Zgodnie z zapowiedzią Dyrektora,kolejnego dnia do sali szpitalnej, w glorii swoich szat, zawitał Severus Snape.Podszedł szybkim krokiem do Caitlyn i zakomunikował.
-Masz 5 minut na zebranie się,czekam na korytarzu
Dziewczyna szybko przebrała się w czarne jeansy i białą bluzkę z rękawem trzy czwarte,na nogi włożyła stare, lekko zniszczone trampki.Po chwili była już spakowana,pożegnała się uprzejmie z pielęgniarką, po czym niepewnie wyszła i stanęła oko w oko z jednym ze swoich porywaczy.Mężczyzna przeskanował ją od góry do dołu, by po chwili odwrócić się na pięcie i ruszyć korytarzami zamku,dziewczyna wzięła to za niemy rozkaz podążania za nim,co też uczyniła.Szli przed siebie co jakiś czas skręcając lub schodząc schodami,po około 10 minutach marszu dotarli na najniższe piętro.
-Znajdujemy się w lochach,tutaj będzie twoja kwatera-oznajmił Snape wskazując na masywne czarne drzwi w ścianie.
Dziewczyna skinęła delikatnie głową po czym niepewnie weszła do pomieszczenia,gdy tylko przekroczyła próg zaparło jej dech w piersi.Stała w obszernym pomieszczeniu,w rogu pokoju stało łóżko z czerwoną pościelą,obok posłania była biała szafka, na której leżała kartka.Ciemne panele były przykryte czerwonym puchatym dywanem.Uwagę dziewczyny przykuły kolejne drzwi,najprawdopodobniej prowadzące do łazienki.W oczy rzucała się także spora szafa z ciemnego drewna,obok której o dziwo stały walizki z rzeczami Caitlyn.Jej podziwianie przerwał lodowaty głos tuż za jej plecami.
-Skończyłaś podziwiać? Nie mam całego dnia
-Yy.. tak,tak przepraszam- wymamrotała speszona Cait.
Mężczyzna na to tylko prychnął,ale za chwile zabrał głos.
-Niestety to mi zostało przydzielone wstępne wprowadzenie cię do świata magii.-powiedział smętnie-W Hogwarcie są cztery domy: Slitherin,Ravenclaw,Hufflepuff i..Gryffindor-ostatnie wypowiedział jak najgorszą obelgę-każdy z nich odznacza się innymi cechami,pierwszy z nich spryt i ambicja,drugi kreatywność i bystrość,trzeci empatia i sprawiedliwość,a czwarty męstwo i..odwaga-skrzywił się na to słowo.-Do domu przydziela Tiara Przydziału na początku roku-wyjaśnił.-To chyba na tyle, tu jest twój plan lekcji obowiązujący do końca wakacji-oznajmił i wyszedł zanim dziewczyna zdążyła go o coś zapytać.
Tymczasem w głowie Caitlyn dział się istny chaos.Szkoła magii?Tiara przydziału?Domy?Nic z tego nie rozumiała,największą zagadką było dla niej to,że z tego co mówił Snape,wszyscy uczniowie zostają sprowadzeni 1 września,więc dlaczego ona jest tu już teraz? Dlaczego już miała mieć nauczanie? Rozumiała,że pewnie będzie w starszej klasie i musi jakoś nadrobić materiał,ale to wszystko było bardzo podejrzane. Postanowiła narazie nie myśleć o tym i podeszła do stolika, na którym była kartka,chwyciła ją, po czym przeleciała po niej wzrokiem.Z treści wynikało,że jutro o 10 Profesor McGonagall,pójdzie z nią na Pokątną,czyli magiczną ulice ze sklepami po przybory do szkoły.Już bardziej spokojna i pocieszona tym,że ktoś rozwieje jej wątpliwości,wzięła swoje ubrania i udała się do łazienki,która była średniej wielkości,w rogu stał prysznic,ściany były pokryte marmurem,szafka,w której był zlew była z jasnego drewna,nad nią wisiało duże lustro.Umyła się i przebrała w piżamę,po czym z nadzieją,że wszystko będzie dobrze udała się do krainy snu.
CZYTASZ
Dziedziczka
FanficCaitlyn,na pozór zwykła dziewczyna, sierota,ale czy napewno? Jak bardzo jedna wyprawa do zwykłej, mugolskiej galerii odmieni jej życie? Czy da radę stawić czoła wyzwaniom, które postawi jej na drodze życie? Z kim zaprzyjaźni się dziewczyna, czy będz...