Caitlyn wracała właśnie od swoich przyjaciół do swojego nowego, tymczasowego miejsca zamieszkania. Była wściekła na dziadka, mógł zrobić wszystko, odjąć punkty dla jej domu (czego z wiadomych dla każdego przyczyn by nie zrobił), przeklnąć lub dać tygodniowy szlaban z Filchem, ale nie, on musiał ukarać ją w najbardziej dotkliwy dla niej sposób i zostawić pod czujnym okiem surowego Mistrza Eliksirów. Załamana Gryfonka wiedziała, że ten czas będzie trudny dla nich obu. Mężczyzna nie lubił, gdy ktoś naruszał jego przestrzeń osobistą, a jego kwatery z pewnością za takową uważał. W końcu stanęła przed masywnymi drzwiami, za którymi miało właśnie skończyć się jej życie towarzyskie i proś Merlinie, tylko takie. Westchnęła ciężko i zapukała. Po chwili drzwi otworzyły się z zamachem, a w nich stanął wyraźnie nie zachwycony jej obecnością Snape.
-Właź, hasło, które zdejmuje zabezpieczenia z drzwi to ,,Śmierć cytrynowym dropsom"-oznajmił na wstępie.
Mimo, że Caitlyn bardzo starała się powstrzymać, wręcz zaczęła w umyśle wymieniać najobrzydliwsze składniki do eliksirów, nie mogła się powstrzymać. Zaczęła się śmiać tak bardzo, że rozbolał ją brzuch. Nawet nie zauważyła dziwnego wyrazu twarzy swojego profesora.
-P-przepraszam, ale te h-hasło i nawiązanie do...d-dziadka -próbowała mówić między napadami śmiechu.
W końcu się uspokoiła i spojrzała z lekkim niepokojem na Snape'a.
-Skończyłaś? Tak? Świetnie, a więc słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzać-posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.-W moich komnatach ma panować nieskazitelny porządek, żadnego sprzeciwiania się, głupich pomysłów i żeby było jasne, nie chce widzieć w moich komnatach żadnego z twoich głupich przyjaciół, a tym bardziej Pottera, rozumiesz?-oznajmił zimnym tonem.
-Jasne-powiedziała lekko wzdychając.
-Świetnie, twój pokój jest po prawej, masz całkowity zakaz wchodzenia do mojego laboratorium i sypialni, reszta pomieszczeń jest do twojej dyspozycji, jak zobaczę jakąś uszkodzoną książkę w mojej bibliotece to możesz żegnać się z tym światem, uwierz, że wtedy nie pomoże ci nawet Dumbledore, gdy wychodzisz masz mi mówić gdzie idziesz i z kim oraz o której wrócisz -zakończył.
-Tak, oczywiście-przytaknęła Cait przewracając w duchu oczami.
-Możesz odejść-skwitował. Caitlyn bez słowa udała się do wyznaczonego pomieszczenia, który na chwile obecną miał robić za jej pokój. Pomieszczenie było dość spore, w rogu znajdowało się łóżko dostosowane do jednej osoby, które było w kolorach zieleni, podobnie jak wykładzina. Obok łóżka stało białe biurko, nad którym wisiała półka z książkami na temat Eliksirów, OPCM'ów i parę z dziedziny transmutacji. Ściany były w kolorze szarym, przy jednej stała czarna, drewniana szafa. Od razu widać kto urządzał pokój. Pod jedną ze ścian stały walizki dziewczyny. Caitlyn podeszła do nich i zaczęła się rozpakowywać. Po półgodziny wszystko było już gotowe, wstała i dopiero teraz zobaczyła na biurku małą karteczkę. Ciekawa podeszła i chwyciła zawiniątko, na którym schludnym pismem został napisany plan posiłków i ku zdziwieniu dziewczyny, treningów.
Plan Dnia
Pobudka:5:30
Trening:6:00-7:00
Śniadania:7:30
Lekcje:8:00-16:30
Obiady:17:30
Trening:18:00-19:00
Kolacja:19:30
Czas wolny
Obowiązkowy czas stawiania się w kwaterze: maksymalnie 22:00
Jeszcze bardziej podminowana dziewczyna ścisnęła w pięści skrawek pergaminu gniotąc go. Była tak zła, że nie zarejestrowała na początku jak plan dnia spłonął w jej ręku i skończył jako kupka spalonych trocin na podłodze. Zszokowana i nieco zaniepokojona dziewczyna patrzyła w dół próbując pojąć, co się właściwie wydarzyło. Wzięła parę uspakajających oddechów i po usunięciu dowodów spalenia rozsiadła się na łóżku z cichym klapnięciem. Zamknęła oczy i zaczęła wszystko powoli analizować. Gdy przeczytała plan dnia poczuła rozdzierająca wściekłość, która gromadziła się w niej przez cały dzisiejszy dzień, następnie dała zbyt duży upust emocjom i wtedy zobaczyła spalony pergamin. Caitlyn przetarła oczy ze zmęczenia, nic z tego nie rozumiała. Nigdy wcześniej nic takiego się nie wydarzyło, fakt zawsze była opanowana i podchodziła do wszystkiego raczej ze stoickim spokojem. Dziś było inaczej, po raz pierwszy od lat nie utrzymała nerwów na wodzy. Potrząsnęła głową próbując odgonić ciążące myśli i skierowała się do toalety z postanowieniem, że na razie nikomu nie powie o tym co zaszło w jej pokoju.
——————————————————————
Witajcie, już biegnę z wyjaśnieniami. Rozdział miał pojawić się po egzaminach, a jest dopiero teraz i już mówię dlaczego. Parę dni temu uległam małemu ,,wypadkowi" i stłukłam sobie palec przez co jest cały czarny, spuchnięty i obolały.Nie miałam siły nic pisać i dopiero wczoraj zacisnęłam zęby i udało mi się skleić coś takiego. Mam nadzieję,że wybaczycie mi te spóźnialstwo i wszelkie błędy w rozdziale.
A tak poza tym, jak wam poszły egzaminy, ósmoklasiści? Mi osobiście dobrze,aczkolwiek nie spodziewałam się kompletnie Tadka.🙈❤️
Buziaki,Wika.🥰
——————————————————————
CZYTASZ
Dziedziczka
FanfictionCaitlyn,na pozór zwykła dziewczyna, sierota,ale czy napewno? Jak bardzo jedna wyprawa do zwykłej, mugolskiej galerii odmieni jej życie? Czy da radę stawić czoła wyzwaniom, które postawi jej na drodze życie? Z kim zaprzyjaźni się dziewczyna, czy będz...