radę, obiecuje, że przeżyje i wrócę do was cała i zdrowa- powiedziała Caitlyn poważnie.

-Nie, to jakaś paranoja! Ale okej, wiem, że nic ciebie nie powstrzyma przed tym samobójczym planem-oznajmił zrezygnowany Potter.

-Mam jaszcze jedno, zasadnicze pytanie- zaczęła ostrożnie Mionka.

-Jakie?-spytał zaciekawiony Ron.

-Kto jest w tym Wewnętrzny Kręgu? Chodzi o to, czy wiecie jakich śmierciożerców możemy się spodziewać- wytłumaczyła Grangerówna.

-Nie znam wszystkich, wiem jedynie o moim ojcu, Bellatrix i Rudolf'ie Lestrange, Rookwoodzie, Dołohow'ie i Greyback'u, reszta jest mi nie znana- powiedział dotychczas milczący Draco.

-Sami najgroźniejsi i najbrutalniejsi śmierciożercy-szepnął Harry niby sam do siebie.

-Czarnemu Panu imponują szaleńcy, ale potrzebuje w swoich szeregach także osób o wysokiej inteligencji i analitycznych umysłach, a na niekorzyść dla niego takich jest dość mało, w większości jego sługusy to żyjące maszyny do zabijania, na pewno ma kogoś, kto ma szaleńcze popędy, ale jednak jest inteligentny - wytłumaczył młody Malfoy.

Ta jedna wypowiedz młodego arystokraty dała sporo do myślenia dla Caitlyn, zaczęła podejrzewać, że zna kolejną z osób, które mogą być w Wewnętrznym Kręgu. To co odkryła bardzo jej się nie spodobało. Mianowicie obawiała się, że tym kimś może być Severus Snape, jej profesor eliksirów. Bała się, że przez jeden głupi błąd może zdradzić jego pozycje w szeregach Voldemorta, a tego by sobie nie wybaczyła.Wiedziała też, że jeśli jej przypuszczenia się potwierdzą, będzie musiała wyjaśnić jaką role gra Snape w wojnie, a tego chciała uniknąć, wiedziała, że wtedy złamie obietnice daną dla dziadka i samego Mistrza Eliksirów. Niestety, już było za późno i nie mogą się wycofać, narazie priorytetem jest odbicie matki Dracona z siedziby tych potworów, resztą będą martwić się potem.
Po ustaleniu jeszcze paru mniej istotnych spraw i krótkiej pogawędce każdy z nich udał się do siebie, następnym miejscem spotkania miał być punkt teleportacyjny w najbliższy poniedziałek.
—————————————————————
Witajcie, zamieszczam nowy rozdział, ale dziś nie o tym.

Jak pewnie wiecie 16 kwietnia 2021 roku odeszła od nas kolejna z wybitnych aktorek, Helen McCrory. Ta wspaniała kobieta zagrała między innymi Narcyzę Malfoy, była to jej jedna z wielu ról, które odegrała oczywiście bezbłędnie.
Helen walczyła z nowotworem, niestety przegrała tą straszliwie ciężką walkę. Miała zaledwie 52 lata, gdy nas opuściła, to straszne, że tacy ludzie odchodzą od nas tak szybko, zdecydowanie za szybko. Możemy mieć jedynie nadzieję, że tam gdzie teraz się znajduje, jest jej lepiej i spędza czas u boku swoich zmarłych przyjaciół lub członków rodziny.
Wyraźmy więc szacunek dla jej osoby minutą ciszy.
[*]
——————————————————————

Dziedziczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz