Obudził ją powiew rześkiego, porannego powietrza. Mimo, że w lochach nie było okien, Caitlyn, ku wielkiemu niezadowoleniu Snape'a i hucznej awantury, użyła czaru, który pozwolił jej mieć takowe w swoim pokoju. Tak jak zawsze wstała, ubrała się i zeszła na śniadanie, po którym miała wyczerpujący trening. Mistrz Eliksirów z tygodnia na tydzień podnosili poprzeczkę i ilość godzin ćwiczeń dla dziewczyny, przez co cały czas chodziła zmęczona i niewyspana. Przyjaciele Caitlyn zauważyli, że przestała się uśmiechać, zamknęła się w sobie, a jej wygląd pokazywał, że coś jest nie tak. Prawda była taka, że Gryfonka miała dość, była młoda i chciała żyć, a przez treningi i ciągła kontrole Snape'a ta młodość zostawała jej pomału brutalnie wyrywana.
Caitlyn szła właśnie z lochów na lekcje, gdy poczuła uścisk na nadgarstku i mocne pociągnięcie. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć lub krzyknąć została wciągnięta do klasy. Przez półmrok nie była w stanie zobaczyć niczego innego niż 4 sylwetek. Zaczęła panikować i nerwowo się rozglądać, nie mogła krzyczeć przez dłoń na ustach. Przypomniała jej się sytuacja sprzed kilku miesięcy, gdy jej dziadek i Snape zaatakowali ją w galerii. Na samą myśl przeszły ją ciarki. Zobaczyła, że jeden z ludzi wyciąga coś z kieszeni, nagle pokój rozświetlił snop światła wydostający się z różdżki Harrego. Przed nią stał Potter,Draco,Hermiona i Ron ze zmartwionym wyrazami twarzy. Gdy pierwszy szok minął nastąpiła złość.-Czy wyście zdurnieli?!- syknęła cicho.
-Wybacz, chcieliśmy pogadać, a ostatnio nas unikasz-zaczął tłumaczyć się Harry, a na jego twarzy wymalowany był smutny uśmiech.
Dziewczyna zamknęła oceanowe oczy i westchnęła, gdy otworzyła je ponownie, codzienny spokój był już widoczny na jej twarzy.
-Przepraszam, nie unikam was, po prostu przez te mieszkanie ze Snape'em nie mam na nic czasu, mam dość...- szepnęła i osunęła się po ścianie dając jednej samotnej łzie spłynąć wolno po jej nienaturalnie bladej twarzy.
-Czy oni nie widzą do jakiego stanu cię doprowadzają?!- zaczął zdenerwowany Ron.
-Mam pomysł!- powiedział nagle entuzjastycznie Draco.
Wszyscy spojrzeli na niego z wysoko uniesioną brwią i zapytaniem na twarzy.
-Urwijmy się dziś i pójdźmy gdzieś się rozerwać- zaproponował.
-To świetny pomysł! Co myślicie o mugolskim świecie? Tam będzie mniejsze ryzyko spotkania jakiś nieproszonych osób-powiedział Harry.
-W końcu myślisz bliznowaty- powiedział z uśmiechem Draco.
-Kiedyś muszę zacząć fretko- odwzajemnił uśmiech Potter.
Wszyscy nie mogąc się powstrzymać zaczęli niekontrolowanie się śmiać, może nareszcie Caitlyn będzie mogła chociaż na chwile zapomnieć o szarej i monotonnej rzeczywistości.
Obmyślili plan i zgodnie stwierdzając,że nie mają dużo czasu postanowili działać natychmiast. Z racji, że już zaczęła się pierwsza lekcja i korytarze były opustoszałe, rzucili na siebie zaklęcie kameleona i wyszli po cichu z klasy. Przemierzali kolejne długości, aż w końcu stanęli przed wrotami. Pewny siebie Draco, podszedł z łobuzerskim uśmieszkiem i chwycił klamkę. Nie zdążył dobrze się zorientować, a potężna siła uderzyła w niego i gdyby nie szybka reakcja Cait, blondyn zdobiłby teraz jedną z Hogwardzkich ścian. Każdy wypuścił ze świstem powietrze, a dziewczyna opuściła bezpiecznie zszokowanego i sparaliżowanego strachem Malfoya.
-Co to na Salazara miało być?!-syknął dalej w szoku.
-Zaklęcia blokujące, mają powstrzymać takich jak my przed opuszczaniem terenu szkoły i dostaniu się do punktu aportacyjnego - oznajmiła Hermiona.
-To co teraz?- westchnął zrezygnowany Harry i oparł się plecami o jedna ze ścian zamku.
Caitlyn zmarszczyła brwi myśląc nad czymś intensywnie, w pamięci odtwarzała wszystkie książki jakie przeczytała i przeróżne zaklęcia, ale nic przydatnego nie mogła sobie przypomnieć. Nagle jednak pojawiło się olśnienie.Wróciła wspomnieniami do dnia jej przydziału i słów tiary: ,,Witaj ostatnia Dziedziczko Hogwartu". Postanowiła zaufać intuicji, spojrzała ostatni raz na drzwi i pewnym krokiem ruszyła w ich stronę.
Jej przyjaciele już mieli ją powstrzymać, gdy dziewczyna chwyciła klamkę i jakby nigdy nic otworzyła wrota, zrywając tym samym wszelkie bariery do czasu ich ponownego zamknięcia.-Co.?? Ale..ale to nie możliwe!- powiedziała głośnym szeptem Hermiona.
Cait jedynie wzruszyła ramionami i nonszalancko odsunęła się od drzwi dając znak ręka, że mogą spokojnie opuścić teren szkoły. Spojrzeli ostatni raz po sobie i z szerokimi uśmiechami wyszli, przedtem zamykając wrota, dzięki czemu bariera została odnowiona.
——————————————————————
Wybaczcie, że tak późno, ale nie miałam jak publikować czegokolwiek. Miłych wakacji i pamiętajcie, by spędzać je bezpiecznie i aktywnie!
Buziaki, Wika ❤️🦔
——————————————————————
CZYTASZ
Dziedziczka
FanfictionCaitlyn,na pozór zwykła dziewczyna, sierota,ale czy napewno? Jak bardzo jedna wyprawa do zwykłej, mugolskiej galerii odmieni jej życie? Czy da radę stawić czoła wyzwaniom, które postawi jej na drodze życie? Z kim zaprzyjaźni się dziewczyna, czy będz...