Dziedziczka 53

19 2 0
                                    

Caitlyn spojrzała z ukosa na Severus'a, by za chwilę zanieść się niekontrolowanym śmiechem.
-Napewno zaszła jakaś pomyłka, porozmawiam o tym później z Hiroshi'm, ale teraz powinniśmy się zbierać.- odparła Caitlyn, a na jej ustach dalej błąkał się psotny uśmiech.
Snape jedynie rzucił jej swoje jedno z najgorszych spojrzeń, a widząc, że na dziewczynie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, westchnął ciężko i udał się do toalety.
Dwadzieścia minut później byli już przebrani i rozpakowani.
Caitlyn postanowiła założyć czarne, eleganckie spodnie, a do tego czerwoną koszulę. Severus za to postawił na swoje klasyczne kolory i wybrał spodnie tej samej barwy co dziewczyna oraz czarną koszulę. Caitlyn swoje blond włosy spięła w wysokiego kucyka i wyciągnęła pojedyncze pasma, pozwalając im swobodnie opadać na swoją twarz.
Zeszli ze szczytu wierzy, starając się znaleźć jakąkolwiek wskazówkę, która doprowadziłaby ich do placu głównego.
W końcu Caitlyn zauważyła na oko jedenastoletniego chłopca, w którym zobaczyła swoją szansę na uzyskanie informacji. Podeszła pospiesznie do dziecka, zostawiając z tyłu zdezorientowanego mężczyznę.

-Przeperaszam! Halo! Tak, do ciebie mówię!- zawołała, zwracając uwagę chłopca na swoją osobę.
Dziecko ukłoniło się i z lekko zmieszanym wyrazem odezwało się.
-Witaj, w czym mogę wam pomóc?- spytał.
Odrazu z Severusem zauważyli, że jego wzrok krąży po ich ubraniach, zapewne zastanawiając się, dlaczego stanowili taki wielki kontrast w porównaniu do reszty mieszkańców.
-Hiroshi oczekuje nas na placu głównym, dopiero przybyliśmy i nie wiemy gdzie on się znajduje. Czy mógłbyś nas tam zaprowadzić?- zapytała uprzejmie.
Oczy młodzieńca niespodziewanie rozszerzyły się do wielkości galeonów, a jego twarz mocno poczerwieniała.
-T-Ty jesteś Avatarem! To zaszczyt cię poznać! Koledzy mi nie uwierzą, jak im opowiem, że z tobą rozmawiałem!- zawołał chłopiec, szeroko się uśmiechając i ekscytując przynajmniej tak, jakby gwiazdka w tym roku przyszła wcześniej.
-Em..tak to ja, ale mów mi po prostu Caitlyn. Ciebie też miło poznać eee...-zacięła się Caitlyn, orientując się, że nie zna imienia chłopca.
-Jestem Ren
-No! Miło cię poznać Ren. -dokończyła.
-A kim jest ten straszny pan za tobą, który wygląda jakby nie miał zbyt dobrych zamiarów?- szepnął konspiracyjnie chłopczyk, co chwilę zwracając oczy ku osobie Snape'a.
Caitlyn zaśmiała sie perliście, widząc, że jej towarzysz wszystko usłyszał i zmarszczył brwi w geście irytacji.
-To jest Severus Snape, mój...przyjaciel! Tak, przyjaciel..-nerwowo zaśmiała się blondynka.
-Ciebie też w takim razie miło poznać Severusie. Tylko żartowałem, nie miej mi tego za złe, wyglądasz na porządnego człowieka- wyznał poważnie chłopczyk.
Snape rozluźnił twarz i skinął jedynie głową w stronę dziecka. Nie chciał przyznać, ale słowa malca go trochę podbudowały, nie codziennie słyszy, że wygląda na kogoś moralnego. Prawda była przecież brutalnie przykra, jego moralność została pogrzebana wraz ze wstąpieniem w szarego Czarnego Pana lata temu. Dobrze było więc czasami poudawać.
-Chodźcie za mną, zaprowadzę was na plac główny, wszyscy już na was czekają- z zadumy wyrwał go głos malca.
Snape i Caitlyn wymienili się zszokowanymi spojrzeniami.
-Wszyscy na nas czekają? Co masz na myśli?-zapytała dziewczyna, coraz bardziej przejęta.
-Sama zobacz-zakomunikował Ren.
W tym samym momencie znaleźli się przed dużymi, mosiężnymi drzwiami, które popchnął młody mag powietrza.

Widok jaki im się ukazał był oszałamiający. Na placu, który okazał się być ogromny zebrała się cała cywilizacji wysp. Przeróżne stoiska wypełnione po brzegi napojami, przysmakami i gadżetami były dosłownie w każdym możliwym kącie. Na podwyższeniu, które znajdowało się centralnie przed nimi, lecz oddalone o parę metrów trwał w najlepsze pokaz, gdzie magowie powietrza mogli zademonstrować swoje najlepsze sztuczki i akrobacje, a co poniektórzy przedstawiali symulację walki. Dzieci bawiły się w berka na powietrznych kulach, a starszyzna usilnie próbowała ich uspokoić, co było nie lada wyzwaniem.
Nagle Caitlyn i Severus usłyszeli bębny, trąbki i grzechotki, a gdy zwrócili się w stronę odgłosów muzyki, zauważyli kilku Nomanów, którzy siedząc swobodnie na gałęziach drzew, wygrywali skoczne i wesołe rytmy.
-Na Merlina...-sapnęła Cait będąc w kompletnym szoku.
To co teraz widzieli było przeciwieństwem tego co zastali,gdy pojawili się na wyspie.
-Caitlyn!Severus! Nareszcie jesteście!-usłyszeli głos Hiroshi'ego, który właśnie zmierzał w ich kierunku.
-Co tu się dzieje?-spytał Severus.
-Jak to co? Świętujemy przybycie Avatara na naszą skromną wyspę! Takie wydarzenie miało tu miejsce ostatnio jakieś...niech pomyślę...czterysta lat temu?- zamyślił się mnich.
-Ale my przybyliśmy się tu szko...-chciał coś powiedzieć Snape, ale przerwała mu Cait, dając mocnego kuksańca w bok.
Ten spiorunował ją spojrzeniem, ale nie odezwał się więcej.
-To..bardzo miłe z waszej strony, nie trzeba było! To wszystko..jest niesamowite- uśmiechnęła się promiennie nastolatka.
-Jeśli już się trochę zaklimatyzowaliście, to zapraszam za mną, naród chciałby poznać nowego Avatara- mruknął starzec z błyskiem w oku.

Dziedziczka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz