Dziedziczka 30

193 7 0
                                    

Obudził ją powiew rześkiego, porannego powietrza. Mimo, że w lochach nie było okien, Caitlyn, ku wielkiemu niezadowoleniu Snape'a i hucznej awantury, użyła czaru, który pozwolił jej mieć takowe w swoim pokoju. Tak jak zawsze wstała, ubrała się i zeszła na śniadanie, po którym miała wyczerpujący trening. Mistrz Eliksirów z tygodnia na tydzień podnosili poprzeczkę i  ilość godzin ćwiczeń dla dziewczyny, przez co cały czas chodziła zmęczona i niewyspana. Przyjaciele Caitlyn zauważyli, że przestała się uśmiechać, zamknęła się w sobie, a jej wygląd pokazywał, że coś jest nie tak. Prawda była taka, że Gryfonka miała dość, była młoda i chciała żyć, a przez treningi i ciągła kontrole Snape'a ta młodość zostawała jej pomału brutalnie wyrywana.
Caitlyn szła właśnie z lochów na lekcje, gdy poczuła uścisk na nadgarstku i mocne pociągnięcie. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć lub krzyknąć została wciągnięta do klasy. Przez półmrok nie była w stanie zobaczyć niczego innego niż 4 sylwetek. Zaczęła panikować i nerwowo się rozglądać, nie mogła krzyczeć przez dłoń na ustach. Przypomniała jej się sytuacja sprzed kilku miesięcy, gdy jej dziadek i Snape zaatakowali ją w galerii. Na samą myśl przeszły ją ciarki. Zobaczyła, że jeden z ludzi wyciąga coś z kieszeni, nagle pokój rozświetlił snop światła wydostający się z różdżki Harrego. Przed nią stał Potter,Draco,Hermiona i Ron ze zmartwionym wyrazami twarzy. Gdy pierwszy szok minął nastąpiła złość.

-Czy wyście zdurnieli?!- syknęła cicho.

-Wybacz, chcieliśmy pogadać, a ostatnio nas unikasz-zaczął tłumaczyć się Harry, a na jego twarzy wymalowany był smutny uśmiech.

Dziewczyna zamknęła oceanowe oczy i westchnęła, gdy otworzyła je ponownie, codzienny spokój był już widoczny na jej twarzy.

-Przepraszam, nie unikam was, po prostu przez te mieszkanie ze Snape'em nie mam na nic czasu, mam dość...- szepnęła i osunęła się po ścianie dając jednej samotnej łzie spłynąć wolno po jej nienaturalnie bladej twarzy.

-Czy oni nie widzą do jakiego stanu cię doprowadzają?!- zaczął zdenerwowany Ron.

-Mam pomysł!- powiedział nagle entuzjastycznie Draco.

Wszyscy spojrzeli na niego z wysoko uniesioną brwią i zapytaniem na twarzy.

-Urwijmy się dziś i pójdźmy gdzieś się rozerwać- zaproponował.

-To świetny pomysł! Co myślicie o mugolskim świecie? Tam będzie mniejsze ryzyko spotkania jakiś nieproszonych osób-powiedział Harry.

-W końcu myślisz bliznowaty- powiedział z uśmiechem Draco.

-Kiedyś muszę zacząć fretko- odwzajemnił uśmiech Potter.

Wszyscy nie mogąc się powstrzymać zaczęli niekontrolowanie się śmiać, może nareszcie Caitlyn będzie mogła chociaż na chwile zapomnieć o szarej i monotonnej rzeczywistości.

Obmyślili plan i zgodnie stwierdzając,że nie mają dużo czasu postanowili działać natychmiast. Z racji, że już zaczęła się pierwsza lekcja i korytarze były opustoszałe, rzucili na siebie zaklęcie kameleona i wyszli po cichu z klasy. Przemierzali kolejne długości, aż w końcu stanęli przed wrotami. Pewny siebie Draco, podszedł z łobuzerskim uśmieszkiem i chwycił klamkę. Nie zdążył dobrze się zorientować, a potężna siła uderzyła w niego i gdyby nie szybka reakcja Cait, blondyn zdobiłby teraz jedną z Hogwardzkich ścian. Każdy wypuścił ze świstem powietrze, a dziewczyna opuściła bezpiecznie zszokowanego i sparaliżowanego strachem Malfoya.

-Co to na Salazara miało być?!-syknął dalej w szoku.

-Zaklęcia blokujące, mają powstrzymać takich jak my przed opuszczaniem terenu szkoły i dostaniu się do punktu aportacyjnego - oznajmiła Hermiona.

-To co teraz?- westchnął zrezygnowany Harry i oparł się plecami o jedna ze ścian zamku.

Caitlyn zmarszczyła brwi myśląc nad czymś intensywnie, w pamięci odtwarzała wszystkie książki jakie przeczytała i przeróżne zaklęcia, ale nic przydatnego nie mogła sobie przypomnieć. Nagle jednak pojawiło się olśnienie.Wróciła  wspomnieniami do dnia jej przydziału i słów tiary: ,,Witaj ostatnia Dziedziczko Hogwartu". Postanowiła zaufać intuicji, spojrzała ostatni raz na drzwi i pewnym krokiem ruszyła w ich stronę.
Jej przyjaciele już mieli ją powstrzymać, gdy dziewczyna chwyciła klamkę i jakby nigdy nic otworzyła wrota, zrywając tym samym wszelkie bariery do czasu ich ponownego zamknięcia.

-Co.?? Ale..ale to nie możliwe!- powiedziała głośnym szeptem Hermiona.

Cait jedynie wzruszyła ramionami i nonszalancko odsunęła się od drzwi dając znak ręka, że mogą spokojnie opuścić teren szkoły. Spojrzeli ostatni raz po sobie i z szerokimi uśmiechami wyszli, przedtem zamykając wrota, dzięki czemu bariera została odnowiona.
——————————————————————
Wybaczcie, że tak późno, ale nie miałam jak publikować czegokolwiek. Miłych wakacji i pamiętajcie, by spędzać je bezpiecznie i aktywnie!
Buziaki, Wika ❤️🦔
——————————————————————

Dziedziczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz