Dziedziczka 28

213 7 0
                                    

Caitlyn wracała właśnie od swoich przyjaciół do swojego nowego, tymczasowego miejsca zamieszkania. Była wściekła na dziadka, mógł zrobić wszystko, odjąć punkty dla jej domu (czego z wiadomych dla każdego przyczyn by nie zrobił), przeklnąć lub dać tygodniowy szlaban z Filchem, ale nie, on musiał ukarać ją w najbardziej dotkliwy dla niej sposób i zostawić pod czujnym okiem surowego Mistrza Eliksirów. Załamana Gryfonka wiedziała, że ten czas będzie trudny dla nich obu. Mężczyzna nie lubił, gdy ktoś naruszał jego przestrzeń osobistą, a jego kwatery z pewnością za takową uważał. W końcu stanęła przed masywnymi drzwiami, za którymi miało właśnie skończyć się jej życie towarzyskie i proś Merlinie, tylko takie. Westchnęła ciężko i zapukała. Po chwili drzwi otworzyły się z zamachem, a w nich stanął wyraźnie nie zachwycony jej obecnością Snape.

-Właź, hasło, które zdejmuje zabezpieczenia z drzwi to ,,Śmierć cytrynowym dropsom"-oznajmił na wstępie.

Mimo, że Caitlyn bardzo starała się powstrzymać, wręcz zaczęła w umyśle wymieniać najobrzydliwsze składniki do eliksirów, nie mogła się powstrzymać. Zaczęła się śmiać tak bardzo, że rozbolał ją brzuch. Nawet nie zauważyła dziwnego wyrazu twarzy swojego profesora.

-P-przepraszam, ale te h-hasło i nawiązanie do...d-dziadka -próbowała mówić między napadami śmiechu.

W końcu się uspokoiła i spojrzała z lekkim niepokojem  na Snape'a.

-Skończyłaś? Tak? Świetnie, a więc słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzać-posłał jej ostrzegawcze spojrzenie.-W moich komnatach ma panować nieskazitelny porządek, żadnego sprzeciwiania się, głupich pomysłów i żeby było jasne, nie chce widzieć w moich komnatach żadnego z twoich głupich przyjaciół, a tym bardziej Pottera, rozumiesz?-oznajmił zimnym tonem.

-Jasne-powiedziała lekko wzdychając.

-Świetnie, twój pokój jest po prawej, masz całkowity zakaz wchodzenia do mojego laboratorium i sypialni, reszta pomieszczeń jest do twojej dyspozycji, jak zobaczę jakąś uszkodzoną książkę w mojej bibliotece to możesz żegnać się z tym światem, uwierz, że wtedy nie pomoże ci nawet Dumbledore, gdy wychodzisz masz mi mówić gdzie idziesz i z kim oraz o której wrócisz -zakończył.

-Tak, oczywiście-przytaknęła Cait przewracając w duchu oczami.

-Możesz odejść-skwitował. Caitlyn bez słowa udała się do wyznaczonego pomieszczenia, który na chwile obecną miał robić za jej pokój. Pomieszczenie było dość spore, w rogu znajdowało się łóżko dostosowane do jednej osoby, które było w kolorach zieleni, podobnie jak wykładzina. Obok łóżka stało białe biurko, nad którym wisiała półka z książkami na temat Eliksirów, OPCM'ów i parę z dziedziny transmutacji. Ściany były w kolorze szarym, przy jednej stała czarna, drewniana szafa. Od razu widać kto urządzał pokój. Pod jedną ze ścian stały walizki dziewczyny. Caitlyn podeszła do nich i zaczęła się rozpakowywać. Po półgodziny wszystko było już gotowe, wstała i dopiero teraz zobaczyła na biurku małą karteczkę. Ciekawa podeszła i chwyciła zawiniątko, na którym schludnym pismem został napisany plan posiłków i ku zdziwieniu dziewczyny, treningów.

Plan Dnia

Pobudka:5:30

Trening:6:00-7:00

Śniadania:7:30

Lekcje:8:00-16:30

Obiady:17:30

Trening:18:00-19:00

Kolacja:19:30

Czas wolny

Obowiązkowy czas stawiania się w kwaterze: maksymalnie 22:00

Jeszcze bardziej podminowana dziewczyna ścisnęła w pięści skrawek pergaminu gniotąc go. Była tak zła, że nie zarejestrowała na początku jak plan dnia spłonął w jej ręku i skończył jako kupka spalonych trocin na podłodze. Zszokowana i nieco zaniepokojona dziewczyna patrzyła w dół próbując pojąć, co się właściwie wydarzyło. Wzięła parę uspakajających oddechów i po usunięciu dowodów spalenia rozsiadła się na łóżku z cichym klapnięciem. Zamknęła oczy i zaczęła wszystko powoli analizować. Gdy przeczytała plan dnia poczuła rozdzierająca wściekłość, która gromadziła się w niej przez cały dzisiejszy dzień, następnie dała zbyt duży upust emocjom i wtedy zobaczyła spalony pergamin. Caitlyn przetarła oczy ze zmęczenia, nic z tego nie rozumiała. Nigdy wcześniej nic takiego się nie wydarzyło, fakt zawsze była opanowana i podchodziła do wszystkiego raczej ze stoickim spokojem. Dziś było inaczej, po raz pierwszy od lat nie utrzymała nerwów na wodzy. Potrząsnęła głową próbując odgonić ciążące myśli i skierowała się do toalety z postanowieniem, że na razie nikomu nie powie o tym co zaszło w jej pokoju.
——————————————————————
Witajcie, już biegnę z wyjaśnieniami. Rozdział miał pojawić się po egzaminach, a jest dopiero  teraz i już mówię dlaczego. Parę dni temu uległam małemu ,,wypadkowi" i stłukłam sobie palec przez co jest cały czarny, spuchnięty  i obolały.Nie miałam siły nic pisać i dopiero wczoraj zacisnęłam zęby i udało mi się skleić coś takiego. Mam nadzieję,że wybaczycie mi te spóźnialstwo i wszelkie błędy w rozdziale.
A tak poza tym, jak wam poszły egzaminy, ósmoklasiści? Mi osobiście dobrze,aczkolwiek nie spodziewałam się kompletnie Tadka.🙈❤️
Buziaki,Wika.🥰
——————————————————————

Dziedziczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz