Dziedziczka 35

179 10 4
                                    

Gdy drzwi za dziewczyną zatrzasnęły się  z hukiem, nastała grobowa cisza.

-Nie powinnam tak na nią naskakiwać..-zaszlochała Minerwa.

-Przesadziłeś Albusie- nagle odezwał się Snape.

Dwójka starszych ludzi spojrzał na niego z niezrozumieniem, Severus nigdy nie wstawił się za nikim, kto nie należał do jego domu.

-Słucham?-zapytał głucho przybity  Dumbledore.

Jemu też nie było z tym łatwo. Teraz dopiero widać było, jak zmęczony życiem był ten człowiek. Wiecznie uśmiechnięty, z iskrami radości w oczach, teraz siedział przygarbiony i niczym nie przypominał tego wzbudzającego respekt, najpotężniejszego czarodzieja.

-Może..pójdźmy na kompromis- powiedział z wahaniem Snape.

-Co masz na myśli?-wtrąciła się McGonagall.

-Będzie miała indywidualne nauczanie do odwołania, ale nie wywieziesz jej z Hogwartu- zaproponował.

-Problem, że nie ma kogoś, kto przyjąłby ją na tak długi okres- stwierdził smutno.

Severus zawahał się, przeanalizował wszystkie za i przeciw, by po chwili westchnąć głośno i oznajmić dobitnie.

-Ja ją wezmę.

Dwójka starców spojrzała na niego w szoku.

-Ty chyba nie mówisz poważnie-powiedziała zszokowana Minerwa.

-Czy ja kiedykolwiek żartowałem, Minerwo?- spytał zirytowany, piorunujący wzorkiem kobietę.

-Dlaczego?-spytał Albus.

-Co, Dlaczego?-powtórzył Snape.

-Dlaczego chcesz ją wziąć, od kiedy
przejmujesz się innymi?-zapytał Dumbledore.

-Nie jestem potworem, okazuje od czasu akty miłosierdzia-powiedział z sarkazmem, tak naprawdę sam nie wiedział, dlaczego podejmuje się tego wszystkiego.

Spojrzał na dwójkę ludzi patrzących na niego znacząco.

-Nie doszukuj się w tym drugiego dna, do jasnego Merlina,Minerwo!-ryknął Severus.

-Wybacz, po prostu myślałam..-spuściła zawstydzona.

-To nie myśl, bo ci to nie wychodzi- przerwa jej, kończąc tym samym ten krępujący temat.

-Dobrze,więc od dzisiaj Caitlyn zamieszka u ciebie do odwołania, po południu będziesz udzielał jej lekcji, zwolnię cię z robienia eliksirów dla skrzydła szpitalnego-oznajmił w lepszym nastroju Albus.

Severus skinął głowa i gdy miał już wychodzić,  zatrzymał go głos starca.

-Myślisz, że kiedykolwiek mi wybaczy?-spytał patrząc w czarne oczy młodszego czarodzieja.

-Skąd mam to..-przerwał widząc smutny wzrok przełożonego.

-Nie wiem, może kiedyś, narazie dajcie jej czas- westchnął i wyszedł zamykając z hukiem drzwi.

Tymczasem Caitlyn zalewając się łzami, pakowała swój kufer. Nie wiedziała gdzie ją wywiozą, ale nie obchodziło jej to, wszędzie będzie gorzej niż w Hogwarcie. Zapięła torbę  i obrzuciła wzrokiem pełnym bólu i rozpaczy pomieszczenie. Nie wytrzymując padła na kolana i chowający twarzą w złożoną w kostkę pościel, zaniosła się rozdzierającym sercem szlochem. Nie usłyszała nawet, że ktoś cicho wszedł do pokoju i stanął oparty o framugę, patrząc z smutkiem na jej drobne ciało, którym raz po raz wstrząsały dreszcze spowodowane płaczem. Severus podszedł do dziewczyny i po chwili wahania położył jej rękę na barku. Gryfonka zerwała się odrazu na nogi i szybkim, nerwowym ruchem wytarła łzy. Jej buzia, teraz  była jeszcze bledsza niż zawsze, patrzyła na niego z obojętnością. Miała spuchnięte, czerwone oczy i dopiero teraz Snape zauważył wory,które stanowiły oznakę wielkiego zmęczenia.
Dziewczyna chrząknęła w celu przeczyszczenia gardła i odezwała się cicho.

-Już za chwile nie będzie musiał Pan na mnie patrzeć, dostanie Pan swój wymarzony spokój.

Chwyciła za walizkę i już chciała wyjść, gdy poczuła dłoń na nadgarstku.

-Nigdzie nie idziesz-oznajmił chłodno.

-Przecież dziadek..- zaczęła, próbując  wyrwać rękę, czuła się przez niego zdradzona.

-Będziesz mieć indywidualne, ale zostajesz w Hogwardzie- powiedział.

-Co? Przecież nie mam u kogo-oznajmiła, a po jęk twarzy spłynęła jedna, samotna łza.

-Zostajesz u mnie,rozpakuj się i..-nie dokończył, bo poczuł drobne ramiona nastolatki oplecione ciasno wokół jego torsu.

Spojrzał w dół z szokiem niewiedząc co zrobić.

-Dziękuje!-załkała dziewczyna, mocząc czarną szatę profesora swoimi łzami.

Severus nie widząc co zrobić, objął nieporadnie ramionami dziewczynę. Nikt, prócz jego matki i niegdyś Lily go nie przytulał z własnej woli. Każdy zawsze ograniczał się do podania ręki, więc gest blondynki go zaskoczył. Poczuł jeszcze większy wstyd, że przez niego prawie  została pozbawiona Hogwartu, miejsca, które uważała za dom.
Gdy odkleiła się od profesora, spaliła buraka po czym bąknęła ciche przepraszam, Snape chrząknął, by przeczyścić gardło i przemówił.

-Rozpakuj się i przyjdź do salony.

Gdy Caitlyn została sama usiadła na łóżku, jej humor znacznie się poprawił, gdy usłyszała, że nie musi wyjeżdżać z Hogwartu. Dalej była przybita tym, że nie będzie mogła uczęszczać na normalne lekcje z rówieśnikami, ale bardziej dzwoniły jej w głowie słowa babci, które bardzo ją dotknęły. Nie mogła także uwierzyć, jak jej dziadek mógł chcieć posunąć się do takiego okropieństwa w stosunku do niej . Fakt, zachowała się lekkomyślnie i głupio uciekając z Hogwartu, ale jest tylko nastolatką, a inni oczekują od niej nie wiadomo czego. Ale ze wszystkiego najbardziej zaskoczył ją gest jej profesora eliksirów, dzięki któremu nie musi opuszczać szkoły. Mimo wcześniejszej złości, była mu wdzięczna, odkupił u niej swoje winy i wybaczyła mu.
———————————————————-
Miałam dziś przypływ weny, więc udało mi się skleić coś takiego. Mam nadzieję, że nie ma wielu błędów, a jeśli są, to z góry przepraszam.
Buziaki, Wika ❤️
—————————————————————-

Dziedziczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz